- Statek wyrusza z Miami, płynie na Wyspy Dziewicze, potem do Puerto Rico i z powrotem do Miami. Część gości - zwykle są to prelegenci - wysiada w Puerto Rico, by obejrzeć nasze centrum badawcze.
- A więc sama praca i żadnych rozrywek? Nawet hazardu?
- No, może odrobina hazardu - przyznał Bill z uśmiechem. - Tak czy inaczej, pańskiemu ojcu na pewno by się spodobało. Jeśli więc ma pan na niego w tej sprawie jakikolwiek wpływ, to proszę spróbować go przekonać.
Adam skinął głową. Wciąż myślał o Percym Harmonie - wydawało się, że sprzedawca szczerze go polubił. Dziwne, że nie zadzwonił. Już miał spytać, czy Percy wyjechał z Nowego Jorku, ale Bill pierwszy przerwał milczenie.
- Czy zastanawiał się pan nad naszą propozycją wyjazdu na kurs menedżerski?
- Mówiąc prawdę - wyznał Adam - całkowicie pochłonęło mnie szkolenie, ale przyrzekam, że o tym pomyślę.
- Koniecznie - powiedział Shelley, a jego oczy błysnęły znad kieliszka z szampanem.
Tego samego popołudnia Adam znalazł się w biurze McGuire’a. Rozmowa dotyczyła jego rejonu sprzedaży.
- Przejmujesz teren Percy’ego Harmona - wyjaśnił McGuire. - Normalnie przydzielilibyśmy tam jakiegoś bardziej doświadczonego sprzedawcę, ale wiesz, że mamy do ciebie wielkie zaufanie. A teraz pokażę ci twój rewir na mapie.
Clarence rozłożył plan Manhattanu, na którym żółtym flamastrem zakreślono duży obszar po wschodniej stronie wyspy. Obejmował on teren na północ od Trzydziestej Czwartej, od zachodu ograniczała go Piąta Aleja, od wschodu zaś rzeka. Adam zmartwił się, bo jego centrum medyczne leżało w innej części miasta. Za to w granicach jego rejonu znalazły się szpitale: Nowojorski, Synajski oraz Klinika Juliańska.
- Oczywiście zdajesz sobie sprawę - odezwał się Clarence, jakby czytając w jego myślach - że w zakres twoich obowiązków nie wchodzi zaopatrywanie szpitali ani wielkich centrów opieki zdrowotnej, takich jak Klinika Juliańska.
- Dlaczego?
- Ale jesteś zapalony! - zaśmiał się McGuire. - Mogę cię zapewnić, że będziesz miał pełne ręce roboty z prywatnymi gabinetami na tym terenie. Wszystkimi szpitalami zajmuje się centrala.
- Klinika Juliańska to więcej niż szpital - zauważył Adam.
- To prawda. W istocie Arolen i klinika są ze sobą powiązane, jako że obydwie instytucje są w rękach MTIC. W związku z tym Klinika Juliańska zapewnia naszej firmie bezpośredni dostęp do danych klinicznych, a Arolen oferuje jej w zamian możliwość specjalistycznego kształcenia pracowników.
Clarence sięgnął po wydruk komputerowy i położył go Adamowi na kolanach.
- Jeśli martwisz się, że nie będziesz miał co robić, to rzuć tylko okiem na listę swoich klientów.
Plik wydruków był istotnie dosyć gruby. Na pierwszej stronie widniał napis: „Spis lekarzy. Północno-wschodni Manhattan”. Pod spodem wydrukowano informację: „Własność firmy farmaceutycznej Arolen, Montclair, stan New Jersey”; a w prawym dolnym rogu dodano: „Poufne”.
Adam przerzucił parę kartek. Był to alfabetyczny rejestr lekarzy wraz z ich adresami i numerami telefonów. Pierwsze nazwisko na ostatniej stronie brzmiało: Clark Vandermer, Trzydziesta Szósta Ulica, numer 67.
Podczas gdy zastanawiał się, jak będzie wyglądała jego wizyta u ginekologa Jennifer, McGuire zagłębił się w długi wykład na temat różnych typów lekarzy, z którymi Adamowi przyjdzie się spotykać.
- Czy masz jakieś pytania? - zapytał w końcu.
- Tak - odparł Adam. Przypomniał sobie, że rano zapomniał o to spytać Shelleya. - Czy wiesz, co się dzieje z Percym Harmonem?
Clarence potrząsnął głową.
- Słyszałem, że miał pojechać na kurs menedżerski do Puerto Rico, ale nie wiem, czy to doszło do skutku. Nie mam zielonego pojęcia. Czemu pytasz?
- A, tak tylko.