Ze zdumieniem i pewn¹ satysfakcj¹ stwierdzam, ¿e obecnie ludzie dochodz¹ do czegoœ odkrywczego z szalonym trudem. I ¿e to, co nas w tej chwili gnêbi, a mianowicie nakaz awangardy, demoniczny przymus konsumowania tylko tego, co najnowsze, ze stanowczym odrzucaniem tego, co by³o dotychczas, jest strasznie lekkomyœlny. Nie ulega ¿adnej w¹tpliwoœci, ¿e z tak zwanej awangardy, z tego, co dzieje siê wspó³czeœnie, zostaje bardzo ma³o. I tak by³o w ka¿dej epoce.
-Jak wygl¹da Pana ksi¹¿kowy dzieñ?
- Rano muszê lecieæ na próbê. Po obiedzie w ogóle nic mi nie przychodzi do g³owy i jeœli biorê ksi¹¿kê, natychmiast zasypiam w fotelu. Potem jest spektakl i zostaje czas na czytanie w ³ó¿ku. Czasami spojrzê na coœ w gazecie, ale gazet w zasadzie te¿ nie czytam.
- Co powinien czytaæ dyrektor teatru i re¿yser poza sztukami, rzecz jasna?
- Staram siê czytaæ, co pisze krytyka o teatrze, ale poniewa¿ szalenie tym siê denerwujê, wiêc czytam wybiórczo. Dzisiaj krytycy uprawiaj¹ krytykê w ten sposób, ¿e streszczaj¹ sztukê i opisuj¹ fabu³ê, jak dziecko w szkole. A fabu³ê na ogó³ znam.
- ¯adnego krytyka nie lubi Pan czytaæ?
- Krytyka jest stronnicza i bardzo nieciekawa. Stronnicza w sensie demonicznym. Nie mam spiskowych teorii na ¿aden temat, ale nasza krytyka jest mafijna. Nie widzê wœród krytyków ¿adnej indywidualnoœci, która by wyra¿a³a swój punkt widzenia na rzecz, niezale¿nie od wszystkiego. Natomiast widzê spójnoœæ, zw³aszcza m³odej krytyki, w wyra¿aniu opinii globalnych. Ta opinia globalna polega na tym, ¿e wszystko, co profesjonalne, w jakiœ sposób tradycyjne, jest nie do przyjêcia i niewarte uwagi, a wszystko, co nowe, jest godne zainteresowania i staje siê wyznacznikiem postêpowania. Zanosi³o siê na kilku niez³ych krytyków, ale zostali poddani poczuciu w³asnej wspólnoty i przestali byæ interesuj¹cy.
- No dobrze, ale bez jakich lektur nie mo¿e siê obejœæ dobry aktor?
- Czy ja wiem? W tym, co nazywamy uprawianiem teatru, obowi¹zuje niew¹tpliwie obserwacja wszystkiego.
Trzeba wiedzieæ, co têtni spo³ecznie, co têtni w ka¿dym z nas, co sk³ada siê na pewn¹ atmosferê zbiorowoœci, co aktualne. A przecie¿ nie tylko ksi¹¿ka i piœmiennictwo dostarczaj¹ obserwacji i wiedzy. Na domiar wszystkiego myœlê, ¿e materia teatru ma przede wszystkim zwi¹zek z czymœ, co nazwa³bym muzycznoœci¹ zjawisk, a nie plastycznym wyrazem. Ma zwi¹zek z wszystkim, co mo¿na prze³o¿yæ na jêzyk muzyczny. To mo¿e mêtne, co mówiê, ale w zasadzie jest proste. Mianowicie teatr wzi¹³ siê z muzyki, jest bliski tej wyabstrahowanej rzeczywistoœci i wszystko, co da siê prze³o¿yæ na piêcioliniê, oczywiœcie niedos³ownie, na pewno dotyczy teatru. Wiêc gdybym chcia³ lapidarnie odpowiedzieæ na pani pytanie, co jest po¿ywk¹ dla teatru, bez wahania powiedzia³bym, ¿e poezja. Poezja, nie proza. Bo poezja zawiera w³aœnie to, o czym mówiê.
- O, czyli nieprawda, ¿e nic Pan nie czyta, bo czyta Pan poezjê.
- Czytam. Obcujê z ni¹ i mo¿e czêœciej ni¿ inni aktorzy wyg³aszam j¹ publicznie. Nie idzie oczywiœcie tylko o wiersze, ale o wszystko, co ma charakter poetycki. Znamienne, ¿e nasi wspó³czeœni dramaturdzy, którzy s¹ najczêœciej grani, z których jesteœmy dumni i na których dzie³a oczekujemy, to poeci - Ró¿ewicz, Mrozek nawet. Bo to, co oni robi¹, to metaforyczne prze³o¿enie rzeczywistoœci, a nie relacja z tej rzeczywistoœci.
-Du¿o ma Pan poezji?
- Sporo. Nie mówiê ju¿ o klasykach. Do romantyków mam osobisty stosunek, czemu da³em wyraz kilka razy, i mam ambicjê, ¿eby nasi wieszczowie zaistnieli rozumnie, a nie tylko za pomoc¹ bicia serca. ¯eby ich dzie³a straci³y to g³upkowate piêtno szkolnych polonistów, którzy dezorientu-j¹ m³odych ludzi. I ta dezorientacja pokutuje do staroœci.
-Ciekawe, czy ci poloniœci wiedz¹, o czym jest Wielka Improwizacja? Albo aktorzy graj¹cy w Dziadach?
- Zabawne. To niebezpieczny tekst, bo jest porywaj¹cy. A we wszystkim, co dotyczy porywu, pobudzenia namiêtnoœci, tracimy jasnoœæ widzenia. Tak jest przecie¿ w mi³oœci. Jeœli pogr¹¿amy siê w namiêtnoœæ kochania, tracimy poczucie rzeczywistoœci. Nawet nie wiemy, jak dziewczyna wy-
129
128
9 - Ksi¹¿ki i ludzie
•J''<
i?
gl¹da i kim jest. ¯eby uwolniæ siê od niebezpieczeñstw Wielkiej Improwizacji, trzeba po prostu trochê pomedytowaæ. Wtedy oka¿e siê, ¿e przebieg rzeczy jest dosyæ prosty.
- Spójrzmy na Pana pó³ki.
- Moi ulubieni - Tadeusz Nowak, zapoznany wskutek kolejnych mód, oczywiœcie Szymborska. Odnajdujê zdumiewaj¹ce piêknoœci u Iwaszkiewicza, zw³aszcza w ostatnim okresie jego twórczoœci, a ze Skamandrytów najbardziej lubiê Wierzyñskiego.
- Okropny ma Pan ba³agan w ksi¹¿kach. O! Ostatni Mohikanin.
- To dla Jasia, ale Jasio nie czyta.
-A ile Jasio ma lat?
- Siedemnaœcie. Teraz zacz¹³ Kafkê, Konwickiego, Bu³-hakowa.
- To nie najgorzej.
- Ma tu ca³¹ klasykê: S³owacki, Mickiewicz, ¯eromski, Prus - wszystko jest. Ale jak dot¹d nie dla niego.
- Widzê, ¿e trzyma Pan na pó³kach krymina³y.
- Nie mam komu tego daæ. A tu s¹ wszystkie symfonie Beethovena, a tu aparat do mierzenia ciœnienia. Jak siê ma tendencje nadciœnieniowe, nie powinno siê za du¿o czytaæ.
-Zw³aszcza krytyk teatralnych.
- Nie ma ¿adnego pisma, które by dotyczy³o kultury. Kompletna katastrofa. Dzia³y kultury w prasie codziennej s¹ ¿a³osne, pisz¹ w nich o sensacyjkach, na ogó³ peryferyjnych. Jeœli to - nie pamiêtam, jak ta pani siê nazywa, która napisa³a o kobiecie, co ma dwie czêœci pewnych narz¹dów rodnych - jest przedmiotem jakiegokolwiek zainteresowania, co mo¿na powiedzieæ o ¿yciu kulturalnym naszego spo³eczeñstwa? W Niemczech, gdy pojawia siê nowy przek³ad Szekspira wykonany przez jakiegoœ belfra od angielskiego z prowincjonalnej szko³y, który postanowi³ nagle prze³o¿yæ, powiedzmy, Antoniusza i Kleopatrê, a miejscowy amatorski teatrzyk wystawia tê sztukê w jego przek³adzie, zje¿d¿aj¹ siê wszyscy krytycy z Austrii, Niemiec, Szwajcarii, ¿eby pos³uchaæ, jak on brzmi, mówiony na g³os. I pisz¹ na ten temat dysertacje, porównuj¹c z innymi przek³adami. Proszê to porównaæ z naszym ¿yciem kulturalnym. Czy pani przeczyta³a cokolwiek przez ostatnie kilkadziesi¹t lat, po przedstawieniu