Bo-
wiem, będąc barzo cudną xiężniczką (takoż król ią poiął dla iey cnót a urody) y młodą, tkliwą
y barzo wieldze lubą, nie oddawała się iney rzeczy ieno służbie bożey, nabożenstwom, odwi-
dzaniom ustawnym szpitalów, opatrywaniu rannych, grzebaniu zmarłych, nie przepommaiąc
ani zaniedbuiąc żadnych dobrych a świętych dzieł, iakich w tym przestrzegały one święte,
nabożne a zacne panie, xiężniczki a królowe czasów ubiegłych pirwotnego Kościoła. Po
śmierzci króla, swoiego męża, czyniła daley toż samo, obracaiąc czas na płakanie po nim a
obżałowywanie go y proszenie Boga za iego duszę; tak iż iey życie wdowskie cale podobne
240
iest do małżeńskiego. Podeźrzewano ią za życia męża, iż skłaniała się nieco ku stronie Uniey,
iako iż będąc dobrą krześciianką a katoliczką musiała przecie miłować tych, którzy spirali się
a walczyli za iey wiarę a religią; wżdy nigdy ich nie miłowała, ba, całkiem ich poniechała,
gdy zabili iey męża, nie żądaiąc iney pomsty ani kary niźli tey, iaką Bogu spodoba się zesłać,
mimo iż prosiła o to ludzi, a zwłaszcza naszego króla, który winien iest sprawiedliwości za
ten haniebny czyn na pomazańcu bożym. Tak owo żyła ta xiężniczką w małżeństwie y tak
żyła we swoiem wdowstwie, bez przygany żadney. Wreszcie pomarła w sławie barzo
wdzięczney y godney iey, cirpiawszy długo y więdnąc w suchotach a wycieńczeniu, które,
powiedano, poszło stąd, iż nazbyt oddawała się smutkowi. Zmarła barzo piękną śmierzcią y
barzo nabożną. Przed śmierzcią kazała położyć swoią koronę w głowach łóżka, tuż koło niey,
y nie dała, aby ią ruszano od niey, dopóki żywa będzie, y po iey śmierzci by ią nią ukorono-
wano, iak długo będzie ponad ziemią.
Zostawiła siestrę, panią Żoiosową, która podała się na nią w swoiem strzemięźliwym a
czystym żywocie; owa czyniła straszne żale a lamentacyie za swoim mężem: bo też y było to
barzo dzielne, waleczne y wspaniałe panię. Y, co więtsza, słyszałem, skoro król dzisieyszy
był w takiey pułapce w Dyiepie, iż pan Men z czterdziestoma tysiącami ludzi trzymał go ob-
lężonego y ściśnionego iakoby w saku, że gdyby była ta pani na miescu pana komandora
Szata, który tam miał dowództwo, byłaby się dobrze pomściła za śmierzć swoiego męża, ina-
czey, niż to uczynił pan komandor, który dla zobowiązań, iakie miał dla pana Żoiosa, nie po-
winien był tego ścirpieć (powiedała), y odtąd go nierada widziała, ieno nienawidziła gorzey
morowey zarazy, nie mogąc go wymówić za taką chybę, mimo iż ini uznaią, że dochował
wiary a uczciwości, iaką był przyrzekł. Wszelako biała głowa, słusznie czy niesłusznie obra-
żona, nie da się niczym zaspokoić, iako uczyniła ta, nie mogąc miłować swego króla dzisiey-
szego, przedsię żałuiąc barzo nieboszczyka króla y nosząc żałobę po nim, mimo iż była z Li-
gi; wszelako powiedała, iż iey mąż y ona barzo niezmiernie byli mu powinni. Wszytko razem,
była to dobra y roztropna xiężniczka, którą trzeba czcić z powodu żałoby, iaką okazała przy
popiołach swoiego męża; wierę, na iakiś czas, bowiem potem wydała się za pana Luxembur-
skiego. Będąc tak młodą, mogłaż wieczyście ieno płonąć ogniem?
Pani Gizowa, Katarzyna Kleweńska, iedna z trzech córek pana Niewierskiego (trzech
xiężniczek, których pewnie nie można dość pilnie wychwalić, tak dla ich piękności, iako y dla
ich cnót, o których rozpisałem się w osobnym rozdziele), opłakiwała y opłakuie codziennie
wiekuistą utratę swoiego pana męża; ba co też za mąż to był! Był on bez równego we świecie;