Uczuł wprost
potrzebę dotknięcia do niej. Przechylił się i dotknął jej lekko. Dziewczyna drgnęła i odrucho-
wo cofnęła się. Paweł dostrzegł jej zmieszanie i sam nieco się zdetonował, a to go trochę
zdziwiło, lecz zdziwiło nieprzyjemnie.
– Nad czym się zamyśliłaś? – zapytał uśmiechając się nieszczerze.
Nic nie odpowiedziała i to jeszcze bardziej utrudniało sytuację. Teraz już całkiem świado-
mie, dla podkreślenia naturalności pierwszego ruchu, Paweł wziął ją za rękę i potrząsnął:
– Usypiam cię swoim nudziarstwem – zażartował i natychmiast spostrzegł, że brzmi to fał-
szywie, że powiedział zdawkowe głupstwo i że jest z tego powodu niezadowolony, za bardzo
niezadowolony z siebie, a to z kolei było już irytujące. Dlatego szybko powiedział: – masz
śliczną rękę... Działa wręcz hipnotycznie... Zabierz mi ją, bo ją zgniotę...
Zaśmiał się znowu i zamknął dłoń. Zdawał sobie sprawę, że ściska jej palce aż do bólu,
lecz chciał, musiał wywołać jakiś, bodaj najmniejszy, odruch tej ręki. To uspokoiłoby go i
zakończyło dręczącą sytuację. Gdy podniósł oczy, spotkał jej spojrzenie rozjarzone, uparte,
61
palące. Czym prędzej pochylił głowę, przyglądał się przez chwilę trzymanej ręce, jak jakie-
muś przedmiotowi, który wzięło się przypadkowo i nie wiadomo dlaczego, machinalnie pod-
niósł ją do ust, pocałował i wstał:
– Dobranoc – rzucił krótko – czas spać.
Wyszedł prędzej, niż należało, i z przesadnym pośpiechem zamknął za sobą drzwi. Za-
chował się niczym smarkacz. Był wściekły na siebie i niedorzecznie wzburzony.
Stał teraz w ciemności i nie mógł się uspokoić. Co za dzieciństwo! Rzecz jest całkiem pro-
sta. Dziewczyna pali się do niego, on do niej. Gdzie tu miejsce na jakiekolwiek grymasy,
wątpliwości, namysły czy niepokoje! Powinien był postąpić całkiem zwyczajnie. Nie należy
sobie nigdy pozwalać na uskoki logiki, bo to dezorganizuje człowieka. Zmarszczył brwi i
zawrócił.
Bez wahania nacisnął klamkę. W salonie było już ciemno. Widocznie poszła do siebie... A
może tylko zgasiła światło...
– Czy jesteś tu? – zapytał szorstko.
Nie było żadnej odpowiedzi. Oczywiście poszła do siebie. Rozbiera się i myśli o nim, że
postąpił po sztubacku.
Należy pójść tam i raz wreszcie postawić sprawę jasno, to znaczy wziąć ją bez przypisy-
wania temu naturalnemu faktowi jakiegoś specyficznego znaczenia. W najwyższym stopniu
śmieszne jest to, że powstrzymuje go od tego chyba tylko taki drobiazg, jak męskie ubranie!...
Chyba tylko to, bo cóż więcej? Co więcej, do ciężkiego diabła!...
Przyszło mu na myśl, że ona tu siedzi i szpieguje wyraz jego twarzy w smudze światła z
otwartych drzwi od gabinetu. Był niemal pewien tego i zdecydowanie zbliżył się do kontaktu.
Pokój był pusty.
Ucieszyło go to i jednocześnie zniechęciło. Zgasił światło, zaklął jeszcze raz, z niechęcią
rzucił okiem na stos papierów piętrzący się na biurku i zaczął się rozbierać. Wprawdzie w
papierach tych były sprawy pilne, ale dziś już był zbyt przemęczony. Jutro wstanie o pół go-
dziny wcześniej i zdąży załatwić rzeczy najpilniejsze. Przede wszystkim umowa z Holzman-
nami. Jeżeli nie zgodzą się na natychmiastową wpłatę, trzeba będzie telegrafować do wywia-
downi w Wiedniu dla sprawdzenia ich zadłużenia w tamtejszych bankach...
Zgasił nocną lampę i odwrócił się twarzą do ściany.
– Sam siebie oszukuję – powiedział głośno – przecież to jasne, że myślę wciąż o niej!
To już było godne politowania. Nie chodziło przecież o męskie portki, ale o szczególniej-
szą wagę, jaką przypisywał swemu stosunkowi do niej. Początkowo drażniła go swoją obojęt-
nością, później zaskoczyła romantycznym wyznaniem, a teraz burzy mu spokój milczeniem,
tym jakimś nieznośnym suczym, samiczym wyczekiwaniem na moment największego pod-
niecenia u samca! Od setek tysięcy lat to samo powtórzyło się iks milionów razy i powtórzy
się drugie tyle, a oto dla niego, człowieka trzeźwego i rozsądnego, ma to być czymś godnym
aż namysłów, aż wahań, aż głupiego przewracania się na łóżku z jednego boku na drugi i za-
przątania sobie głowy tym, co powinno załatwić się automatycznie.
A wszystko tak działo się dlatego, że ta dziewczyna swoją najzwyklejszą w świecie „wolę