Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Ale najcichszy nawet szept nie zakłócił milczenia. Congreve znów zabrał głos - z coraz większym naciskiem, z przekonaniem, z żarem.
- Postępy inżynierii genetycznej i embriologii pozwalają na elektroniczne zapisanie w komputerach statku ludzkiej informacji genetycznej. Kosztem niewielkiej masy i przestrzeni wyposażenie statku można uzupełnić o wszystko, co niezbędne dla stworzenia i wyhodowania pierwszej generacji, liczącej nawet kilkaset w pełni ukształtowanych ludzkich zarodków - gdy tylko wstępne badania atmosfery i powierzchni wykażą, że planeta o właściwych warun­kach została znaleziona. Następnie embriony można oddać pod opiekę, a później na wychowanie wyspecjalizowanym robotom, które przekażą im tyle z naszej kultury i historii, ile pomieści pamięć komputerów. Wszystkiego, co konieczne dla zbudowania i utrzymania rozwiniętego społeczeństwa, dostarczy sama planeta. W tym celu, podczas gdy na orbicie pierwsze pokolenie będzie jeszcze w okresie niemowlęctwa, inne maszyny wybudują na powierzchni zakłady przetwórstwa metali i innych surowców, fabryki, fermy, systemy transportu i ośrodki mieszkalne. Można oczekiwać, że w ciągu paru pokoleń powstanie kwitnąca kolonia i niezależnie od tego, co stanie się tutaj, rodzaj ludzki ocaleje. Takie podejście do sprawy ma jeszcze i tę zaletę, że jeśli zaan­gażujemy się weń natychmiast, konieczne zmiany zmieszczą się w harmonogramie budowy SP3 i zgodnie z dotychczasowymi planami start może nastąpić za pięć lat.
Słuchacze powoli otrząsali się z osłupienia. Choć wielu z nich było nadal zbyt zdumionych, by zdobyć się na wyraźną reakcję, głowy zaczęły skłaniać się twierdząco, a szepty przebiegające salę brzmiały aprobująco. Prezes skinął głową i z lekka się uśmiechnął, jakby ciesząc się myślą, że to, co najlepsze zachował na koniec.
- Drugą rzeczą, którą chciałbym oznajmić dzisiaj, jest to, że tego rodzaju decyzja została właśnie podjęta. Jak przed chwilą wspomniałem, temat ten był już przedmiotem studiów przez dłuższy okres. Dziś mogę was poinformować, że trzy dni temu prezydent Stanów Zjednoczonych i przewodniczący Wschodniej Strefy Wspól­nego Rozkwitu podpisali wchodzące w życie natychmiast porozu­mienie, o wspólnym urzeczywistnieniu projektu, który wam po­krótce zarysowałem. Działalność różnych państwowych i prywat­nych instytutów badawczych i innych organizacji, które zostaną zaangażowane w przedsięwzięcie, będą koordynować przedstawi­ciele Północnoamerykańskiej Organizacji Eksploatacji Kosmosu i reprezentanci naszych chińskich i japońskich partnerów, pod nazwą kodową “Gwiezdna Przystań".
Twarz Congreve'a rozjaśnił szeroki uśmiech. - Trzecia infor­macja, jaką mam przekazać, brzmi następująco: mimo wszystko ten wieczór nie oznacza mego wycofania się z pracy zawodowej. Prezydent zaproponował mi kierownictwo projektu “Gwiezdna Przystań" z ramienia Stanów Zjednoczonych, które będą nadzoro­wać przedsięwzięcie. Przyjąłem. Rezygnuję z funkcji w POEK wyłącznie dlatego, by móc w całości poświęcić się moim nowym obowiązkom. Tych, którzy sądzą, że w przeszłości mieli ze mną ciężkie życie, mogę z nieszczerym ubolewaniem zawiadomić, że będę się tu kręcił jeszcze przez dłuższy czas. Zanim zaś nasz projekt zostanie urzeczywistniony, czasy staną się o wiele cięższe.
Kilka osób w końću sali wstało i zaczęło klaskać. Aplauz wzmagał się, aż przekształcił w zbiorową owację. Nie zmieszany Congreve podziękował uśmiechem za ten wybuch entuzjazmu, przez chwilę stał pozwalając trwać oklaskom, wreszcie znów oparł się o mównicę.
- Pierwsze oficjalne spotkanie z Chińczykami odbyło się wczoraj i już podjęliśmy pierwszą wspólną oficjalną decyzję. ­Znów rzucił okiem na model sondy gwiezdnej. - SP3 ma już nazwę. Nadano jej imię bogini z mitologii chińskiej, która wydała nam się odpowiednią patronką dla statku: Kuan-yin - bogini przynosząca dzieci. Miejmy nadzieję, że dobrze potrafi strzec swych dzieci w latach, które nadchodzą.
 
CZĘŚĆ PIERWSZA
Wyprawa statku Mayflower II
 
 
ROZDZIAŁ PIERWSZY