Każdy jest innym i nikt sobą samym.

41, 2, 1, 1).
W Rzymie ten sposób nabywania własności
zachował zawsze poważne znaczenie
praktyczne69, nie bez racji też podręczniki Gaiusa i
Justyniana poświęcają mu tyle uwagi (G. 2, 66-69;
I. 2, 1, 12-18). Zawłaszczeniu podlegały bowiem
następujące kategorie rzeczy .
a) „To wszystko, co chwyta się na ziemi, w
morzu i w powietrzu” (omnia quae terra mari caelo
capiuntur; G. 2, 66; I. 2, 1, 12), a więc dzikie zwierzęta, ryby i ptactwo; zawłaszczanie było
swobodne, ponieważ w Rzymie nie znano jeszcze odrębnego prawa polowania czy rybołówstwa, nie
można było tylko naruszać uprawnień właściciela.
Należały tu także rzeczy wyrzucone przez morze,
np. muszle, perły czy drogie kamienie (I. 2, 1, 18);
przy rozległości brzegów w basenie Morza
Śródziemnego było to niemałe źródło dochodów.
b) Mienie należące do nieprzyjaciela!
znajdujące się na terenie państwa rzymskiego, np.
w chwili wybuchu wojny (G. 2, 69; I. 2, 1, 17).
Natomiast łupy wojenne przypadały państwu i
dopiero jego organy rozprowadzały je w ręce
prywatne.

68 Zasiedzenie prawa współczesnego (art. 172-177 k.c.) wykazuje w niejednym punkcie analogie z prawem rzymskim. Zasiedzenie należy dzisiaj do pierwotnych sposobów nabycia prawa własności (zob. J.
Ignatowicz, s. 107-111) i tak też można je zakwalifikować — ze względu na skutki — w prawie rzymskim (§ 110, 2). Ale nieznany jest np. dzisiaj wymóg słusznego tytułu i wyjęcie spod zasiedzenia rzeczy skradzionych i nabytych siłą. Nie zawsze jest też konieczna do zasiedzenia dobra wiara (art. 172 § 2 k.c.).
69 W naszym prawie zawłaszczenie istnieje nada1, ale jest ograniczone do rzeczy ruchomych (art. 181 k.c.).

c) Rzeczy porzucone świadomie przez
właściciela (res derelictae)70. Istniały wątpliwości i spory, czy takie rzeczy można nabyć od razu
przez zawłaszczenie, czy też dopiero przez
zasiedzenie. Justynian dopuścił zawłaszczenie (I.
2, I, 47), ale utrzymał też porzucenie jako osobny
tytuł do zasiedzenia (§ 112, 7b). Natomiast przy
właścicielu pozostawały nadal rzeczy porzucone z
konieczności, np. dla ratowania statku w czasie
burzy, ich zabór kwalifikowano jako kradzież (I. 2,
1, 48).
Na rzeczach zgubionych przez właściciela nie
można było nabyć własności, nawet przez
zasiedzenie; nieznane też było w Rzymie
roszczenie o tzw. „znaleźne”71.
Natomiast można była zawłaszczyć „skarb”
(thesaurus), tzn. wartości majątkowe tak dawno ukryte, że zatraciła się już pamięć o ich właścicielu
(D. 41, 1, 31, 1). Skarb znaleziony na własnym
gruncie przypadał właścicielowi, na cudzym — po
połowie właścicielowi gruntu i znalazcy. To
rozstrzygnięcie, wydane najpierw przez cesarza
Hadriana, przyjął ostatecznie Justynian (I. 2, 1,
39)72.
2. Nabycie pożytków. Jak wiadomo, pożytki
(fructus) stawały się odrębnymi rzeczami dopiero w chwili odłączenia od rzeczy macierzystej (§ 103,
4d) i w zasadzie przypadały właścicielowi tej
rzeczy (§ 109, 4c). Od tej zasady istniały jednak
ważne odchylenia.
Posiadacz w dobrej wierze nabywał pożytki na
własność jako swoistą premię „za uprawę i troskę”
o rzecz macierzystą (pro cultura et cura; I. 2, 1, 35).
Użytkownik (§ 118, 3) czy emfiteuta (§ 120, 2)
nabywali pożytki z tytułu własnych praw
rzeczowych, natomiast zwykły dzierżawca na
mocy kontraktu zawartego z wydzierżawiającym (§
135, 3).
Nie wszyscy uprawnieni nabywali własność na pożytkach w jednakowy sposób. Właścicie1,
posiadacz w dobrej wierze i emfiteuta stawali się
właścicielami pożytków już w chwili odłączenia ich
od rzeczy macierzystej (tzw. separatio), natomiast użytkownik i zwykły dzierżawca dopiero z chwilą
objęcia odłączonych pożytków w posiadanie (tzw.
perceptio). Ta różnica nie była pozbawiona
praktycznego znaczenia. Jeżeli owoce z drzewa
zostały np. skradzione pomiędzy momentem
odłączenia a momentem objęcia w posiadanie,
poszkodowanym był wydzierżawiający, a nie
dzierżawca sadu, ponieważ jeszcze nie zebrał