Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Argentyna, żołnierza i męczennika, sprowadził tu w r. 1627.
Opisuje nasz Niesiecki jedno zdarzenie księcia, które, że nosi cechy swego wieku, nie podobna opuścić.
Chorągiew ks. Albrychta wysłana była na wyprawą i całkiem w boju wycięta. Nic o tym jeszcze książę kanclerz nie wiedział, gdy raz z wieczora, modląc się u kominka, ujrzał przed 68 Idem, t.III s.822.
69 Idem, t.III s 824.
70 Idem, t.III s 825.
71 Cellarius, [Regni poloniae Mognique Ducatus Lithuaniae omniumque regionum juri Poloniae subjectorum...descriptio. Amsterdam 1659].
72 K.Niesiecki, [Korona polska...],tIII s.827
82
sobą jednego z towarzyszów chorągwi, który stał przed nim w milczeniu, nie śmiejąc przeszkodzić modlitwom i po cichu tylko drewka na kominek przykładał.
– Co ty tu robisz? – zapytał go kanclerz ujrzawszy.
– Przyszedłem ci oznajmić, żeśmy wszyscy na placu polegli. Szczęściem żaden z nas do piekła nie poszedł, lecz wielu w czyścu pokutuje. Byleś tylko chciał, możesz nam dopomóc.
Każ się za nas modlić. Aleby zaś modły nie szły na próżno, dam ci znak, książę. W staw zamkowy każ kilka razy sieć zarzucić: póki ta grzęznąć będzie, i my jeszcze grzęznąć będziemy; gdy wolno wyjdzie, już i my wolni wyjdziemy. Dodaje Naramowski, zbieracz gorliwy podobnych anegdot, że za trzecim zarzuceniem sieć lekka wyszła.73
Kościół ołycki założony był, jak dziś jest (świadczą napisy przytoczone w nocie), przez tegoż ks. Alberta Radziwiłła z żonami Reginą Eisenreich i Lubomirską, za Władysława IV w r. 1635, w pięć lat potem z marmurami skończony i poświęcony przez biskupa łuckiego, Andrzeja Gembickiego, w r. 1640, d. 26 sierpnia przy wielkim napływie duchowieństwa i szlachty. Nadano naówczas dla proboszcza dwie wsi Ciemierzyn i Chromiaków. Kapitule zaś i wikariuszom Derę, Stawek, Hosowicę, Oderady, Tynne i Czelibę. Mówiliśmy już wyżej o architektach, tu tylko dodamy, że i Polaków, krajowców kilku architektami było, a raczej budowniczymi kościoła, pod Reiholdem Beffką, Melchiorem Ampeli i Janem Maliverną, jako Jan Baczkowicz, Stanisław Markowicz, Albert Sadowski i Grzeszowicz.
Jarmarki w Ołyce, mianowicie na Koźmy i Damiana, dość licznych kupców i kupujących gromadzą. To mi przypomina owo przysłowie poleskie o jarmarkach, które opiewa, że: O ł y k a n a ł y k a. W istocie bowiem Poleszucy je tu zwożą dla Wołyniaków, którzy często po nie jedynie na jarmark jadą.
Jaka była reputacja i bogactw ołyckiej kolegiaty, i jarmarków, okaże następna anegdota z historii z Rzeczypospolitej Babińskiej.
W r. 1661 d. 22 lipca – pisze protokół zgromadzeń – p. Bogusław ze Zbąszyna Zbąski, zostawszy synem babińskim, powiedział, że słyszał od pana Kłaczewskiego, przytomnego świadka zaręczającego za prawdę, że widział w kościele ołyckim tak wiele srebra i złota, że od roboty jego dano złotnikowi 30 000 czerw, złotych, za co pana Zbąskiego referendarzem Rzeczypospolitej, a Kłaczewskiego złotnikiem uczyniono, aby się postarali o tyleż złota do kaplicy Pszonki w Babinie. Tenże p. Kłaczewski dostał tytuł ekonoma za to, iż zaręczał jako widział na jarmarku w Ołyce tak wielki zjazd kupców, że samych maż wielkich było 18
000.74
Liczne są ilustracje domu Radziwiłłów, ich związki, ich potęga i bogactwa czyniły długo najznamienitszą familią nie tylko w Litwie, lecz w Koronie, gdzie także posiadłości i znaczenie niepospolite mieli. Wielu sławnych ludzi wydała ta rodzina, do nich policzyć potrzeba kardynała.75
W XVIII76 w. liczono pięćdziesiąt sześć familii polskich połączonych z Radziwiłłami przez małżeństwa, to jest weszłych do domu, a wyszłych księżniczek trzydzieści siedem.
Koligacje zaś przez Teresą Kunegundę Sobieską z domem bawarskim, przez Klementynę Sobieską ze Stuartami, przez Leszczyńską z Bourbonami hiszpańskimi, francuskimi i sycylijskimi, przez Elżbietę, księcia Jana Radziwiłła żonę, z domem brandeburskim, a także przez księżnę Karolinę Bogusława, koniuszego W. Ks. L. żonę, przez tychże z książętami Palatynami Renu i książętami Bipontu, przez Sobieską z książętami de Bouillon, de Luxembourg, de Rohan, de Soubise, margrabiami de Bethune, we Włoszech z familią książąt Strozzich, w Saksonii z książąt Anhalt Dessau.

73 A.Naramowski, Facies [rerum sarmaticum]. Wilno 1724 t.II s.321.
74 M[anuscriptus] protokołu R[zecypospolitej] babińskiej ap. Szaniawski. „Rocznik Tow. P.N”.,t.XII s.156.
75 Jego portret znajdziesz w Imagines regum Polonorum w Kolonii u hogenberga wydanym przez Alberta Muliusa r. 1594 na początku książki
76 Ks. Giedrojć w Białej na kazaniu pogrzebowym ks[iężnej] Anny z Sanguszków Radziwiłł. W.kanc.lit.
83
Do roku 1747 piętnastu hetmanów liczyła ta familia, to jest siedmiu polnych, ośmiu wielkich, wojewodów wileńskich dziesięciu, trockich pięciu, nowogródzkich pięciu, brzeskiego jednego, kijewskiego jednego, kasztelanów wileńskich siedmiu, trockich pięciu, starostów żmudzkich czterech, marszałków wielkich pięciu, nadwornych pięciu, kanclerzy wielkich ośmiu, podkanclerzy pięciu, biskupów trzech, kardynała jednego, który, jak piszą, mógłby był nawet zostać papieżem, gdyby mu król był dopomógł.
Solikowski Duninom i Radziwiłłom przyznaje zakład więcej niż 300 kościołów w Polsce i Litwie, a daleko większą liczbę fundacji naliczyć można, do których się częściowo przykładali.
Jednym słowem – wszystko, co świat dać może, było w ich ręku, a jeśli znalazły się plamy na kartach ich historii, gdzież, pytam, ich nie ma? Nie znam żadnego Radziwiłła, nie mam w tym najmniejszego interesu, lecz jako prawdą wyznać muszę, iż mało jest rodzin, które by się różnymi czasy tyle krajów zasłużyły. Dzieje ich domu byłyby bardzo zajmującą księgą, która by niemal wszystkich wielkich wypadków historycznych kraju dotykać musiała, tak dalece łączy się ta rodzina ze wszystkim, co się działo na ziemi przez nią zamieszkanej. Archiwa radziwiłłowskie dostarczyłyby, jak sądzę, nie tylko do dziejów domu, lecz i do historii kraju bardzo ważnych materiałów.
84
ŁUCK. HISTORIA TEGO MIASTA. WITOLD.