Sam Makkede
nie zastanawiaÅ‚ siÄ™ nad tym. Tak siÄ™ ucieszyÅ‚ ze swojego znaleziska, że postaÂnowiÅ‚ od razu to uczcić. Nie zważajÄ…c na leżące w pobliżu zwÅ‚oki, przygotoÂwaÅ‚ sobie wielkiego skrÄ™ta i zapaliÅ‚. Po dziesiÄ™ciu minutach, kiedy doÅ‚Ä…czyli do niego kumple, byÅ‚ już nieźle zakrÄ™cony.
Po nastÄ™pnych dziesiÄ™ciu minutach zaczęło mu brakować powietrza. ChwyÂciÅ‚y go dusznoÅ›ci, a wargi przybraÅ‚y makabrycznie blady odcieÅ„. Makkede, przeÂrażony, zaczÄ…Å‚ Å‚apczywie chwytać powietrze i szeroko otwartymi oczami patrzyÅ‚ bÅ‚agalnie na swoich kolegów. Ci jednak nie mogli nic zrobić. Bezradnie przyglÄ…Âdali siÄ™, jak Makkede pada na ziemiÄ™. Z jego gardÅ‚a dobyÅ‚ siÄ™ chrapliwy bulgot. Po chwili na wargach chÅ‚opca pojawiÅ‚a siÄ™ różowa piana, a rÄ™ce zaczęły gwaÅ‚Âtownie dygotać. Po kilku sekundach Makkede skonaÅ‚.
PoczÄ…tkowo mówiÅ‚o siÄ™, że chÅ‚opiec zginÄ…Å‚ w wyniku czarów albo że padÅ‚ ofiarÄ… thalu, czyli klÄ…twy. Kiedy usuniÄ™to jego ciaÅ‚o i gnijÄ…ce zwÅ‚oki, policja pobraÅ‚a z miejsca ich odnalezienia wiele próbek, a w okolicy zaroiÅ‚o siÄ™ od Å›ledczych. MinÄ…Å‚ prawie miesiÄ…c, zanim ta zagadkowa sprawa zostaÅ‚a wyjaÅ›niona, a nie udaÅ‚oby siÄ™ to, gdyby szczęśliwym trafem nie zainteresoÂwaÅ‚ siÄ™ niÄ… doktor Richard Fielding.
Fielding, jeden z najbardziej znanych entomologów na Å›wiecie, wziÄ…Å‚ sobie roczny urlop z Cambridge. ByÅ‚ ekspertem od arachnicadea, kategorii organiÂzmów obejmujÄ…cej miÄ™dzy innymi pajÄ…ki. Od dÅ‚uższego czasu podróżowaÅ‚ po Afryce Wschodniej i badaÅ‚ tamtejsze pajÄ™czaki. ByÅ‚ z wizytÄ… u znajomego bioÂloga z Uniwersytetu w Nairobi, kiedy do tamtejszego laboratorium trafiÅ‚a podejÂrzana marihuana. Policja wysÅ‚aÅ‚a ekspertom naukowym z caÅ‚ej Kenii zawiniÄ™te w plastyk próbki odnalezionego narkotyku, liczÄ…c na to, że uda im siÄ™ wyodrÄ™bÂnić toksycznÄ… substancjÄ™, która spowodowaÅ‚a Å›mierć Makkede. Szczęśliwym zrzÄ…dzeniem losu biolog poprosiÅ‚ Fieldinga o pomoc przy analizie produktu.
Ale to, co odkryÅ‚ Fielding, miaÅ‚o pozostać tajemnicÄ… przez niemal dwaÂdzieÅ›cia lat.
Brad na prośbę Jennifer skontaktował się z Morgan i powiedział jej, jaka jest sytuacja. Sprawiała wrażenie autentycznie wdzięcznej za to, że do niej zadzwonił, i nie wspomniała ani słowem o ich nieprzyjemnym rozstaniu. Podziękowała mu i zanim odłożyła słuchawkę, powiedziała, że w drodze do pracy zajrzy do szpitala.
Brad poszedÅ‚ na pospiesznie zwoÅ‚ane zebranie, które miaÅ‚o siÄ™ odbyć w sali konferencyjnej obok porodówki. ByÅ‚ przedstawicielem oddziaÅ‚u poÂÅ‚ożniczego. Zjawili siÄ™ tam także czÅ‚onkowie personelu pediatrii, pielÄ™gniarÂki, pracownicy administracji i oddziaÅ‚u chorób zakaźnych.
Kiedy wszyscy zajÄ™li miejsca, doktor Harrington podniósÅ‚ aktualne wydanie „Newsday". Na pierwszej stronie widniaÅ‚ nagłówek: „NiewyjaÅ›nione zgony na oddziale intensywnej terapii". ArtykuÅ‚ opisywaÅ‚ cztery zagadkowe przypadki ze Szpitala Uniwersyteckiego. ZawieraÅ‚ same ogólniki, ponieważ szczegóły wciąż pozostawaÅ‚y nieznane. Autor, jak należaÅ‚o siÄ™ spodziewać, uderzyÅ‚ w dramaÂtycznÄ… nutÄ™, przeprowadziÅ‚ nawet wywiady z rodzicami zmarÅ‚ych dzieci. TemaÂtem przewodnim artykuÅ‚u byÅ‚y wÄ…tpliwoÅ›ci co do bezpieczeÅ„stwa noworodków na oddziale intensywnej terapii w Szpitalu Uniwersyteckim.
- Jak zapewne siÄ™ domyÅ›lacie - powiedziaÅ‚ Harrington - centrala jest zasypywana pytaniami dziennikarzy i zaniepokojonych rodziców. Stanowy departament zdrowia wszczÄ…Å‚ wstÄ™pne dochodzenie i możemy spodziewać siÄ™ wizyty czÅ‚onków PoÅ‚Ä…czonej Komisji Certyfikacji Szpitali. Niektórzy z pracowników paÅ„skiego oddziaÅ‚u - tu spojrzaÅ‚ na Brada - twierdzÄ…, że paÂcjenci proszÄ… ich o przeniesienie. Czy to prawda?
- TrochÄ™ za wczeÅ›nie, żeby to potwierdzić - powiedziaÅ‚ Brad. - PraÂcownicy peÅ‚noetatowi nic o tym nie sÅ‚yszeli, ale domyÅ›lam siÄ™, że lekarze prywatni sÄ… pod sporÄ… presjÄ….
- Dziekan poprosiÅ‚ mnie, żebym pomógÅ‚ mu przygotować oficjalnÄ… odÂpowiedź na ten artykuÅ‚. ChciaÅ‚bym usÅ‚yszeć wasze sugestie. Meg?
- No cóż, na razie jedynÄ… diagnozÄ…, jakÄ… można postawić, to zespół naÂgÅ‚ej Å›mierci niemowlÄ…t - powiedziaÅ‚a Meg Erhardt. - Ale z tego, co wiemy, żadne z tych dzieci nie miaÅ‚o objawów zaburzeÅ„ sercowych, elektrokardiogram nic nie wykazaÅ‚.
- Nie wystąpiła arytmia? - spytał Harrington.
- W żadnym z tych czterech przypadków. Wszystkie dzieci byÅ‚y podÅ‚Ä…Âczone do monitorów i dokÅ‚adnie obejrzeliÅ›my ich wskazania. Nic takiego nie wystÄ…piÅ‚o.
- A kawa? - spytaÅ‚ Brad. - Pewne badania wskazujÄ… na istnienie zwiÄ…zÂku miÄ™dzy przyjmowaniem dużych iloÅ›ci kofeiny przez matkÄ™ przed poroÂdem a zespoÅ‚em nagÅ‚ej Å›mierci niemowlÄ…t.
- Pytaliśmy matki o to - odparła Meg. - To fałszywy trop.
- A narkotyki albo jakieś zarazki? - spytał Harrington, zwracając się do przedstawiciela oddziału chorób zakaźnych.
- Wszystkie analizy moczu i wydzielin daÅ‚y wynik negatywny, zarówno pod wzglÄ™dem zawartoÅ›ci bakterii, jak i wirusów. Åšlina, krew, mocz, wszystÂko zostaÅ‚o dokÅ‚adnie przebadane. Nie wyrosÅ‚o na nich nic niezwykÅ‚ego. Nic nie wskazuje na wystÄ…pienie daleko posuniÄ™tej posocznicy, zresztÄ…, tak czy inaczej, takÄ… diagnozÄ™ wykluczaÅ‚ obraz kliniczny choroby.
- To prawda - przyznaÅ‚ Harrington. - WyglÄ…da to raczej na jakiÅ› pierÂwotny proces pÅ‚ucny, nagÅ‚e, gwaÅ‚towne niedotlenienie, a potem zgon.
- Czy przeprowadzono sekcję zwłok któregoś z tych dzieci? - spytał Brad.
- Tylko jednego, tego, które zmarło jako drugie. Sekcja nie wykazała nic niezwykłego. - Harrington powiódł wzrokiem po twarzach zebranych. – Chyba nie muszę wam mówić, jakiej wagi jest sprawa. Umarły dzieci pozostające pod naszą opieką i lepiej dla nas, żebyśmy się dowiedzieli, jak do tego doszło.