To ogólne pobudzenie nadnerczy i kory mózgowej może trwać
przez wiele godzin, a nawet dni, utrzymując mózg emocjonalny w stanie szczególnej gotowości
do natychmiastowego działania, jednocześnie tworzą one podstawę, na której niezwykle szybko
nadbudowują się następne reakcje. Ogólnie biorąc, stan wzmożonej gotowości wywołany
pobudzeniem kory nadnerczy tłumaczy, dlaczego osoby, które zostały wcześniej przez kogoś
sprowokowane albo lekko zirytowane, tak łatwo wybuchają później gniewem na kogoś innego.
Pobudzenie kory nadnerczy, obniżające próg odporności na bodźce wywołujące złość, jest
wynikiem wszystkich rodzajów stresu. I tak kogoś, kto miał ciężki dzień w pracy, może po
powrocie do domu łatwo rozzłościć coś - na przykład hałaśliwe zachowanie dzieci albo
pozostawiony przez nie bałagan - co w innych okolicznościach nie byłoby wystarczająco silnym
bodźcem, aby doprowadzić do porwania emocjonalnego.
Zillmann dochodzi do tych wniosków na podstawie rzetelnych badań. W serii eksperymentów
jego współpracownik prowokował mężczyzn i kobiety, którzy na ochotnika zgłosili się do badań,
uszczypliwymi uwagami na ich temat. Później osoby badane oglądały przyjemny albo
przygnębiający film. Następnie dano im możliwość odpłacenia prowokatorowi pięknym za
nadobne, proponując wystawienie oceny, która rzekomo miała być wzięta pod uwagę przy
podjęciu decyzji o ewentualnym zatrudnieniu go. Intensywność reakcji odwetowej była wprost
proporcjonalna do stanu pobudzenia przez obejrzany przed chwilą film; ci, którzy oglądali film
nieprzyjemny, byli bardziej źli i wystawiali najgorsze opinie.
Złość nawarstwia się na złości
Badania Zillmanna zdają się wyjaśniać dynamikę procesów zachodzących podczas dobrze nam
wszystkim znanych dramatów domowych, takich jak ten, którego stałem się kiedyś mimowolnym
świadkiem, wybrawszy się na zakupy. Między rzędami półek supersamu niósł się podniesiony
głos młodej matki, która mówiła do mającego około trzech lat synka, wyraźnie akcentując słowa:
- Odłóż... to!
- Ale ja to chcę! - jęczał malec, przyciskając jeszcze mocniej do piersi pudełko płatków
śniadaniowych „Ninja Turtles”.
- Odłóż to! - powiedziała matka jeszcze głośniej. Widać było, że ledwie powstrzymuje złość.
W tym momencie berbeć siedzący w wózku, który pchała przed sobą, upuścił słoik galaretki,
który bezskutecznie próbował nadgryźć. Kiedy słoik roztrzaskał się na podłodze, matka
wrzasnęła: „Jeszcze i to!” i ogarnięta furią, trzepnęła brzdąca, wyrwała trzylatkowi pudełko
płatków, cisnęła je na najbliższą półkę, chwyciła go pod pachę i manewrując niebezpiecznie
wózkiem popędziła do wyjścia, przy akompaniamencie wycia brzdąca i pełnych protestu
okrzykach wyrywającego się jej i machającego nogami synka: - Puść mnie, puść mnie!
Zillmann stwierdził, że kiedy nasze ciało znajduje się już w stanie napięcia i coś wyzwoli reakcję
zwaną tu porwaniem emocjonalnym, to następna emocja - bez względu na to, czy jest to złość czy
niepokój - jest szczególnie intensywna. Z taką właśnie dynamiką mamy do czynienia, gdy ktoś
wpada we wściekłość. Zillmann uważa potęgującą się złość za „ciąg rozdrażnień, z których każde
60
Daniel Goleman
Inteligencja Emocjonalna
wyzwala powoli zanikającą reakcję pobudzenia”. Każda kolejna wywołująca rozdrażnienie myśl
czy postrzeżenie stają się miniwyzwalaczem wysyłanych na polecenie ciała migdałowatego fal
amin katecholowych. Fale te nawarstwiają się jedna na drugiej, przy czym każda zwiększa
poziom hormonów będących pochodnymi tych amin. Druga fala nadchodzi, zanim zdążyła opaść
pierwsza, za nią pędzi trzecia i tak dalej; każda kładzie się na grzbiecie poprzedniej, szybko
podnosząc poziom fizjologicznego pobudzenia ciała. Myśl, która w tym nawarstwianiu się
przychodzi później, wyzwala dużo silniejszy gniew niż te, które pojawiły się na początku. Złość
nawarstwia się na złości mózg emocjonalny rozpala się. Wtedy złość, nie powściągana przez
rozsądek, może łatwo znaleźć ujście w akcie przemocy.
W tym momencie jesteśmy zawzięci i bezlitośni, nie trafiają do nas żadne argumenty, myślimy o
zemście i odwecie, nie zastanawiając się nad możliwymi konsekwencjami takiego działania. Ten
wysoki poziom pobudzenia „stwarza - powiada Zillmann - iluzję siły i odporności na ciosy, która
może zainspirować nas i popchnąć do agresji”, kiedy rozwścieczeni i „tracąc zdolność
rozpoznawania swych czynów” uciekamy się do najprymitywniejszych reakcji. Impulsy wysyłane
przez układ limbiczny są przemożne; wskazówkami działania stają się najgorsze wspomnienia o
brutalności życia.
Balsam na złość
Przeprowadziwszy taką analizę anatomii wściekłości, Zillmann widzi dwa główne sposoby
radzenia sobie z nią. Jeden z nich polega na uchwyceniu myśli wyzwalających przypływy złości i
przeciwstawieniu się im, ponieważ to właśnie pierwsza ocena sytuacji wyzwala wybuch gniewu,
a następne, potwierdzające tę pierwszą ocenę, podsycają go. Bardzo ważny jest moment, w
którym decydujemy się na przeciwstawienie się owym myślom; w im wcześniejszym stadium
cyklu narastania złości to nastąpi, tym skuteczniejsze będą nasze starania. Prawdę
powiedziawszy, można zupełnie zablokować połączenia wyzwalające tę reakcję, jeśli korygujące
informacje nadejdą przed pojawieniem się złości. Jak ważną rolę odgrywa w uśmierzeniu złości
zrozumienie, wykazał jasno inny eksperyment Zillmanna, w którym jego asystent (działając
oczywiście według jego wskazówek) obrażał i prowokował ochotników ćwiczących na rowerze
treningowym. Kiedy potem stworzono im okazję do odwzajemnienia się za te kąśliwe uwagi (i
tym razem, podobnie jak w opisanym wcześniej eksperymencie, poprzez ocenę, która miała
rzekomo zostać wzięta pod uwagę przy rozpatrywaniu jego podania o pracę), skorzystali z niej
skwapliwie, dając upust swej złości. Jednak w jednej z odmian tego eksperymentu pojawiała się -
po zirytowaniu jego uczestników, a przed przystąpieniem przez nich do oceny owego grubianina
- inna asystentka, która odwoływała go do telefonu. Wychodząc, rzucał cierpką uwagę również