Każdy jest innym i nikt sobą samym.

To
zauważam, ponieważ chodzi o analogie społeczne i ponieważ także utwory literackie mo-
gą być organizmami wstecznymi. Dalej: dzieła sztuki dopiero ze stanowiska widza, filo-
loga, krytyka, więc dopiero rozważane ex post, mogą się wydawać - nawet samemu auto-
rowi - harmonijne i organiczne. W chwili tworzenia, gdy autor wrywa się w chaos, jest z
ładem w niezgodzie i „ład” przychodzi do skutku kosztem gwałtów: twórczość sama
przez się nie jest ładem. Ład jest kategorią administracyjną. W pewnych wypadkach
nieład, chaos jest nawet pożądany, np, gdy się ma wywołać wrażenie bogactwa, pełni; nie
wiem, czy i to jest „ład”, choćby nawet był rozmyślny - jest to raczej forma, a więc poję-
cie obszerniejsze, a nie ład.
Tyle o idei ładu, ponieważ niektórzy najmłodsi poeci dali się nią zahipnotyzować.
Oparłszy ideę ładu na analogu ze społeczeństwem już istniejącym, Peiper później rzu-
tuje tę analogię także w przyszłość. Przyszła społeczność będzie spięta wzajemnymi za-
leżnościami, tak samo ludzie, jak grupy i narody (Paneuropa?) - więc poeta wyprzedza tę
przyszłość w mikrokosmosie swoich wierszy, w ich formie. Myśl bardzo ryzykowna -
lecz Peiper musi się bronić przeciw osaczającym go treściowcom, więc powołuje się na
to, że przecież i forma jest treścią i może - pośrednio - odegrać nawet rolę czynną, zapład-
niającą. „Treść formy urabia czytelnika z tą samą siłą, co treść treści - bez tendencyjnych
tez, bez kazalniczych nawoływań... kształtuje historię czynów psyche zbiorowej”. „Nowe
formy artystyczne są antytoksynami gnuśności społecznej”. „Falami niemych nakazów
119
poetyckiego zdania rzuci w świat nie znane dotąd maszyny, które wyrabiać będą zdrowe
łyżki dla wszystkich i napełniać je strawą”. „Mój rym jest socjalistyczny. W tym, co na-
zywam odległym rymem regularnym, zawarty jest socjalizm... Bunt przeciwko tej wolno-
ści, która z tych samych węzłów stulecia wysnuła wolną konkurencję, wolny głód i wolny
wiersz”.
Metodę analogii rozciąga Peiper także na wstecz i wiersz wolny uważa nie tylko za
„odpowiednik”, lecz nawet za skutek epoki liberalizmu, całkiem tak jakby to uczynił
zwolennik materialistycznego pojmowania dziejów. Teza ta jest nietrafna nie tylko isto-
towo, lecz nawet historycznie. Autor wszczuwa się w prawdziwą nienawiść do tego wier-
sza wolnego, jak do jakiegoś Hamana czy innego burżuja. „Podczas gdy rozwichrzony
wiersz wolny rozdmuchuje wichrzycielstwo, popędy egoistycznej swawoli, odległy rym
regularny wpaja w czytelnika... pochwałę zależności... co przy dalszym przenikaniu tych
wpływów znowu przygotowuje psychiczne predyspozycje dla przyjęcia socjalistycznego
społeczeństwa” (s. 164). A ja myślę, że i dla wiersza wolnego można by zareklamować
socjalizm, tylko dobrze pokręcić; co zaś do idei ładu, to zgłosić by się mógł do niej,
oprócz socjalizmu, z taką samą lub większą słusznością solidaryzm, indyjski ustrój kasto-
wy, średniowieczny ustrój cechowy, a nawet carat ze swoim francuskim oddźwiękiem:
„Porządek panuje w Warszawie”.
VIII
W dużym sprawozdaniu ze swej działalności, zamieszczonym na końcu swojej książki
- obok wspomnień Wata w „Miesięczniku Literackim”, druga i równie ciekawa, choć bar-
dziej autobiograficzna publikacja - Peiper z dumą woła nawet tak: „Zwycięstwo proleta-
riatu... przygotowywałem... tam, gdzie to czynić mogłem, na papierze, na zwrotnicowym
papierze”.
To jest najśmielsza z hiperbol Peipera, tak może się zagalopować mądry człowiek, gdy
sobie znajdzie konika. Zabobonne niewiasty niegdyś przekłuwały szpilką woskowy kon-
terfekt rywalki, aby ją uśmiercić - Peiper morduje przez rym! Taka pośredniość zatrąca
już mistyką czy homeopatią - bo między rzekomym środkiem (ładem w wierszu, odle-
głym rymem) a celem (np. zwycięstwo proletariatu) istnieje już nie ogromna odległość,

Tematy