Każdy jest innym i nikt sobą samym.

DTB. Luv, G.
DTB. Don’t text back. Mimo tak jasnego przekazu korciło ją, żeby jednak
odpisać, ale to była jak dotąd największa scena Gabe’a, więc nie powinna go
rozpraszać.
Popijała piwo i patrzyła, jak Ryan żartuje z kolejnymi celebrytami
wysiadającymi z limuzyn na czerwony dywan. Miał najlepszą pracę na
świecie. Do tego zarabiał krocie.
– Ja robiłabym to za darmo, Ryan – rzuciła w stronę ekranu. – Nawet bym
ci zapłaciła, żebyś pozwolił mi to robić.
Urodziła się i wychowała w Indianie. Jej rodzina nadal tam mieszkała.
Teraz jednak Lexi czuła się nowojorczanką w każdym calu, więc uwielbiała
słuchać, jak gwiazdy zachwalają możliwość kręcenia filmów i programów
telewizyjnych w Nowym Jorku. Właśnie o to chodziło podczas Tygodnia
Hollywood nad rzeką Hudson. Może i płacili im, żeby to mówili, ale jeśli
chodziło o Lexi, nie uważała tego za zwykły szum medialny. Według niej
Nowy Jork był niezrównanym miastem.
– A teraz patrzcie uważnie! – Seacrest zwrócił się do swojej widowni. –
Nadjeżdża człowiek, którego wyczyny są najczęstszym tematem artykułów,
rozmów i wpisów na Twitterze, niegrzeczny chłopiec Hollywood. Wiecie,
o kim mówię? Oto Braaaaaaaaaaaad Schuck!
Obraz przeskoczył z Seacresta na Szóstą Aleję, którą do wtóru klaksonu
powoli sunął hummer w wersji luksusowej. Szyberdach był otwarty,
wystawała z niego górna połowa Brada Schucka, który stał na tylnym
siedzeniu.
Na widok tłumu uniósł butelkę wódki, po czym przyłożył ją do ust
i pociągnął cztery hausty. Tłum fanów zafalował, rozległ się ogłuszający
wrzask.
Kamera prowadziła Schucka, podczas gdy Seacrest zdawał relację na
żywo:
– Zapytam go o to, gdy wysiądzie, ale znając Brada Schucka, założę się
o pięć dolców, że to nie była woda. Zaraz, zaraz, on podaje butelkę komuś
w limuzynie.
Schuck schylił się, a po chwili wyłonił się ponownie z długą przezroczystą
rurą.
– O rany! – Seacrest krzyknął zza kamery. – To działko do wystrzeliwania
T-shirtów! A ponieważ niegrzeczny Brad ma na sobie swój firmowy T-shirt
z napisem GET SCHUCKED, chyba już wiem, co będzie wystrzeliwał w tłum.
Bum! Pierwszy T-shirt wzleciał w powietrze. Rozszalali fani walczyli
między sobą o złapanie bezcennej pamiątki.
Hummer przejechał wężykiem od jednego krawężnika do drugiego
i Schuck strzelił znowu.
– Burmistrz zaprosił wszystkich do kręcenia filmów w Nowym Jorku –
komentował rozbawiony Seacrest – a szalony Brad strzela na jego cześć.
Popatrzmy.
Lexi wiedziała, co za chwilę nastąpi. Zerwała się z sofy. Zaczęła
podskakiwać, klaskać w dłonie i potrząsać głową z ekscytacji.
– Boże – krzyknęła – jak ja kocham Nowy Jork!
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIĄTY
– Słyszałem, że ten Schuck to kompletny wariat. Teraz widzę, że to prawda
– stwierdził Jerry Brainard.
Rzucił obraz z kanału E! na wielki środkowy monitor i wraz z paroma
milionami widzów patrzyliśmy, jak Brad Schuck wystrzeliwuje w tłum
wielbicieli kolejne T-shirty.
– Aresztujecie go? – zwrócił się do mnie Jerry.
– Aresztować? Bardziej prawdopodobne, że burmistrz zaprosi go na lunch
w Gracie Mansion – odparłem. – Pierwsze, co robisz w NYPD Red, to
przyjmujesz do wiadomości, że jest czas i miejsce na ukrócenie
gwiazdorskich błazeństw. Gmach Radio City w obecności tysięcy wielbicieli
nie jest odpowiednim miejscem, a tydzień, w którym burmistrz zachęca
takich palantów jak Schuck do kręcenia filmów w Nowym Jorku, absolutnie
nie jest odpowiednim czasem. Poza tym pociski z T-shirtów nie są groźne. Są
z baweł…
Nie dokończyłem, ponieważ tylne drzwi centrum dowodzenia otworzyły
się na oścież. Stanął w nich umundurowany policjant, z trudem
podtrzymujący wyraźnie zdezorientowanego cywila. Brainard pomógł im obu
wejść po schodkach do środka. Policjant łagodnie usadził cywila na podłodze.
– Znalazłem go pod rusztowaniem z kamerą – oznajmił. – Obwąchałem,
czy nie czuć od niego alkoholem. Nie jest pijany. Sądząc po sińcu z boku
głowy, ktoś go ogłuszył potężnym ciosem. Wezwałem karetkę.