Czy jest za bardzo na północ, poza zasiągiem czujników?
Tiroth mówi, że zabiera cztery osoby na Lądowisko na obserwację. W głosie Ramoth zabrzmiało zaskoczenie.
Lessa też była zdziwiona, gdy powtórzyła tę wiadomość otaczającym ją jeźdźcom.
— No cóż, Wansor koniecznie powinien tam być i ten jego czeladnik także. Jak on ma na imiÄ™?
— Erragon — podpowiedziaÅ‚ jej F’lessan.
— WÅ‚aÅ›nie, Erragon. Powinni zobaczyć raporty z Yoko — dokoÅ„czyÅ‚a Lessa.
— Ja też pojadÄ™, w imieniu Bendenu — szarmancko zaofiarowaÅ‚ siÄ… F’lessan.
— Sellie — zÅ‚apaÅ‚ za ramiÄ™ swojego drugiego syna, Selessana; wÅ‚aÅ›ciwie powinien nazywać go S’łan, bo chÅ‚opiec naznaczyÅ‚ brÄ…zowego smoka dwa Obroty wstecz. Sellie wybiegÅ‚ na zewnÄ…trz, żeby zobaczyć, co siÄ™ dzieje. ByÅ‚ równie ciekawski, jak F’lessan w jego wieku. — Pobiegnij po mój sprzÄ™t. Pierwszy stół na lewo. — ChÅ‚opiec popÄ™dziÅ‚, by wypeÅ‚nić polecenie.
— Erragon ma ten wielki teleskop — stwierdziÅ‚ F’nor.
— O Å›wicie przerywa obserwacje — skrzywiÅ‚ siÄ™ F’lessan. — Na co najmniej dwie godziny.
— Czyżby miaÅ‚ nie widzieć takiego zjawiska? — Lessa wskazaÅ‚a w górÄ™. WydawaÅ‚o siÄ™, że smugi zniknęły, ale za chwilÄ™ przedÅ›wit rozjaÅ›niÅ‚a kolejna eksplozja. — Przecież to nie wzięło siÄ™ znikÄ…d, prawda?
— Mamy raporty o podobnych zjawiskach — powiedziaÅ‚ F’nor z celowÄ… obojÄ™tnoÅ›ciÄ…, by nie denerwować Brekke, która stojÄ…c obok niego caÅ‚a siÄ™ trzÄ™sÅ‚a. — Wejdźmy do Å›rodka.
— Pójdzie sobie, jak nie bÄ™dziemy patrzeć? — spytaÅ‚a Brekke, uÅ›miechajÄ…c siÄ™ do niego z uczuciem, ale usÅ‚uchaÅ‚a i weszÅ‚a do Weyru.
— No cóż, sprawdzÄ™, co to jest wedÅ‚ug Yoko — oÅ›wiadczyÅ‚ F’lessan i wezwaÅ‚ Golantha ze skalnej półki. ZakÅ‚adajÄ…c uprząż, którÄ… PrzyniósÅ‚ mu S’lan, nie odrywaÅ‚ oczu od dÅ‚ugich wstÄ™g na niebie. WcisnÄ…Å‚ na gÅ‚owÄ™ heÅ‚m.
— Ale to nie spadnie na Weyr, prawda? — spytaÅ‚ jego syn, nerwowo przeÅ‚ykajÄ…c Å›linÄ™.
— Mnementh twierdzi, że nie — pocieszyÅ‚ F’lar wnuka. — Idź skoÅ„czyć Å›niadanie, mÅ‚ody S’lanie.
Brązowy jeździec posłusznie wrócił do jaskini.
— Ciekaw jestem tego raportu z Yoko, F’larze — mruknÄ…Å‚ F’lessan. — Może to coÅ› tylko przemyka siÄ™ przez górnÄ… warstwÄ™ atmosfery i stÄ…d te pÅ‚omienie.
— Ale nie jesteÅ› pewien — powiedziaÅ‚a Lessa, przechylajÄ…c gÅ‚owÄ™, by zajrzeć w oczy synowi.
— Nie, ale nie wiem jeszcze bardzo wielu rzeczy o niebie nad Pernem — przyznaÅ‚ ze swoim zwykÅ‚ym rozbrajajÄ…cym uÅ›miechem.
— MyÅ›laÅ‚em, że jednak używasz tej nowomodnej lornetki, i dostaÅ‚eÅ› od Jancis — powiedziaÅ‚a.
— Ależ używam, Lesso, używam — potwierdziÅ‚, gdy GolaÅ„th elegancko wylÄ…dowaÅ‚ na czterech Å‚apach w Niecce tuż za jeźdźcami! — Ale zostawiÅ‚em jÄ… w Honsiu! Polecimy wiÄ™c na LÄ…dowisko i tam dowiem siÄ™ wszystkiego. — OdbiÅ‚ siÄ™ sprężyÅ›cie i wskoczyÅ‚ na grzbiet swojego smoka.
Lessa zamrugała.
— Aha! Arwith Talliny mówi, że T’gellan też leci na LÄ…dowisko.
— Już mnie nie ma. Golanth bÄ™dzie informować Ramoth. — F’lessan uniósÅ‚ dÅ‚oÅ„ pożegnalnym gestem, wielki spiżowy smok podbiegÅ‚ kilka kroków, by wystartować i w jednej chwili zniknÄ…Å‚.
— Musisz zamienić z nim słówko — krzywiÄ…c siÄ™ lekko, mruknęła Lessa do F’lara.
— Dlaczego?
— Nie powinien tak szybko startować i znikać na dÅ‚ugość skrzydÅ‚a od ziemi. To zÅ‚y przykÅ‚ad dla mÅ‚odych jeźdźców.
F’lar uśmiechnął się szeroko i konspiracyjnie rozejrzał się dokoła.
— Nie byÅ‚o ich w pobliżu, a poza tym jest jeszcze za ciemno, żeby go ktoÅ› zobaczyÅ‚.
Obdarzyła go gniewnym spojrzeniem:
— Nie sÄ…dzÄ™, żeby zwróciÅ‚ na to uwagÄ™. A poza tym S’lan mógÅ‚ go widzieć. Wiesz, jak bardzo chce go naÅ›ladować.
— Chodźmy dokoÅ„czyć Å›niadanie. Dopóki można.
— Kiedy to coÅ› Å›wieci nam nad gÅ‚owÄ…?
— I co z tego? WidzieliÅ›my slajdy. JeÅ›li na nas spadnie, bÄ™dziemy bezpieczniejsi w dolnych jaskiniach niż na zewnÄ…trz. A poza tym jest zimno.