- Nie potwierdzono tożsamości - przypomniała jej dziewczynka.
Carol potrząsnęła głową.
- Niezupełnie tak. Na razie stwierdzono, że nie mieszkałaś w Shippensburgu, ale musiałaś tam być przynajmniej raz, choćby przejazdem. Twoje wspomnienia są pogmatwane i należy zrobić wszystko, aby je uporządkować. Muszę się zastanowić, w jaki sposób zadawać ci pytania i o co pytać. Trzeba po prostu poczekać i zobaczyć.
Jechały przez chwilę w milczeniu.
- Mam nadzieję, że nie rozwiążemy zagadki zbyt szybko - powiedziała Jane. - Od momentu kiedy wiem o domku w górach, nie mogę doczekać się, aby go zobaczyć.
- Doczekasz się, nie martw się. Wyjedziemy w piątek bez względu na przebieg seansu. Ostrzegałam cię, że leczenie może być powolnym, skomplikowanym i frustrującym procesem. Prawdę powiedziawszy, nie spodziewałam się, że osiągniemy dzisiaj tak wiele, i będę zadowolona, gdy jutro posuniemy się chociaż o krok dalej.
- Chyba ma mnie pani już dość.
Carol westchnęła i udała zmęczenie.
- Na to wygląda. Och, jesteś dla mnie strasznym ciężarem. Nie wiem, jak długo to jeszcze zniosę. - Zdjęła jedną rękę z kierownicy i przyłożyła do serca melodramatycznym gestem, czym wywołała chichot Jane. - Och, och!
- Wie pani co? - spytała dziewczynka.
- Co?
- Ja też panią lubię.
Spojrzały na siebie i pokazały zęby w uśmiechu.
- Mam przeczucie dotyczące gór - powiedziała Jane.
- Tak?... Że...
- Że będzie tam świetna zabawa. Naprawdę wspaniała. Coś wyjątkowego. Prawdziwa przygoda. - Jej niebieskie oczy były jeszcze jaśniejsze niż zwykle.
Po obiedzie Paul zaproponował, żeby zagrali w scrabble. Rozłożył planszę na stoliku, a Carol wyjaśniła Jane reguły, jako że dziewczynka nie mogła sobie przypomnieć, czy już w to kiedyś grała.
Jane, zgodnie z wylosowaną kolejnością, rozpoczęła zabawę od słowa za dwadzieścia dwa punkty (pole o podwójnej punktacji oraz automatycznie podwojona liczba punktów za pierwsze słowo w grze).
OSTRZE- Niezły start - ocenił Paul. Chciał, aby mała wygrała, gdyż zdawał sobie sprawę, że w jej sytuacji nawet najmniejsze zwycięstwo, sukces czy komplement mają ogromne znaczenie, ale nie zamierzał stosować taryfy ulgowej tylko dlatego, by sprawić jej przyjemność. Powinna, na Boga, zapracować na to. Zwrócił się do Jane:
- Podejrzewam, że należysz do tego rodzaju dzieciaków, które mówią, że nigdy nie grały w pokera, po czym zgrabnie zagarniają całą pulę po każdym rozdaniu.
- Możemy się założyć, że tak nie będzie? - spytała Jane.
- Nie namówisz nas do tego - odparł Paul.
- Boicie się?
- Strasznie. Puścisz nas z torbami.
- Pozwolę wam dalej tu mieszkać.
- Jesteś wspaniałomyślna.
- Ustalę niski czynsz.
- Ach, to dziecko ma doprawdy złote serce!
Kiedy tak przekomarzał się z Jane, Carol analizowała swój zestaw liter.
- Hej - powiedziała. - Mam litery, które pasują do słowa Jane. - Dodała K, E, W do R, tworząc słowo KREW.
- Z tego, co widzę - odrzekł Paul - jest to zabawa w poderżnięcie gardła.
Carol i Jane skrytykowały kiepski dowcip i uzupełniły swoje zestawy liter, dobierając ze stosiku leżącego na pokrywce pudełka.
Paul ze zdumieniem stwierdził, że ze swojego siedmioliterowego zestawu może ułożyć jedynie słowo ŚMIERĆ, kontynuując ten makabryczny temat.
- Niesamowite - rzekła Carol.
- A tu jeszcze coś bardziej niesamowitego - odezwała się Jane, uzupełniając w drugiej kolejce słowo OSTRZE słowem POGRZEB.
Ś
M
P
K
I
O
S
T
R
Z
E
G
E
R
R
W
Ć
Z
E
B
Paul wpatrywał się w planszę. Nagle poczuł niepokój. Jaka jest szansa, aby pierwsze cztery słowa w grze wykazywały tak ścisłe powiązanie tematyczne? Jedna na dziesięć tysięcy? Nie. Jeszcze mniej. Jedna na sto tysięcy? Jedna na milion?
Carol podniosła wzrok znad swojego zestawu niezwykłych liter.
- W to już na pewno nie uwierzycie.
Ś
M
P
K
I
O
S
T
R
Z
E
G
E
R
Z
A
M
O
R
D
O
W
A
Ć
Z
E
B
- Zamordować? - powiedział Paul. - Och, daj spokój. Wystarczy już tego. Zabieraj to słowo i ułóż jakieś inne.
- Nie mogę - powiedziała Carol. - Mam tylko takie. Z pozostałych liter nie da się nic ułożyć.
- Ale możesz wstawić MA i AĆ po obu stronach Z w słowie POGRZEB. Powstanie wtedy MAZAĆ zamiast ZAMORDOWAĆ.