– Żadne morderstwo z Green River nie pasuje do wcześniejszych zabójstw Rushtona, ale wiem o co najmniej czterech, które wymagałyby dokładniejszego zbadania. Zwłoki dziewcząt przywiązane do drzew, pocięte; wszystkie znaleziono w podmiejskich okolicach, w obrębie stu pięćdziesięciu kilometrów od Seattle. Żadna sprawa nie została wyjaśniona.
– W ciągu dnia Burke zaciska rurki kroplówek, w wolnym czasie morduje dziewczyny i jednocześnie studiuje medycynę.
– Bundy mordował, studiując na wydziale prawa. Burke jest o wiele sprytniejszy, ale jak większość psychopatów ma tendencję do braku samodyscypliny. Omal nie kosztowało go to dyplomu lekarza. Musiał przez całe lato poprawiać stopnie z biologii i zajęć klinicznych, skończył szkołę jako jeden z najsłabszych. Ale skończył i dostał się na praktykę w klinice dla weteranów wojskowych w Bellingham. Tam też nie zdołałem dobrać się do archiwum, ale nie zdziwiłbym się, gdyby duża liczba emerytowanych wojskowych odeszła z tego świata podczas dyżuru Burke’a. Michael zrobił tam specjalizację z medycyny urazowej, dostał dobrze płatną pracę w Unitas, wrócił do Nowego Jorku i kupił drugi samochód.
– Nie pozbył się furgonetki? – spytałem.
– Bynajmniej.
– Jaki samochód kupił? – spytał Milo. Wiedziałem, że ma na myśli bmw.
– Trzyletnią toyotę lexus – odparł Fusco. – Wydaje mi się, że pogotowie to najlepsza praca dla samotnika o zwichniętej psychice: dużo krwi i bólu, trzeba szybko podejmować decyzje, od których może zależeć czyjeś życie lub śmierć, ciąć i zszywać, godziny pracy są ruchome, pracuje się dwadzieścia cztery godziny, a potem jest parę dni wolnego. I co równie ważne, nie trzeba następnie prowadzić pacjentów, nie nawiązuje się trwałych kontaktów z kolegami i personelem. Burke mógł się tam przyczaić na długie lata, ale ponieważ jest psychopatą, więc ma skłonność do popełniania głupstw. I w końcu je popełnił.
Milo uśmiechnął się. Piętnaście lat żył z lekarzem pogotowia. Słyszałem nieraz, jak Rick chwalił sobie wolność, która wynika z braku długotrwałych związków.
– Otruł szefa. W artykule napisano, że został zawieszony za błędy w sztuce lekarskiej. Co to znaczy?
– Nie zjawiał się w pracy, kiedy powinien tam być. Poza tym słabo sobie radził w kontaktach z pacjentami. Jego szef – doktor Rabinowitz – twierdził, że czasami szło mu świetnie, był czarujący, wyrozumiały, zostawał po godzinach z dziećmi. Ale zdarzało się, że tracił cierpliwość, posądzał chorych o histerię albo udawanie, zachowywał się bardzo nieprzyjemnie. Próbował nawet wyrzucić kilku pacjentów z oddziału intensywnej terapii, mówiąc, że zajmują łóżka, na których powinni leżeć ludzie naprawdę chorzy. I zdarzało się to coraz częściej. Burke regularnie otrzymywał ostrzeżenia, ale zapierał się, że to wszystko nieprawda.
– Tracił cierpliwość – powiedział Milo, spoglądając na mnie.
– Może nie wytrzymywał rosnącego napięcia. – Praca była trudna, a on miał słabe kwalifikacje. Nadzorowali go ludzie mądrzejsi od niego. To rodziło presję, musiało być trudne do zniesienia. Czy Burke kiedykolwiek był w otwartym związku z kobietą?
– Nie na dłuższą metę, a jest przystojnym mężczyzną. – Fusco spuścił wzrok. Jego dłonie zacisnęły się w pięści. – To kolejna cecha jego metody, z późniejszego okresu, o ile mi wiadomo. Nawiązał kontakt z jedną ze swoich pacjentek w Seattle, byłą cheerliderką, chorą na raka kości. Burke pracował wtedy jako internista, zaczął się z nią spotykać.
– Zdawało mi się, że nie mógł pan dotrzeć do archiwów szpitala – zauważył Milo.
– Nie mogłem, ale udało mi się porozmawiać z pielęgniarkami, które pamiętały Michaela. Nie działo się nic szczególnego, po prostu spędzał z nią za dużo czasu. Ale ona umarła. Po kilku tygodniach znaleziono zwłoki pierwszej z czterech ofiar pociętych ostrym narzędziem. Rok później, w Rochester, Burke zbliżył się do kolejnej chorej kobiety, rozwódki po pięćdziesiątce, byłej królowej piękności, chorej na raka mózgu. Przywieziono ją na oddział intensywnej terapii, Burke przeprowadził reanimację, odwiedzał ją w ciągu czterech miesięcy, które spędziła w szpitalu, a potem, kiedy została wypisana, chodził do niej do domu. Był przy jej śmierci, sam stwierdził zgon.
– Na co zmarła? – spytał Milo.
– Na niewydolność układu oddechowego. To się zgadzało z kierunkiem rozwoju choroby.
– Czy natrafiono następnie na ofiary w tej okolicy?
– Nie w samym Rochester, ale podczas dwóch lat pracy Burke’a w szpitalu Unitas w promieniu trzystu pięćdziesięciu kilometrów zaginęło pięć dziewcząt. Trzy zniknęły po śmierci tej kobiety. Zgadzam się z opinią doktora Delaware’a, że ta praca musiała się dla niego wiązać z dużym napięciem.
– Trzysta pięćdziesiąt kilometrów – powiedział Milo.
– Jak wspomniałem, Burke miał wszystko, co potrzebne do podróżowania. I dużo czasu dla siebie. W Rochester mieszkał w wynajętym domu na przedmieściach. Sąsiedzi twierdzili, że trzymał się z dala od ludzi, czasem znikał na parę dni. Zabierał ze sobą narty lub sprzęt turystyczny; zarówno furgonetka, jak i lexus miały bagażniki na dachach. A Burke utrzymuje dobrą kondycję fizyczną, lubi przebywać na świeżym powietrzu.
– Powiedział pan, że zaginęło pięć dziewcząt. Ciał nie znaleziono?
– Jak dotąd nie. Poruczniku, przecież pan wie, że trzysta pięćdziesiąt kilometrów to żadna odległość, jeśli się ma przyzwoity wóz. Burke dbał o swoje samochody, zawsze lśniły czystością. Tak samo dom. Facet zachowuje się nienagannie. Mieszkanie pachniało środkami czystości, łóżko było zawsze starannie pościelone.
– Jak to się stało, że wpadł przy próbie otrucia Rabinowitza?