elementu gry... 

Każdy jest innym i nikt sobą samym.



Usnął, ukołysany jej obecnością przy jego boku, ciepłem
emanującym z jej nagiego ciała, gdy przytuliła się do niego na łyżeczkę i okryła jak balsam.

Obudził się ponownie, gdy świt był ledwie błyskiem na horyzoncie
Manhattanu. Teraz Summer też już nie spała, patrzyła na niego, a
spojrzenie miała zaciekawione i czułe.

– DzieÅ„ dobry – powiedziaÅ‚a.

– DzieÅ„ dobry, Summer.

A potem znów zapadła cisza, jak gdyby zbyt szybko pozbyli się
słów, które chcieli wypowiedzieć.

– Dowiesz siÄ™, że jestem także czÅ‚owiekiem ciszy – powiedziaÅ‚
Dominik, przepraszając za to, że zabrakło mu słów.

– MogÄ™ z tym żyć – odparÅ‚a. – SÅ‚owa nie sÄ… takie ważne. PrawdÄ™
mówiąc, są stanowczo przereklamowane.

Uśmiechnął się.

Może mimo wszystko uda im się wydostać poza łóżko, poza seks i
ciemność, którą, jak dobrze wiedział, oboje mieli zagrzebaną głęboko w duszach. Może.

Wyciągnęła ku niemu rękę, lekko się uniosła, a jedna pierś
bezczelnie wyjrzała spod pościeli. Dotknęła palcami jego policzka.

– Masz ostrÄ… brodÄ™. Musisz siÄ™ ogolić – zauważyÅ‚a, gÅ‚aszczÄ…c go.

– Tak. Ma już co najmniej dwa dni – dodaÅ‚.

– Nie jestem fankÄ… wszystkich Å›ladów – zażartowaÅ‚a.

– Åšlady nie sÄ… konieczne – zaznaczyÅ‚ Dominik.

– Nie, w porzÄ…dku. Na pewno znajdziemy kompromis.

Uśmiechnął się i dotknął jej nagiej piersi z największą
delikatnością, na jaką potrafił się zdobyć.

– Czy to znaczy, że możemy wciąż być…

– Przyjaciółmi – przerwaÅ‚a mu Summer. – Raczej nie.

– WiÄ™cej niż przyjaciółmi – dodaÅ‚.

– Tak myÅ›lÄ™.

– Nie bÄ™dzie Å‚atwo.

– Wiem.

Delikatnie odrzucił kołdrę z jej nagiego ciała, odsłaniając ją aż do białych ud.

– WidzÄ™, że wciąż jesteÅ› wygolona.

– Tak. Z odrastaniem byÅ‚o za dużo zamieszania, poza tym
polubiÅ‚am to. – Nie powiedziaÅ‚a mu, że Victor zażądaÅ‚, aby zachowaÅ‚a tÄ™ gÅ‚adkość, ale to prawda, że nauczyÅ‚a siÄ™ lubić delikatność i gÅ‚adkość, które pojawiaÅ‚y siÄ™ w jej sercu i umyÅ›le oraz czyste zmysÅ‚owe uczucie, że jest caÅ‚kiem naga, gdy siÄ™ tam dotykaÅ‚a.

– A gdybym ci kazaÅ‚, zgodziÅ‚abyÅ› siÄ™ albo zostawić je tak albo
pozwolić im odrosnąć? – zapytaÅ‚ Dominik. – SpeÅ‚niÅ‚abyÅ› mój kaprys
albo rozkaz?

– MusiaÅ‚abym siÄ™ zastanowić – odpowiedziaÅ‚a.

– A gdybym kazaÅ‚ ci zagrać dla mnie na skrzypcach, zrobiÅ‚abyÅ› to
jeszcze raz?

Jej oczy lśniły w bladym świetle brzasku.

– Tak. Zawsze i wszÄ™dzie, w ubraniu albo bez, każdy dźwiÄ™k,
każdÄ… melodię… – UÅ›miechnęła siÄ™.

– Dar dla mnie od ciebie?

– UlegÅ‚ość. Na mój wÅ‚asny sposób – odparÅ‚a.

Dominik przesunął rękę do jej cipki, trzymał ją tam przez chwilę,
potem rozchylił ją i powoli, z namysłem wsunął w nią palec.

Summer jęknęła cicho.

Zawsze lubiła kochać się rano, zaraz zanim się wyzwoliła z
ciężkich objęć snu.

Wyjął palec, zmienił pozycję, zsunął się z materaca i dotknął ją
ustami. Summer delikatnie chwyciła palcami jego poczochrane włosy,
żeby wskazać mu miejsce i panować nad swoją przyjemnością.

Otworzyłam drzwi do swojego mieszkania, ostrożnie postawiłam
futerał ze skrzypcami na podłodze i poszłam do garderoby. Wpadłam do domu, żeby wziąć ubrania na zmianę. Dominik mógł zostać w Nowym
Jorku jeszcze jednÄ… noc – zaprosiÅ‚ mnie na kolacjÄ™ i na przedstawienie na Broadwayu; mieliÅ›my Å›wiÄ™tować.

To będzie dziwne święto. Słodko-gorzkie. Nasza ostatnia noc
razem, ostatnia aż do nieznanego punktu w przyszłości, a do tego
momentu życie na dwóch oddzielnych kontynentach.

Czy to się uda? Zastanawiałam się nad tym, wyjmując z szafy
krótką czarną sukienkę, tę, którą włożyłam dla niego co najmniej raz, na
jeden z naszych pierwszych recitali.

Sądziłam, że tak. Byliśmy połówkami tej samej całości, Dominik i
ja. Nawet cały ocean nie zdołałby rozdzielić nas na zawsze.

Zapakowałam małą torbę z rzeczami na nocleg, ostatni raz
spojrzałam na skrzypce i wyszłam.

Dominik nadal nie był u mnie w mieszkaniu.

Może zaproszę go następnym razem.

Podziękowania


Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że pisanie
serii OsiemdziesiÄ…t Dni byÅ‚o nie tylko możliwe, ale także przyjemne: Sarah Such z Sarah Such Literary Agency, Jemimie Forrester i Jonowi Woodowi z Oriona za wiarÄ™, a Mattowi Christiemu za fotografiÄ™ –
www.mattchristie.com.

Szczególnie dziękujemy wszystkim niewymienionym imiennie
osobom, które po drodze pomagały nam zbierać materiały, wspierały i dawały lekcje gry na skrzypcach; w Groucho Club i restauracjom
Chinatown za gościnę dla naszych perwersyjnych poszukiwań i naszym
wyrozumiałym partnerom, którzy trwali przy nas w dzień i w nocy,
kiedy pisaliśmy w szale i ich zaniedbywaliśmy.

Połowa Viny Jackson chciałaby podziękować swojemu