Każdy jest innym i nikt sobą samym.


– Dziêkujê panu, generale – powiedzia³ cicho.
– Proszê raczej podziêkowaæ mojej rodzinie i wpojonym mi
przez ni¹ tradycjom s³u¿by – sprostowa³ Ramic. – To dziêki nim
mam poczucie odpowiedzialnoœci i wiem, co to lojalnoœæ. S¹dzi
pan, ¿e Nowa Republika zgodzi siê na proponowane przez pana
spotkanie, sir?
– Wkrótce siê dowiemy: pu³kownik Vermel powinien w³aœnie
dolatywaæ do systemu Morishim.
– Tak… – mrukn¹³ Ramic i po chwili spyta³: – Jest pan pe-
wien, ¿e s¹ w to zamieszani piraci, sir?
– Nie mam cienia w¹tpliwoœci. Z tego, czego siê dot¹d do-
wiedzia³em, wynika, ¿e wynajmowani s¹ do ataku na okreœlone
statki Nowej Republiki. Zatrzymuj¹ ³adunki, my uzyskujemy zwiêk-
szenie zamieszania i dodatkowe straty, jakie ponosi Nowa Repu-
blika, a organizatorzy informacje, który ³adunek zniknie i jak to
wp³ynie na dany rynek.
– Nie licz¹c ostatniej kwestii, wygl¹da to na klasyczn¹ dzia-
³alnoœæ korsarsk¹, sir – zauwa¿y³ Ramic nieco zaskoczony.
– Tylko ¿e decyzje, które statki maj¹ zostaæ zaatakowane, nie
s¹ podejmowane ani przez dowództwo, ani przez nasz wywiad,
lecz przez cichych organizatorów ca³ego przedsiêwziêcia, genera-
le. A co gorsza, istniej¹ silne poszlaki wskazuj¹ce na wykorzysta-
nie agentów i siatek za³o¿onych przez wielkiego admira³a Thraw-
na tylko po to, by zapewniæ piratom dodatkowy personel.
95
– Jeœli ci agenci i siatki faktycznie istniej¹. Przepraszam, panie admirale, ale o tym nigdy nie by³em do koñca przekonany.
– Jeœli ¿o³nierze nie pochodz¹ z tego Ÿród³a, to osobnicy, o któ-
rych mowa, zdobywaj¹ ich z innego, a jedynym innym dostêpnym
Ÿród³em s¹ nasze regularne si³y zbrojne.
Twarz Ramica stê¿a³a.
– Jeœli to robi¹, osobiœcie pomogê panu obedrzeæ ich ze skóry,
sir – oznajmi³ stanowczo. – Nie mamy wystarczaj¹cej liczby ludzi
i bez takich numerów. Kogo konkretnie podejrzewa pan o wspó³-
pracê z Graemonem?
– Genera³ Kyte by³ jedynym, który przestraszy³ siê na jego
widok, wiêc jest moim g³ównym podejrzanym.
– Kyte nie spanikuje. Ale mo¿e dojœæ do wniosku, ¿e nale¿y
zaalarmowaæ pozosta³ych.
– Nieistotne dlaczego, wa¿ne, ¿eby siê z nimi skontaktowa³.
Teraz, jeœli pan wybaczy, generale, muszê porozmawiaæ z lordem
Graemonem.
– I poci¹gn¹æ za kolejn¹ niæ pajêczyny?
– Coœ w tym rodzaju – Pellaeon uœmiechn¹³ siê ponuro. – Spo-
tkamy siê za mniej wiêcej godzinê.
– Jak pan sobie ¿yczy, sir. – Ramic przyjrza³ mu siê uwa¿-
nie. – Tylko doradza³bym ostro¿noœæ: ka¿da pajêczyna ma coœ wred-
nego w centrum… ktokolwiek by to by³, mo¿e dojœæ do wniosku,
¿e skoro rozpoczêto rozmowy pokojowe z Now¹ Republik¹, to Im-
perium przesta³o potrzebowaæ g³ównodowodz¹cego. Zw³aszcza je-
œli ten¿e g³ównodowodz¹cy psuje nie swoj¹ pajêczynê.
– Tak – przyzna³ cicho Pellaeon, spogl¹daj¹c na drzwi, za któ-
rymi czeka³ bankier. – Te¿ mi to przysz³o do g³owy…
Tierce wszed³ przez ukryte drzwi do gabinetu.
– I co? – spyta³ Disra niecierpliwie. – Po³¹czy³ siê pan
z Dorj¹?
– W koñcu tak. Melduj¹, ¿e misja zakoñczy³a siê mniej wiê-
cej sukcesem.
– Jakie „mniej wiêcej”?!
– Dorja twierdzi, ¿e w³¹czy³ pe³nozakresowe zag³uszanie, jak
tylko wyszed³ z nadprzestrzeni, ale coœ z transmisji pu³kownika
Vermela mog³o siê przez nie przedostaæ, zanim œci¹gn¹³ korwetê
na pok³ad. – Tierce wzruszy³ ramionami. – Faktem jest, ¿e mog³o.
96
– Nieudolnoœæ! – parskn¹³ Disra.
– To ju¿ mu powiedzia³ nasz wielki admira³ Thrawn. Poza tym
w okolicy Morishimu, dok¹d zmierza³a korweta, krêci³y siê przy-
padkiem jakieœ myœliwce typu X i jacht kosmiczny, które by³y
œwiadkami ca³ej akcji.
– Z moich doœwiadczeñ wynika, ¿e myœliwce typu X z zasa-
dy nie krêc¹ siê nigdzie przypadkiem – zaniepokoi³ siê Disra.
– W zupe³noœci siê z panem zgadzam, ekscelencjo. S¹dzê, ¿e
w jakiœ sposób zauwa¿ono nadlatuj¹ce okrêty, ledwie wysz³y z nad-
przestrzeni, i wys³ano zwiadowców. Byæ mo¿e wykorzystano do
tego stare centrum szpiegowskie, które zostawiliœmy, wycofuj¹c
siê z planety, choæ przyznajê, ¿e nie mam pojêcia, jak zdo³ano je
zlokalizowaæ.
– Czy Dorja ma jakieœ wyobra¿enie, ile z wiadomoœci Verme-
la mog³o zostaæ odebrane?
– Najwy¿ej kilka s³ów bez zwi¹zku, i to zak³adaj¹c, ¿e któraœ
ze znajduj¹cych siê w pobli¿u jednostek mia³a na pok³adzie spe-
cjalistyczny sprzêt ³¹cznoœciowy. Myœliwce typu X nie maj¹ takie-
go sprzêtu – zapewni³ go Tierce.
– W porz¹dku – Disra wyraŸnie siê uspokoi³. – Kilka oderwa-
nych od siebie s³ów nie zwróci niczyjej uwagi. A ju¿ na pewno