Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Czterdzieści kilogramów to sporo, nawet gdy ciężar podtrzymuje wspornik. Jeśli Donovan był rozbawiony jej niezdarnością, miał na tyle taktu, by tego nie okazać.
Pomógł ustawić wiertarkę w odpowiedniej pozycji i zacisnął dłoń na uchwycie. Kate ostrożnie nacisnęła przełącznik przy rączce. Wiertarka szarpnęła się jak muł i narobiła tyle hałasu, że zbudziłaby umarłego, ale Kate udało się zapanować nad maszyną.
Żeby wwiercić się w kolumnę, potrzeba było koncentracji i siły. Dłoń i ramię drżały jej z powodu wibracji. Z pogłębiającej się dziury unosił się kurz i pył betonu. Około dwudziestu centymetrów od kolumny natknęła się na pręt zbrojeniowy, jedno ze stalowych wzmocnień, które składały się na żelbet. Donovan się nie mylił, twierdząc, że będzie wiedziała, kiedy to się stanie – wiertarka zapiszczała i podskoczyła, ale Kate mocno ją trzymała i prowadziła dalej.
Centymetr po centymetrze dowierciła się do serca słupa. Miała wrażenie, że jest w nim dużo stali. Wolałaby nie robić tego przez cały dzień, ale doświadczała swego rodzaju satysfakcji, kiedy atakowała beton i stal i wygrywała.
Gdy stwierdziła, że dziura sięga do połowy kolumny, wycofała wiertarkę i zwolniła przycisk. Zapanowała błoga cisza.
Donovan pomógł jej postawić wiertarkę, a potem podniósł ponacinany kij od szczotki i wsunął go do dziury.
– Prawidłowa głębokość. Teraz czas, żebyś włożyła pierwszy ładunek wybuchowy. – Podał jej laskę dynamitu.
W końcu może się zabawić dynamitem! Wzięła laskę. Donovan wyjął z pasa z narzędziami mosiężny przebijak, a z kieszeni cienką metalową rurkę zapłonową.
– Zrób dziurę z jednej strony laski i przeciągnij rurkę. Zawsze używaj do tego mosiądzu, a nie żelaza, żeby uniknąć iskrzenia.
Rurka zapłonowa był to cienki przewód z dwoma drutami – jednym zielonym, a drugim czerwonym, połączonymi na końcu. Rozwinęła je i wsunęła zapalnik do dziury, tak żeby końce drutów wystawały.
Donovan pokazał jej, jak w mgnieniu oka obwiązać dynamit przewodami. Potem, używając kija od szczotki, wepchnął do wywierconej dziury ładunek. Jak dotąd wszystko było w porządku.
– Czy nie należy tam wsadzić worka z piachem, żeby siła skoncentrowała się raczej w kolumnie i nie uszła przez dziurę?
– Masz niezłą pamięć. – Wyjął z kieszeni torebkę z piaskiem i rzucił jej. Wetknęła ją obok laski dynamitu.
– I co teraz?
– Zanim podłączymy ładunek, owiniemy kolumnę metalową siatką i materiałem, żeby gruz nie rozprysnął się na wszystkie strony. – Donovan przejechał ręką po chropowatej powierzchni kolumny. – Siatka powstrzymuje duże kawałki betonu, a materiał służy do zatrzymania mniejszych odprysków.
Po drugiej stronie kolumny stały dwie długie rolki przyciętego materiału. Na jednej, ciemnej, nawinięta była tkanina syntetyczna, a na drugiej – metalowa siatka. Donovan bardzo się przyłożył, przygotowując dla Kate lekcję.
Wspólnymi siłami owinęli słup najpierw siatką, potem warstwą szorstkiego materiału, a na koniec okręcili stalowym drutem. Donovan był tak blisko, że Kate niemal czuła jego ciepło w zimnym porannym powietrzu. W roboczym ubraniu, które podkreślało jego siłę i sprawność, wyglądał bardzo atrakcyjnie. Kate odsunęła się, gdy tylko jej pomoc nie była już potrzebna.
– Teraz podłącz przewód z tej cewki do detonatora i wyprowadź go na zewnątrz. Spotkamy się na dworze.
Ileż razy robił to jej ojciec! Albo Donovan. Teraz jej kolej. Przeciągnęła kabel na zewnątrz, gdzie czekał Donovan z wysłużoną zapalarką.
– To tylko wybuch próbny, ale te same zasady dotyczą wysadzenia całej konstrukcji. Jedyną różnicą jest skala.
Przyklękła przy zapalarce, żeby podłączyć kable, ale Donovan powstrzymał ją gestem.

Tematy