bractw, wydawać uczty, zdobywać kwalifikacje na wodza... 

Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Indianin z równin pozbawiony inicjatywy i umiejętności działania
w pojedynkę nie byt szanowany w swej społeczności. Świadectwa pierwszych badaczy, wystąpienia wybitnych jednostek w
konfliktach Indian z białymi, kontrasty w zestawieniu z Indianami Pueblo, wszystko to pokazuje, jak instytucje ich popierały
rozwój osobowości, niemal w sensie nietzscheańskiego nadczłowieka. Widzieli oni życie jako dramat jednostki wstępującej
coraz wyżej w hierarchii społeczeństwa ludzkiego, zdobywającej nadprzyrodzoną moc, ucztującej i odnoszącej zwycięstwa.
Inicjatywa zawsze należała do pojedynczego człowieka. Odważne czyny uważano za czyny osobiste i chwalenie się nimi
należało do przywilejów przy okazjach rytualnych, podobnie jak korzystanie z nich do realizacji osobistych ambicji.
U Indian Pueblo ideał człowieka jest zupełnie inny. U Zuni autorytet osobisty należy do cech chyba najbardziej
dyskredytowanych. „Człowiek, który pożąda siły czy wiedzy, który chce być - jak określają to pogardliwie - «przywódcą
swego ludu», spotyka się jedynie z naganą i najprawdopodobniej będzie prześladowany za uprawianie czarownictwa", co
zdarzało się często. Wrodzony autorytet oceniany jest u Zuni nieprzychylnie, a człowiek nim obdarzony może być łatwo
oskarżony o czary. Wiesza się go wówczas za kciuki, dopóki „się nie przyzna". Oto wszystko, co Zuni potrafią zrobić z
jednostką o silnej indywidualności. Ideałem ich jest człowiek dostojny i uprzejmy, który nigdy nie stara się przewodzić i nie
wywołuje krytycznych komentarzy ze strony sąsiadów. W wypadku jakiegokolwiek konfliktu, nawet wtedy, kiedy cała
słuszność jest po jego stronie, wszystko obraca się przeciwko niemu. Nawet z zawodów sprawności, takich jak biegi, ktoś,
kto zwycięża stale, zostaje wykluczony. Zuni interesują się grą, której uczestnicy mają równe szansę, a wybijający się
biegacz tylko ją psuje, toteż nie chcą mieć z nim nic wspólnego.
Człowieka dobrego charakteryzuje - mówiąc słowami dr Bunzel - „miłe obejście, łagodne usposobienie i szlachetne
serce". Najwyższa pochwala, odnosząca się do pewnego nienagannego krajana, brzmi: „To mity, uprzejmy człowiek. Nigdy
się o nim nie słyszy. Nie miesza się w żadne awantury. Należy do klanu Borsuka i kivy Muhekve i zawsze bierze udział w
letnich tańcach". Powinien on „wiele mówić", jak to określają, to jest, powinien wprowadzać ludzi w nastrój spokojny i z
łatwością współpracować z innymi czy to w polu, czy w odprawianiu rytuału, nigdy nie budząc nawet podejrzeń o
zarozumialstwo czy o jakieś gwałtowne uczucia35.
Człowiek dobry unika zaszczytów. Można mu je narzucić, ale sam ich nie szuka. Kiedy trzeba obsadzić urzędy kivy,
zamyka się otwór wiodący do niej i wszyscy mężczyźni zostają tam uwięzieni tak długo, dokąd nie uda się przełamać
oporów któregoś z nich. Opowieści mówią zawsze o dobrych ludziach, którzy nie chcieli przyjąć urzędu - chociaż go w
końcu przyjmowali. Człowiek musi unikać nawet pozoru skłonności kierowniczych. Kiedy wybrany osobnik zostaje
przekonany i obejmuje urząd, to tym samym jeszcze nie otrzymuje władzy w naszym rozumieniu.
Stanowisko bowiem nie wiąże się z usankcjonowaniem jakiejś istotnej działalności. Rada Zuni składa się z najwyższych
kapłanów i kapłani ci nie mają jurysdykcji w przypadkach konfliktu czy gwałtu. Są to ludzie święci i nie wolno mi
przedkładać do rozsądzenia żadnych sporów. Jedynie wodzowie wojenni dysponują pewną władzą wykonawczą, nie tyle
zresztą podczas wojny, co w zakresie uprawnień porządkowych w czasie pokoju. Ogłaszają zbliżające się polowanie na
króliki lub tańce, zwołują kapłanów i współpracują z bractwami czarowników-uzdrowicieli. Przestępstwem, które zgodnie z
tradycją ścigają, jest czarownictwo. Inne przestępstwo, jak wydanie niewtajemniczonym chłopcom tajemnicy katcina, karzą
sami zamaskowani bogowie, wezwani przez wodza kultur katcina. Innych przestępstw nie ma. Kradzież zdarza się rzadko i
jest sprawą prywatną. Cudzołóstwo nie jest zbrodnią, a gwałtowna reakcja, którą taki czyn wywołuje, rozładowuje się w
ramach układów małżeńskich. Sprawę zabójstwa, w jednym przypadku znanym z tradycji, załatwiono szybko drogą
wzajemnych opłat między obu zainteresowanymi rodzinami.
Tak więc kapłani wysokiej rady nie są niepokojeni. Kierują oni zasadniczymi sprawami związanymi z kalendarzem
obrzędów. Udane przeprowadzenie planów może być ustawicznie hamowane przez jakiegoś krnąbrnego kapłana. Wystarczy,
by w przypływie złego humoru na przykład odmówił wzniesienia ołtarza czy dostarczenia swej maski kapłana katcina. Rada
kapłańska może jedynie czekać - odraczając obrzędy. Ale na ogół każdy z nią współpracuje i nie trzeba uciekać się do
akcentowania władzy.
W życiu domowym, podobnie jak w życiu religijnym charakterystyczny jest również ów brak osobistego wykorzystania