Każdy jest innym i nikt sobą samym.

- zaśmiał się Han - Stryyth'winowie poddali się zapewne pięć minut po ataku?-
- Trzy.- Wedge też się uśmiechnął, ale tylko na chwilę - Na Stryyth'winie fundamentalną wartością jest zdrowy rozsądek. Jeżeli okażesz jego kompletny brak, to, jak galaktyka długa i szeroka, każdy Stryyth'win ci spanikuje. Prawie jak u Neimoidian.-
Chewbacca
zamruczał cicho.
-
Już mówię, Chewie.- odparł Wedge - Otóż po tym incydencie zarówno władze
Stryyth'winu, jak i Exaphi, wystosowały petycję do Senatu Nowej Republiki o, jakby to ująć, wcześniejszą emeryturę dla Bel Iblisa.-
Chewbacca
szczeknął trzy razy i warknął przeciągle.
- Gubernatorowi Exaphi nie spodobało się, że Bel Iblis zniszczył główny generator pola na jego planecie - wyjaśnił Wedge - A Stryyth'winian, mimo powszechnego potępienia dla terrorystów ich rasy, przeraziła nieobliczalność Bel Iblisa.-
- A pod petycją podpisały się również i inne rasy, których przedstawiciele doświadczyli na sobie taktyki generała.- domyślił się Han - Oczywiście Fey'lya od razu to wykorzystał i Bel Iblis popadł w niełaskę.-
- Nawet Ackbar nie mógł nic na to poradzić.- Wedge spochmurniał - Żeby nie zaogniać sytuacji, Garm zgodził się na urządzenia nagrywające w jego gabinecie i na mostku "Peregrine". Stara się też znacznie bardziej uważać przy naginaniu zasad. Stąd ten oficjalny ton, którym cię potraktował.-
- No to mamy tutaj niezły pasztet.- skomentował Han - Liczyłem na pomoc Bel Iblisa, a tutaj pikuś. Generał mi nie pomoże, bo sam ma kłopoty.-
-
Może zdołacie pomóc sobie nawzajem.- zaproponował Wedge i wyjął z lewej
kieszeni dwie datakarty - Tu jest wszystko, co musisz wiedzieć o swojej służbie na Morishim. A tu...- włożył rękę do prawej kieszeni i wyciągnął trzecią, pomarańczową -
...masz odprawę od Bel Iblisa.-
Chewie
obrócił się w kierunku Hana i warknął cicho, acz groźnie.
-
Naprawdę myślałem, że będziemy służyć we flocie tylko na papierze. - Solo uniósł
ręce w geście niewinności - Słowo!-
Wedge
zachichotał.
- Spokojnie, Chewie.- położył futrzakowi rękę na ramieniu - Garm nie przydzielił wam żadnych lotów patrolowych ani wywiadowczych. Potraktuje was raczej jako osobistych kurierów i przedstawicieli. Zapewni to wam odpowiednią do waszych celów swobodę, a jemu rozwiąże ręce w kontaktach z wami.-
- No dobrze.- Han spojrzał na datakarty, które Antilles położył na stole - A co jest na pomarańczowej?-
- Przekonasz się.- rzekł tajemniczo Wedge.







31

Rozdział 8

Executor's Lair orbitowało spokojnie wokół sztucznego słońca, gdzieś w przestrzeni kosmicznej. Razem ze stacją dryfował przycumowany do niej złowróżbny kształt klinu uwypuklający się z szerszej strony i zakończony prostopadłym szpikulcem z drugiej.
Gdzieś dalej, po przeciwnej stronie grupki asteroid, wisiało potężne Działo Galaktyczne.
Jego lufa wycelowana była w kierunku centrum galaktyki, a pociski skalibrowane i gotowe do użycia. W pobliżu Działa stacjonowała flota składająca się z przeszło trzydziestu pięciu niszczycieli różnych typów, w tym dwóch klasy super, i kilkudziesięciu mniejszych jednostek. W sumie dawało to około setkę statków, którą admirał Rogriss nazwał Flotą Executor's Lair.
- Zawsze mnie zastanawiało,- powiedział Pentalus Creak, obserwując statki przez iluminator w jednaj z sal Centrali - dlaczego nie wykorzystaliście swojego potencjału, by zniszczyć Nową Republikę? Macie przecież sporą flotę i więcej superbroni naraz, niż ktokolwiek przed wami.-
Admirał Morck, który przez cały czas studiował jakiś raport, podniósł głowę i spojrzał
krzywo na Pacitthipa.
- Czy w przyszłości nie wyjaśniłem ci tej kwestii?- zapytał kwaśno.
Creak
skrzyżował ręce na plecach i powoli odwrócił się w kierunku admirała.
- W przyszłości nie będzie czasu na takie rozmowy.- rzekł chłodno - Pytam więc teraz.
Dlaczego nie zaatakujesz Nowej Republiki?-
Morcka
zaskoczył bezpośredni ton Ciemnego Jedi. Zdziwił się też, że obcy pyta go o to, zamiast po prostu wyciągnąć tę informację z jego umysłu. Doszedł do wniosku, że Morck przyszłości będzie wielkim autorytetem dla Creaka, i ta myśl sprawiła, że poczuł
się znacznie pewniej.
- Mój drogi Pentalusie.- powiedział powoli, lekko unosząc kąciki ust - Nowa Republika nie jest tak słaba, jak prawdopodobnie będzie w twoich czasach. Widzisz, ich flota liczy sobie tysiące statków, w tym dwa superniszczyciele i jeden krążownik typu Bulwark.
Ponadto dysponują znacznie większym potencjałem produkcyjnym, niż my. Frontalny atak byłby masakrą, i to jednostronną.-
- Rozumiem.- odparł powoli Creak - Niemniej jednak cały czas powiększasz zasoby Executor's Lair, zbierasz Ciemnych Jedi i rozbudowujesz flotę. Po co?-
-
Ponieważ kiedyś,- rzekł Morck, patrząc rozmarzonym wzrokiem w bezdenną czerń kosmosu - może za sto lat, może za tysiąc, flota ta dorówna swoją siłą Armii Republikanów, a bractwo Ciemnych Jedi Lorda Vadera rozrośnie się tak bardzo, że rycerze Jedi Skywalkera po prostu nie dadzą mu rady. Na ten dzień czekam.-
-
Piękne marzenia.- podsumował Creak - Prawda, Lordzie Vader?-
- Istotnie.- drzwi do sali rozsunęły się i obecnym ujawniła się czarna, dysząca postać.
Morck był zaskoczony przez chwilę, ale tylko chwilę, ponieważ uświadomił sobie, że Creak poprzez Moc wyczuł obecność Vadera.

Tematy