Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Uzgodniłem to z Rojem.
- Zaczynajmy - odpowiedział Jacen.
- Czasy, kiedy walczyłem... - bąknął Calrissian.
- I pamiętaj: nie siedź tam dłużej niż kilka minut - dorzuciła dziewczyna. - „Gór-
- Dopiero nadchodzą - uciął Solo.
nik" jest praktycznie bezbronny.
Lando z rezygnacją uniósł ręce. Po chwili korytarz opustoszał. Luke postanowił
- Jeśli cię znajdą, wracaj na Dubrillion - zalecił Jacen z całą powagą.
obudzić Marę. Uznał, że zadanie jest zbyt poważne, by - mimo jej wyczerpania - odsu-Te słowa - zupełnie niedorzeczne, bo przecież nigdy nie zostawiłaby brata wła-wać od niego żonę. Pozostali odnaleźli Anakina i zaczęli przygotowywać „Sokoła" do snemu losowi - kołatały się niepokojąco w jej umyśle, gdy precyzyjnie naprowadzała lotu. Wkrótce potem koreliański frachtowiec w towarzystwie „Miecza Jade" opuścił
wyrzutnię na cel i delikatnie wciskała spust.
Dubrillion, a zaraz za nim wystartowała armada zdatnych do walki maszyn, jakie udało
„Rylec", niosąc we wnętrzu leżącego na brzuchu Jacena, wystrzelił w kierunku się znaleźć. Na orbicie cała grupa dołączyła do zespołu uderzeniowego komandora planety.
Roja. Leia jeszcze raz spróbowała odwieść dowódcę od zamiaru natychmiastowego Lot był idealnie płynny i cichy. Silniki milczały, a przezroczysty w większej czę-
zaatakowania wroga, a gdy i tym razem spotkała ją odmowa, cała formacja ruszyła ści kadłub sprawiał, że Jacen miał wrażenie, że swobodnie szybuje w przestrzeni.
pełną mocą w stronę systemu Helska.
Ogarnął go niezwykły spokój, uczucie dość nieoczekiwane w sytuacji rosnącego niebezpieczeństwa. Czym prędzej otrząsnął się z rozmarzenia. Jaina przypomniała mu, by Podobnie, jak parę dni wcześniej uczynił to „Miecz Jade", pilotowany przez Jainę pozostał pod powierzchnią globu tylko kilka minut. Jeśli oboje mieli wyjść cało z tej statek-matka wyszedł z nadprzestrzeni w idealnym miejscu - w prostej linii między nim próby, musiał jej usłuchać.
a czwartą planetą płonęła kula słońca.
Nadszedł czas, by zrobić to, czego Jacen obawiał się najbardziej , już od chwili, gdy opuścili Dubrillion. Nagim palcem u nogi trącił zdobyczny skafander - ooglitha-okrywacza, jak nazwał go Threepio - i wstrzymał oddech. Zwierzę posłusznie wpełzło
239
R.A. Salvatore
Wektor pierwszy
240
na jego stopy, a potem dalej, na nogi, dokładnie tak, jak opisywał Anakin, który obser-
- No, ładnie - szepnęła Jaina. Instrumenty pokładowe „Wesołego Górnika" zareje-wował eksperymenty Luke'a.
strowały niespodziewany błysk silników manewrowych pojazdu Jacena i natychmia-Jacen wił się z bólu i daremnie próbował pogrążyć się w medytacji, by odsunąć od stową reakcję koralowych skoczków. Dziewczyna widziała potężną eksplozję na po-siebie przykre doznanie tysięcy drobnych ukłuć. Niestety, aż nadto wyraźnie czuł każde wierzchni czwartej planety, lecz mogła jedynie mieć nadzieję, że wszystko przebiegło z nich. Gdy trudny do zniesienia proces wkładania skafandra dobiegł końca, młody Jedi zgodnie z planem i jej brat znalazł się pod skorupą lodu. Teraz jednak nie miała czasu przypomniał sobie, że najgorsze jeszcze przed nim. Powoli, cofając rękę kilka razy, na rozmyślania - zanosiło się na kłopoty. Myśliwce, lecące od strony planety, zwróciły zbliżył do twarzy podobnego do rozgwiazdy gnullitha. Kiedy istota zapuściła w jego się w jej kierunku. Wiedziała, że jej nie widzą - nawet na tarczach przyrządów - bo gardło swoją mackę, gwałtownie zaparł się o ścianę z wrażeniem, że się dusi.
miała za plecami jaskrawe słońce systemu Helska.
Skończywszy, zobaczył przed sobą ogromniejącą z każdą chwilą czwartą planetę.
Nieprzyjacielskie maszyny podążały jednak domniemanym kursem „rylca", by Wiedział, że wujek Luke obliczył parametry lotu tak, by lodowiertacz przebił zmarzlinę sprawdzić, kto wystrzelił ów pocisk, a to oznaczało, że gwiazda wkrótce przestanie w pobliżu dziwnego pagórka, który uważał za bazę nieprzyjaciela, i tam właśnie zmie-chronić statek-matkę.
rzał w tej chwili pojazd.