Dzieje siê tak, poniewa¿ przemoc wobec dzieci ma miejsce najczê-
ciej w czterech cianach domu, gdzie nikt nic nie widzi, a bezradne ofiary z ró¿nych powodów nie sk³adaj¹ skarg na swoich drêczycieli. O rzeczywi-stych rozmiarach tego zjawiska mogliby co powiedzieæ lekarze oraz nauczyciele przedszkoli i szkó³
ogl¹daj¹cy przy ró¿nych okazjach lady pobicia, a nawet wymylnych tortur na cia³ach swych dzieciê-
cych pacjentów i podopiecznych, ale oni te¿ rzadko usi³uj¹ nadaæ jaki bieg takim sprawom, wiedz¹c, jakie to niewdziêczne i trudne. Aby poci¹gn¹æ do odpowiedzialnoci nadu¿ywaj¹cych przemocy rodziców, potrzebne s¹ dowody, a te s¹ najczêciej nie do zdobycia. Przy biciu i innych wystêpnych czynach wobec dzieci najczêciej nie ma wiarygod-nych wiadków. Sprawcy twierdz¹ za, ¿e dziecko spad³o ze schodów albo z roweru, ¿e pot³uk³o siê podczas jazdy na wrotkach albo ¿e zosta³o pobite przez rówieników itp. Ofiary wreszcie, czyli zmaltretowane dzieci, najczêciej potwierdzaj¹ te ze-znania, chroni¹c krzywdz¹cych je rodziców. Dzieje siê tak, poniewa¿ ¿adne, nawet najinteligentniejsze dziecko nie mo¿e poj¹æ, dlaczego jest odrzucane, poni¿ane, traktowane jak nieczu³a lalka s³u¿¹ca do rozmaitych zabaw albo bezlitonie bite, czasami a¿
do krwi i powstania powa¿nych obra¿eñ, przez tych, których najbardziej kocha i u których wcze-
niej nauczy³o siê szukaæ bezpieczeñstwa i ukoje-98
nia. Mo¿e ono tylko zaakceptowaæ w koñcu to, w co rodzice ka¿¹ mu wierzyæ, ¿e mianowicie ich po-stêpowanie jest dobre, s³uszne i korzystne dla niego, bowiem rodzice czyni¹ to, co czyni¹, dla jego dobra. Aby móc dalej ¿yæ i nie oszaleæ, dziecko musi uwierzyæ w to rodzicielskie k³amstwo, a tym samym uznaæ siebie za z³e i zas³uguj¹ce na takie traktowanie. Musi wewnêtrznie zakazaæ sobie buntu i obwiniania rodziców za znoszony ból i przera-
¿enie i, mimo niejednokrotnie ich bestialstwa, dalej ich kochaæ, podziwiaæ i byæ wobec nich ca³kowicie lojalnym. Naturalny gniew i nienawiæ dziecka do swoich drêczycieli ulega ca³kowitemu st³umieniu i wyparciu ze wiadomoci do tego stopnia, ¿e maltretowane dzieci z pe³nym przekonaniem potwierdzaj¹, ¿e to nie rodzice byli sprawcami ich gehen-ny. W trakcie pisania tych s³ów mia³em okazjê ogl¹-
daæ w telewizji trzyletniego ch³opca, którego matka porzuci³a w poci¹gu, wysiadaj¹c z niego, kiedy dziecko spa³o. Ju¿ w domu dziecka, gdzie trafi³ w koñcu po licznych perypetiach, indagowany przez dziennikarkê, na jej pytanie gdzie jest teraz mama? odpowiada³ gniewnie: Mówi³em ci ju¿,
¿e w pracy. To dziecko gotowe by³o zapomnieæ, a mo¿e nawet zapomnia³o o ca³ej swojej przera¿aj¹-
cej odysei i ani mu by³o w g³owie o co matkê obwiniaæ. Mama najzwyczajniej w wiecie musia³a pójæ do pracy, z której prêdzej czy póniej wróci i wszystko bêdzie w porz¹dku.
99
Ma³y cz³owiek to istota niebywale podatna na kszta³towanie. Jest w stanie przyswoiæ sobie wszystkie rodzicielskie nakazy i zakazy, w tym równie¿ i ten, który zakazuje mu obwiniaæ o cokolwiek rodziców i w ogóle pamiêtaæ, ¿e byæ mo¿e co z³ego mu uczynili. Ale choæby najlepiej siê do nich dostosowa³o, zawsze pozostaje w nim pozawiadoma pa-miêæ, w której utrwali³y siê wszystkie zdarzenia i ca³a prawda. Owa pamiêæ daje o sobie znaæ poprzez fizyczne schorzenia, koszmarne sny, zaburzenia zachowania i zaburzenia psychiczne. Ich przyczyn¹ jest nawet nie samo doznane cierpienie, ale st³umiona, beznadziejna rozpacz, ¿e nie wolno ujawniæ tego, co siê prze¿y³o, ani nawet dowiad-czyæ zwi¹zanej z tymi prze¿yciami z³oci, rozgory-czenia, bezsi³y i smutku, bowiem rodzice zabrania-j¹ doznawania tych uczuæ. Je¿eli dziecko nie znajdzie mo¿liwoci skonfrontowania siê z prawd¹ o swoim bólu i poni¿eniu oraz prze¿ycia zwi¹zanych z tym emocji, najprawdopodobniej ujawni¹ siê one w póniejszym stosunku doros³ego ju¿