Patty postąpiłaby zupełnie inaczej:
Gdybym to ja miała odbierać dyplom, poszłabym na tę uroczystość sama. Tylko w ten sposób miałabym pewność, że to moja uroczystość. Przez to, że chcę wszystko kontrolować, zawsze przegrywam. Ilekroć nawiązuję z kimś jakiś kontakt, zawsze zastanawiam się, jak przez to przebrnąć i nie zginąć - jak przetrwać.
Podobnie jak zagadnienie tożsamości, problem kontroli rozważany jest w kontekście alkoholu. Pytanie „czy jestem alkoholikiem?" to pytanie centralne dla każdego dorosłego dziecka alkoholika. Wiele z nich, to powracający do zdrowia alkoholicy, którzy już zrozumieli, że ważnym czynnikiem w procesie stawania się alkoholikiem i powrotu do zdrowia był alkoholizm rodziców. Innym natomiast brak tej pewności. Lęk spowodowany własnym alkoholizmem wolą analizować w odmiennym kontekście: takim mianowicie, że są dorosłymi dziećmi alkoholików. Miały już problemy z tego powodu, że same piły lub sięgały po narkotyki, i nadal często się zastanawiają, czy są „alkoholikami". Kiedy osoba taka nazwie siebie „dorosłym dzieckiem alkoholika", ma szansę przeanalizować oba te problemy naraz.
Często podczas pierwszego spotkania dorosłe dzieci alkoholików twierdzą, że „nie są alkoholikami". Po bliższym zbadaniu staje się jasne, że rzeczywiście „nie są alkoholikami" w tym sensie, że nie piją, natomiast są „alkoholikami" w tym sensie, że wytworzyły sobie taki obraz własnej osoby.
Osoby te albo nie piją wcale, albo piją w sposób niezwykle kontrolowany: pozwalają sobie na kieliszek tylko w ściśle określonych sytuacjach i tylko pod pewnymi, określonymi warunkami. Jedna z nich tak to ujęła:
Wiem, że gdybym kiedykolwiek przestał uważać na siebie, natychmiast zostałbym alkoholikiem.
162
IV. KONSEKWENCJE
Uczi
sąst5r atak*-alkoL na j go prze
a
te
su
b
L
Ludzie ci, niezależnie od tego, czy zostali zarejestrowani jako „alkoholicy" czy też nie, ujawniają podczas pracy grupowej głębokie przeświadczenie o utracie kontroli:
Przez całe życie muszę stale uważać, stale sprawdzać, czy nie przebrałem miarki, stale siebie oceniać. Tylko wtedy mogę mieć nadzieję, że nie „stracę kontroli".
Większość podejmujących leczenie dorosłych dzieci alkoholików ma poważne problemy z powodu stałej koncentracji na kontroli. Potrzeba sprawowania kontroli przerodziła się bowiem w podstawowy mechanizm obronny} stanowiąc zarazem jedną z głównych przeszkód, utrudniających nawiązywanie bliskich kontaktów z ludźmi. Przy silnej potrzebie kontroli nie ma mowy o wzajemnej zależności, negocjacji czy o tym, by się „trochę poddać". Albo sprawuje się kontrolę, albo nie. Ktoś wygrywa, ktoś inny przegrywa.
„Utracić kontrolę" znaczy tyle, co być człowiekiem słabym, potrzebującym, zależnym i wykorzystywanym lub - z drugiej strony - być człowiekiem dominującym, wymagającym, agresywnym i wykorzystującym innych. Kiedy ludzie rozpoczynają pracę w grupie, są przekonani, że tylko wtedy uchronią siebie i innych przed krzywdą, gdy nie utracą kontroli: nie mogą sobie pozwolić na odczuwanie potrzeb ani na poczucie bycia bezbronnym. Mimo to wielu z nich właśnie dlatego zgłosiło się na leczenie, że odczuwa potrzeby i to znaczne; czasem poczucie braku ujawnia się u nich po prostu jako tęsknota za bliskim związkiem z drugim człowiekiem. Samotność, która stanowi efekt uboczny potrzeby kontroli, jest równie bolesna jak poczucie braku kontroli. Osoba zgłaszająca się na leczenie natychmiast przeżywa konflikt:
Swoje poczucie tożsamości - nietrwale poczucie własnej wartości - oparłem całkowicie na przekonaniu o ważności kontroli, tymczasem przychodzę tu co tydzień, by się pozbyć tego przekonania. Nic dziwnego, że nie sprawia mi to wcale przyjemności i że często zadaję sobie pytanie, czy to w ogóle ma sens.
Tendencja do nieuświadomionego wiązania braku kontroli z nadużywa-
— — — — —— — — — — f —— —— ·—· — — — w —— w ·»· *» m-»^»* v »a«*Łj x^ » ů * VŁ*~/v**4 *·** \s 4. MA^W* * *· V/i * ł*t AA. X* ^±ŁJj TT **
niem alkoholu lub alkoholizmem jest bardzo trwała. Po jednym ze spotkań, w trakcie którego Ted mówił o sobie więcej niż zwykle i oceniony został przez innych jako „spontaniczny", powiedział:
Tuż po spotkaniu czułem się znakomicie, ale potem obawy moje narastały coraz bardziej. Wkrótce czułem się wręcz „skacowany". Poczułem ten sam wstyd i żal, które dawniej dokuczały mi po zapiciu.
Uczestnicy zrozumieli, że pogłębianie wzajemnych relacji niesie ryzyko: grupa - podobnie jak ich rodziny - „poczuje", że straciła kontrolę. Nie tylko „zaczną pić", jak to robił Ted, ale zaczną też ujawniać swe impulsy seksualne lub agresywne, jeżeli przedmiotem dyskusji będzie seks lub agresja.
163
,-ie od pozycji radzenia sobie do obrony
-^* _—————————————————————
* iŁ
problemem kontroli wiąże się ściśle pojęcie „uczuć". Wymieniane vie uczucia jak gniew, niezaspokojenie potrzeb, miłość, lęk i wstyd, l ^ytywne lub negatywne nastawienie do świata. Wiele dorosłych dzieci & ma do świata nastawienie sztywne i negatywne. Spodziewają się
g
^
o. Życie zawsze okazywało się jeszcze gorsze niż najczarniejsze
4/ania, po cóż więc spodziewać się czegoś pozytywnego.
negatywnemu nastawieniu mam poczucie kontroli. Nic mnie nie zaskoczy, jęjc* JI je ryzykuję, że moje nadzieje zostaną zniweczone. Z góry zakładam, że nic dobrego
dobre samopoczucie, narażam się na katastrofę i natychmiast czuję się bez-orzerażona i niespokojna. Kiedy zaś czuję się niestosownie i patrzę na siebie ie, przerażenie mija. Nauczyłam się więc, że dobre samopoczucie idzie w parze kontroli i groźbą, że spotka mnie krzywda.
ja to wielka niewiadoma i źródło ogromnej jróśki. Stanowią też jcaźnik poziomu kontroli. Uczestnicy grup terapeutycznych zdają
ważny
* ^wę z tego, że mają ochotę się otworzyć, poznać swoje uczucia,