Każdy jest innym i nikt sobą samym.


Tam na pnoc ku Polsce wiec gwiazd gromady,
Dlaczego na tej drodze byszczy si ich tyle?
Czy wzrok twj ognia peen, nim zgasn w mogile,
Tam wiecznie lecc jasne powypala lady?
Polko! - i ja dni skocz w samotnej aobie;
Tu niech mi garstk ziemi do przyjazna rzuci.
Podrni czsto przy twym rozmawiaj grobie,
I mnie wtenczas dwik mowy rodzinnej ocuci;
I wieszcz, samotn piosnk dumajc o tobie,
Ujrzy blisk mogi i dla mnie zanuci.
IX Mogiy Haremu
Mirza do Pielgrzyma
Tu z winnicy mioci niedojrzae grona
Wzito na st Allacha; tu pereki Wschodu,
Z morza uciech i szczcia, porwaa za modu
Truna, koncha wiecznoci, do mrocznego ona.
Skrya je niepamici i czasu zasona,
Nad nimi turban zimny byszczy rd ogrodu,
Jak buczuk wojska cieniw, i ledwie u spodu
Zostay doni giaura wyryte imiona.
O wy, re edeskie! u czystoci stoku
Odkwitny dni wasze pod wstydu liciami,
Na wieki zatajone niewiernemu oku.
Teraz grb wasz spjrzenie cudzoziemca plami,
Pozwalam mu, - darujesz, o wielki Proroku!
On jeden z czudzoziemcw poglda ze zami.
X Bajdary
Wypuszczam na wiatr konia i nie szczdz razw;
Lasy, doliny, gazy, w kolei, w natoku
U ng mych pyn, gin jak fale potoku;
Chc odurzy si, upi tym wirem obrazw.
A gdy spieniony rumak nie sucha rozkazw,
Gdy wiat kolory traci pod caunem mroku,
Jak w rozbitym wierciedle, tak w mym spiekym oku
Snuj si mary lasw i dolin, i gazw.
Ziemia pi, mnie snu nie ma; skacz w morskie ona,
Czarny, wydty bawan z hukiem na brzeg dy,
Schylam ku niemu czoo, wyciagam ramiona,
Pka nad gow fala, chaos mi okry;
Czekam, a myl, jak dka wirami krcona,
Zbka sie i na chwil w niepami pogry.
XI Auszta w dzie
Ju gra z piersi mgliste otrzsa chylaty,
Rannym szumi namazem niwa zotokosa,
Kania si las i sypie z majowego wosa,
Jak z raca chalifw, rubin i granaty.
ka w kwiatach, nad k latajce kwiaty,
Motyle rnofarbne, niby tczy kosa,
Baldakimem z brylantw okryy niebiosa;
Dalej saracza cignie swj caun skrzydlaty.
A kdy w wodach skaa przeglda si ysa,
Wre morze i odparte z nowym szumem pdzi;
W jego szumach gra wiato jak w oczach tygrysa,
Srosz zwiastujc burz dla ziemskiej krawdzi;
A na gbinie fala lekko si koysa
I kpi si w niej floty i stada abdzi.
XII Auszta w nocy
Rzewi si wiatry, dzienna wolnieje posucha,
Na barki Czatyrdachu spada lampa wiatw,
Rozbija si, rozlewa strumienie szkaratw
I ganie. Bdny pielgrzym oglda si, sucha:
Ju gry poczerniay, w dolinach noc gucha,
rda szemrz jak przez sen na ou z bawatw;
Powietrze tchnce woni, t muzyk kwiatw,
Mwi do serca gosem tajemnym dla ucha.
Usypiam pod skrzydami ciszy i ciemnoty;
Wtem budz mi race meteoru byski,
Niebo, ziemi i gry obla potop zoty!
Nocy wschodnia! ty na ksztat wschodniej odaliski
Pieszczotami usypiasz, a kiedym snu bliski,
Ty iskr oka znowu budzisz do pieszczoty.
XIII Czatyrdach
Mirza
Drc mulemin cauje stopy twej opoki,
Maszcie krymskiego statku, wieki Czatyrdachu!
O minarecie wiata! o gr padyszachu!
Ty, nad skay poziomu uciekszy w oboki,
Siedzisz sobie pod bram niebios, jak wysoki
Gabryjel pilnujcy edeskiego gmachu;
Ciemny las twoim paszczem, a janczary strachu
Twj turban z chmur haftuj byskawic potoki.
Nam czy sloce dopieka, czyli mga ocienia,
Czy saracza plon zetnie, czy giaur pali domy -
Czatyrdachu, ty zawsze guchy, nieruchomy,
Midzy wiatem i niebem jak drogman stworzenia,
Podesawszy pod nogi ziemie, ludzi, gromy,
Suchasz tylko, co mwi Bg do przyrodzenia.
XIV Pielgrzym
U stp moich kraina dostatkw i krasy,
Nad gow niebo jasne, obok pikne lice;
Dlaczego std ucieka serce w okolice
Dalekie, i - niestety! jeszcze dalsze czasy?
Litwo! piay mi wdziczniej twe szumice lasy
Ni sowiki Bajdaru, Salhiry dziewice;
I weselszy deptaem twoje trzsawice
Ni rubinowe morwy, zote ananasy.
Tak daleki! tak rna wabi mi ponta!
Dlaczego roztargniony wzdycham bez ustanku
Do tej, ktr kochaem w dni moich poranku?
Ona w lubej dziedzinie, ktra mi odjta,
Gdzie jej wszystko o wiernym powiada kochanku;
Depcc wiee me lady czy o mnie pamita?
XV Droga nad przepaci w Czufut-Kale
Mirza i Pielgrzym
Mirza
Zmw pacierz, opu wodze, odwr na bok lica,
Tu jedziec koskim nogom swj rozum powierza;
Dzielny ko! patrz, jak staje, glb okiem rozmierza,
Uklka, brzeg wiszaru kopytem pochwyca,
I zawisn. - Tam nie patrz! tam spada renica,
Jak w studni Al-Kahiru, o dno nie uderza.
I rk tam nie wskazuj - nie masz u rk pierza;
I myli tam nie puszczaj, bo myl jak kotwica,
Z odzi drobnej ciniona w niezmierno gbiny,

Tematy