Strathmore gorąco pragnął podzielić się swymi marzeniami z Susan i spełnić je wspólnie, ale wiedział, że to jest wykluczone. Nawet jeśli śmierć Ensei Tankada miałaby ocalić tysiące ludzi, Susan nigdy by się na to nie zgodziła: była pacyfistką. Ja też jestem pacyfistą, pomyślał Strathmore. Po prostu nie mogę sobie pozwolić na tego rodzaju działalność.
Komandor bez żadnego wahania podjął decyzję o tym, kto zabije Tankada. Ensei przebywał w Hiszpanii, a to był naturalny teren działania Hulohota. Czterdziestodwuletni najemny morderca z Portugalii był jego ulubionym profesjonalistą. Hulohot pracował dla NSA już od wielu lat. Urodzony i wychowany w Lizbonie, wykonywał zlecenia agencji w całej Europie. Nigdy się nie zdarzyło, by ktoś powiązał te zabójstwa z Fort Meade. Był tylko jeden kłopot: Hulohot był głuchy, co wykluczało kontakty telefoniczne. Ostatnio Strathmore załatwił dla niego najnowszą zabawkę NSA, komputer Monocle. Sam kupił sobie SkyPager i nastroił go na tę samą częstość. W ten sposób mógł w każdej chwili skontaktować się z Hulohotem, a co więcej, nikt nie był w stanie ich podsłuchiwać.
Pierwszy list elektroniczny wysłany przez Strathmore’a do Hulohota, nie pozostawiał miejsca na żadne nieporozumienia; zresztą, rozmawiali o tym już wcześniej. Hulohot miał zabić Ensei Tankada i zdobyć klucz.
Strathmore nigdy nie pytał, jak Hulohot dokonuje swoich cudów, ale i tym razem mu się to udało. Ensei Tankado zginął, a wszyscy byli przekonani, że zmarł na serce. To był podręcznikowy przykład wykonania zadania – z jednym zastrzeżeniem. Hulohot źle wybrał miejsce akcji. Najwyraźniej chciał, by Tankado zmarł w miejscu publicznym, tak aby to wyglądało naturalnie. Niestety przechodnie pojawili się tam zbyt wcześnie. Hulohot musiał zniknąć, nim zdążył przeszukać zwłoki i znaleźć klucz. Gdy zamieszanie się skończyło, ciało trafiło do kostnicy.
Komandor był wściekły. Hulohot po raz pierwszy sknocił robotę, i to w wyjątkowo nieodpowiedniej chwili. Zdobycie klucza miało zasadnicze znaczenie, ale Strathmore wiedział, że nie ma sensu wysyłać głuchego mordercy do kostnicy w Sewilli. Musiał znaleźć inne rozwiązanie. Przyszedł mu do głowy nowy plan. Nagle dostrzegł możliwość upieczenia dwóch pieczeni przy jednym ogniu – mógł jednocześnie urzeczywistnić dwa marzenia, a nie tylko jedno. Tego ranka o 6.30 zadzwonił do Davida Beckera.
Rozdział 97
Fontaine wpadł biegiem do sali konferencyjnej. Brinkerhoff i Midge gnali tuż za nim.
– Proszę spojrzeć! – wykrztusiła Midge, wskazując gorączkowymi gestami na okno.
Dyrektor rzucił okiem na światła i dymy w kopule Krypto. Otworzył szeroko oczy. To z pewnością nie było częścią planu.
– To jakaś pieprzona dyskoteka! – wykrzyknął Brinkerhoff.
Fontaine patrzył na kopułę i starał się zrozumieć, co się stało. Od uruchomienia TRANSLATORA nigdy jeszcze nie zdarzyło się coś takiego. Komputer się przegrzał, pomyślał. Nie mógł zrozumieć, dlaczego Strathmore jeszcze go nie wyłączył. Fontaine błyskawicznie podjął decyzję.
Chwycił za telefon i wybrał numer Krypto. Słuchawka zapiszczała tak, jakby telefon był zepsuty.
– Niech to diabli! – zaklął Fontaine. Spróbował zadzwonić na prywatny telefon komórkowy Strathmore’a. Tym razem rozległ się dzwonek, ale komandor nie odebrał.
Telefon zadzwonił sześć razy.
Brinkerhoff i Midge patrzyli, jak Fontaine krąży wokół telefonu na taką odległość, na jaką pozwalał mu kabel. Wyglądał jak tygrys na łańcuchu. Po minucie był czerwony z wściekłości.
– Niewiarygodne! – krzyknął, rzucając słuchawkę. – Krypto zaraz wybuchnie, a Strathmore nawet nie odbiera telefonu!
Rozdział 98
Hulohot wybiegł z pokoju kardynała Guerry na oślepiające poranne słońce. Zasłonił oczy dłonią i zaklął. Stał na niewielkim patio otoczonym z czterech stron wysokim murem, zachodnią ścianą dzwonnicy i płotem z kutego żelaza. Brama była otwarta. Za nią rozciągał się plac. Był pusty. Po przeciwnej stronie placu widać było kamienice Santa Cruz. Becker z całą pewnością nie zdążyłby tam dobiec. Hulohot zawrócił na patio. On tu jest. Musi być!