Uświadomienie sobie typowości tego sposobu reagowania ma kluczowe znaczenie dla zrozumienia, w jaki sposób motywacja do oporu współdziała z zasadą niedostępności. Kiedy dostępność jakiegoś dobra maleje, maleje też nasza wolność do jego posiadania i w konsekwencji rośnie nasze pragnienie zdobycia go. Jednakże rzadko uświadamiamy sobie, że nasze pragnienie rośnie - świadomi jesteśmy jedynie tego, że chcemy jakiegoś dobra. Dopiero aby jakoś uzasadnić przed sobą to nasilone pragnienie, zaczynamy danej rzeczy przypisywać więcej zalet niż poprzednio, kiedy jeszcze była dostępna. Dobrym przykładem są owe zakazane proszki - pragnienie ich posiadania wzrosło wskutek tego, że zostały prawnie zakazane. Jednakże ludzie uzasadniali sobie to pragnienie nasilonymi zaletami proszków, zaletami, których przedtem wcale tak wyraźnie nie dostrzegali.
Cenzura
Pożądanie tego, co niedostępne i zakazane nie ogranicza się, rzecz jasna, do proszków piorących. Dotyczy też na przykład zakazanej informacji. Żyjemy w wieku, w którym dostęp do informacji bardziej niż kiedykolwiek równoważny jest dostępowi do władzy i pieniędzy. Warto więc zrozumieć, jak wygląda nasza typowa reakcja na cenzurę i inne formy ograniczania dostępu do informacji. Choć istnieje wiele badań dotyczących ludzkich reakcji na materiały nadające się ze swej natury do cenzurowania - przemoc w mass mediach, pornografia, radykalna retoryka polityczna - zdumiewająco mała liczba badań dotyczy reakcji na samą cenzurę. Choć nieliczne, badania te przyniosły jednak bardzo zgodne i jednoznaczne wyniki. Niemal zawsze reakcją na zakaz jakiejś informacji jest wzrost pragnienia zapoznania się z tą informacją oraz wzrost pozytywnego ustosunkowania się do kwestii, której ona dotyczy. (Ashmore, Ramchandra i Jones, 1971; Wicklund i Brehm, 1974; Worchel i Arnold, 1973; Worchel Arnold i Baker, 1975; Worchel, 1992).
Wzrost ochoty do zapoznania się z zakazaną informacją wydaje się prawidłowością dosyć oczywistą; bardziej intrygujący jest natomiast wzrost wiary w stanowisko zajmowane przez zakazany komunikat, nawet jeżeli komunikat ten nie został w istocie odebrany. Na przykład, kiedy studenci Uniwersytetu Północnej Karoliny dowiedzieli się, że na ich uniwersytecie zakazano wygłoszenia mowy potępiającej koedukacyjne akademiki dla studentów, sami stali się bardziej nieprzychylnie ustosunkowani do pomyślą takich akademików (Worchel i in., 1975). Tak więc nawet i bez wysłuchania mowy, studenci uwierzyli w zajmowane w niej stanowiska.
Prawidłowość ta nasuwa dość niepokojącą możliwość, że osoby bystre, choć nie mające dobrych argumentów na rzecz własnego stanowiska, mogą przekonywać do niego innych poprzez doprowadzanie do całkowitego czy częściowego ocenzurowania swojego komunikatu. Ironia polega na tym, że dla tego rodzaju osób - na przykład członków drobnych, a ekstremistycznych partii politycznych - skuteczną strategią jest nieupublicznienie swoich niepopularnych poglądów, lecz sprowokowanie do ich oficjalnego ocenzurowania, a potem upublicznienie samego faktu ocenzurowania. Być może autorzy Konstytucji Amerykańskiej okazali się bardziej przenikliwymi psychologami społecznymi, niż by się wydawało, gdy w słynnej Pierwszej Poprawce zapewnili naszemu narodowi nieograniczoną wolność słowa. Odmawiając ograniczania wolności słowa, nawet w imię szlachetnych celów, autorzy Poprawki próbowali być może zminimalizować prawdopodobieństwo takiego rozwoju wydarzeń, w którym jakieś poglądy polityczne zdobywałyby sobie rosnące poparcie nie z powodu swe treści, lecz z tej irracjonalnej w gruncie rzeczy przyczyny, że ich głoszenie jest zakazane.
Ograniczeniom mogą oczywiście podlegać nie tylko idee polityczne. Podobny los spotyka też materiały o treści erotycznej. Najbardziej widowiskowym tego przejawem są policyjne najścia na księgarnie i kina "dla dorosłych". Równie jednak ważną rolę odgrywają rodzice i obywatele systematycznie naciskający na ocenzurowanie erotycznych treści w przeróżnych wydawnictwach - od podręczników wychowania seksualnego i tekstów o higienie do książek składających się na szkolne biblioteki. Po obu stronach tej barykady znaleźć można szlachetność intencji, a spór nie jest prosty, bo uwikłane są weń liczne sprawy - moralność, sztuka, prawo rodziców do kontrolowania tego, co dzieje się w szkołach, czy wreszcie wolność słowa gwarantowana przez Pierwszą Poprawkę.
Z czysto psychologicznego punktu widzenia warto jednak doradzić zwolennikom ścisłej cenzury, aby zapoznali się z wynikami badań nad studentami Uniwersytetu Purdue (Zellinger, Fromkin, Speller i Kohn, 1974). Pokazywano im prasową reklamę pewnej książki. W połowie przypadków książkę reklamowano jako "wyłącznie dla dorosłych, od 21 roku życia", w pozostałej połowie ograniczenia takiego nie przedstawiano. Gdy zapytano potem studentów o ich odczucia, wykryto ten sam wzorzec, co przy poprzednio omawianych zakazach - ci, którym przedstawiono ograniczenie wiekowe, bardziej chcieli książkę przeczytać i bardziej byli przekonani, że książka by im się spodobała.