Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Z Drohiczyna odjecha³ poci¹g niemal pusty. Kilku niezdecydo-wanych podró¿nych, którzy w ostatniej chwili cofnêli siê do wnêtrza wagonów, wyskoczy³o w kwadrans potem podczas ruchu w czystym polu. Ludzie ci, cudem jakimœ wyszed³szy ca³o z imprezy, wrócili rano ko³o czwartej piechot¹ do Drohiczyna. Byli to œwiadkowie ostatnich chwil fatalnego poci¹gu tu¿ przed katastrof¹, która musia³a zajœæ w parê minut potem...
Ko³o pi¹tej nad ranem nadszed³ z budki dró¿nika Zo³y, po³o¿onej 5 km za Drohiczynem, pierwszy sygna³ alarmowy. - Kierownik stacji wsiad³ na drezynê i w pó³ godziny stan¹³ na miejscu wypadku, gdzie spotka³ ju¿ komisjê œledcz¹ z Rakwy.
38
Dziwny obraz przedstawi³ siê oczom obecnych. W czystym polu, kilkaset metrów za budk¹
dró¿nika sta³ na szynach rozerwany poci¹g: 2 wagony tylne zupe³nie nie uszkodzone, potem przerwa, odpowiadaj¹ca d³ugoœci trzech wozów - znów 2 wozy sprzê¿one ³añcuchami, w stanie normalnym - luka jednowagonowa - wreszcie na przedzie jaszczyk; lokomotywy brak³o.
Na torze, na platformach, na schodkach ¿adnych œladów krwi, nigdzie rannych ani zabitych.
Wnêtrza wagonów równie¿ puste i g³uche; nie znaleziono ani w jednym przedziale zw³ok; nie stwierdzono najl¿ejszego uszkodzenia w pozosta³ych wagonach...
Szczegó³y naocznie spisano i odes³ano do dyrekcji. Sprawa przedstawia siê tajemniczo i organa kolejowe nie spodziewaj¹ siê rych³ego jej wyœwietlenia...”
Karmelita zamilk³ na chwilê, od³o¿y³ pismo i zacz¹³ z kolei odczytywaæ drugie:
„W 25 listopada 1950 r.
Zdumiewaj¹ce rewelacje i szczegó³y do katastrofy kolejowej z dn. 15 bm.
Tajemniczych wypadków, które rozegra³y siê na linii kolejowej za Drohiczynem 15 bm., nie zdo³ano wyjaœniæ do chwili obecnej. Owszem, coraz g³êbsze cienie padaj¹ na zdarzenie i m¹c¹ orientacjê.
Dzieñ dzisiejszy przyniós³ szereg zdumiewaj¹cych wiadomoœci, które pozostaj¹c w zwi¹zku z katastrof¹, zaciemniaj¹ jeszcze bardziej sprawê i budz¹ powa¿ne, daleko siêgaj¹ce reflek-sje. Oto co nam podaj¹ telegramy z autentycznych Ÿróde³:
- Dziœ 25 bm. nad ranem na miejscu katastrofy zasz³ej przed 10 dniami wy³oni³y siê wagony poci¹gu osobowego nr 20, których brak stwierdzono w dniu wypadku. Znamiennym jest szczegó³, ¿e wozy ukaza³y siê na przestrzeni nie jako jednolity poci¹g, lecz porozrywane w grupach po l, 2 lub 3, odpowiadaj¹cych lukom zauwa¿onym 15 bm. Przed pierwszym wozem, w odstêpie jaszczyka, pojawi³a siê w pe³nym sk³adzie maszyna.
Przera¿eni nag³ym pojawem kolejarze zrazu nie œmieli zbli¿yæ siê do wagonów, uwa¿aj¹c je za widma lub twór zwidzenia. W koñcu jednak, gdy wozy nie znika³y, nabrali odwagi i weszli do wnêtrz.
Tutaj przedstawi³ siê ich oczom okropny obraz. W jednym z przedzia³ów zastali zw³oki 13
osób rozci¹gniête na ³awkach lub w pozycjach siedz¹cych. Rodzaju œmierci dot¹d nie ustalono. Cia³a nieszczêœliwych nie wykazuj¹ ¿adnych obra¿eñ zewnêtrznych ani wewnêtrznych, nie ma te¿ najmniejszej poszlaki uduszenia lub zatrucia. Œmieræ ofiar pozostanie prawdopodobnie zagadk¹ nie do rozwi¹zania.
Spomiêdzy 13 osób, które uleg³y tajemniczemu zgonowi, dot¹d,zdo³ano stwierdziæ to¿samoœæ szeœciu: brata Józefa Zygwulskiego, z zakonu oo. Karmelitów, autora paru g³êbokich trakta-tów mistycznych; prof. Ryszpansa, znakomitego psychologa; in¿yniera Znies³awskiego, cenionego wynalazcy; maszynisty poci¹gu, Stwosza, i dwóch konduktorów. Nazwiska reszty osób na razie nie znane...
Wieœæ o tajemniczym wypadku oblecia³a lotem b³yskawicy ca³y kraj, wywo³uj¹c wszêdzie wstrz¹saj¹ce wra¿enie. Pojawi³y siê ju¿ w prasie liczne, czasem g³êbokie objaœnienia i komen-tarze. Odzywaj¹ siê g³osy, piêtnuj¹ce okreœlanie zdarzenia „katastrof¹ kolejow¹ jako fa³szywe i naiwne.
Towarzystwo badañ psychicznych podobno planuje ju¿ szereg odczytów, które w dniach najbli¿szych wyg³osi kilku wybitnych psychologów i psychiatrów.
Zaszed³ fakt, który prawdopodobnie zaci¹¿y na d³ugie lata nad nauk¹, ukazuj¹c jej nowe, nie znane horyzonty...”
39
Brat Józef skoñczy³ i gasn¹cym ju¿ g³osem zwróci³ siê do towarzyszy:
- Bracia! Chwila rozstania nadesz³a. Oto ju¿ rozsnuwaj¹ siê kszta³ty nasze.
- Przekroczyliœmy rubie¿ ¿ycia i œmierci - zabrzmia³ jak dalekie echo g³os profesora.
- By wst¹piæ w rzeczywistoœæ wy¿szego rzêdu... Œciany wagonów, mgliste jak opar, zaczê³y rozsuwaæ siê, rozpuszczaæ, marnieæ... Odrywa³y siê wiotkie szale dachów, odchyla³y bezpowrotnie w przestrzeñ eteryczne zwoje pomostów, lotne spirale rur, przewodów, zderzaków...
Postacie podró¿nych, wiotkie i przejrzyste na wylot, w¹tla³y, rozpada³y siê, rwa³y na strzêpy...
- ¯egnajcie, bracia, ¿egnajcie!... G³osy ich mar³y, gas³y, rozwiewa³y siê... a¿ zg³uch³y gdzieœ
w zaœwiatach miêdzyplanetarnych dali...
40
Z TOMU
SZALONY P¥TNIK
[1920]
41
Dziedzina

Tematy