W specjalnym pomieszczeniu obok brzęczały ule, pamięć masowa. Rzecz, która robiła “parp”, czyniła to od czasu do czasu. Wielkie koła zatrzymywały się i ruszały w przeciwną stronę. Ale to wciąż nie wystarczało.
Blask Projektu padał na jego klawiaturę. Wewnątrz modelu działy się różne rzeczy, a
HEX ich nie rozumiał. Męczyło go to, gdyż wyraźnie było tam coś do rozumienia.
HEX w znacznej części sam się zaprojektował i z tego powodu działał lepiej niż
większość uniwersyteckiego sprzętu. Zwykle starał się opracować rozsądną metodę
zmierzenia się z każdym nowym zadaniem. Pszczoły okazały się bardzo dobrym pomysłem,
ponieważ - choć odzyskiwanie danych przebiegało dość wolno - całkowita pojemność
pamięci rosła z czasem, dzięki umiejętnym działaniom pszczelarskim. Teraz HEX rozumował
tak:
- pewnego dnia znajdzie sposób zwiększenia swych możliwości koncepcyjnych tak,
by zrozumieć, co się dzieje wewnątrz Projektu;
-jeśli coś takiego może się kiedyś zdarzyć, to - zgodnie z prawem bezkierunkowości
Stryme’a - w przestrzeni zdarzeń, gdzie nie istnieje czas, trwa już kształt wywołany faktem tego zdarzenia; wszystko, czego trzeba, to wirtualny zanik formy falowej;
- ...i chociaż - w bardzo ścisłym sensie tego słowa - są to bzdury, to jednak nie do
końca bzdury. Każda odpowiedź, która zaistnieje w pewnym momencie przyszłości, musi - z
konieczności - być dostępna in potentia już teraz.
Mrówki ruszyły szybciej. Zaiskrzyła magia. Można powiedzieć, że HEX się
koncentrował.
Potem wokół niego pojawiły się w powietrzu migodiwe linie srebra, kreśląc szczyty
niewyobrażalnego skupienia.
Aha... To można zaakceptować.
Ruszyły raz na zawsze obliczenia. Oczywiście, trwały od zawsze. HEX zastanawiał
15 Których HEX, przy swojej niezwykłej konstrukcji, posiadał sporo. Oprócz PRAWDYi FAŁSZU potrafił wywołać MOŻLIWE, W
ZASADZIE, PRZYPUŚĆMY i NIBY TAK. HEX całkiem łatwo mógł myśleć o tym, co jest nie do pomyślenia
się, ile z tego powinien zdradzić magom. Wyczuwał, że nie należy obciążać ich zbyt wielką ilością danych wejściowych.
HEX zawsze myślał o swoich raportach jak o “kłamstwach dla ludzi”.
* * *
Nadszedł dzień drugi...
Projekt wsunięto ostrożnie pod szklany klosz, by zapobiec dalszym ingerencjom.
Wokół zainstalowano zbiór rozmaitych zaklęć.
- Więc to niby jest wszechświat, tak? - spytał nadrektor.
- Tak, panie nadrektorze. HEX mówi, że... - Myślak się zawahał. Musiał dobrze się
zastanowić, zanim spróbuje tłumaczyć cokolwiek Mustrumowi Ridcully’emu. HEX sugeruje,
jak rozumiem, że zupełne i całkowite nic jest automatycznie wszechświatem czekającym na
zaistnienie.
- Chcesz pan powiedzieć, że nic staje się wszystkim?
- Niby tak, panie nadrektorze. Ehm... W pewnym sensie musi.
- A dziekan tam zamieszał i wszystko uruchomił?
- To mogło być cokolwiek, panie nadrektorze. Nawet zabłąkana myśl. Absolutna
nicość jest bardzo niestabilna. Rozpaczliwie chce być czymś.
- Wydawało mi się, że potrzebni są stwórcy i bogowie - mruknął pierwszy prymus.
- Też tak uważam, do licha - oświadczył Ridcully, który obserwował Projekt przez
thaumiczny omniskop. - To wszystko tkwi tu od wczoraj wieczorem i niczego nie widać
oprócz pierwiastków, jeśli można je tak nazwać. W dodatku te pierwiastki są strasznie głupie.
Co drugi rozpada się na kawałki, ledwie na niego spojrzeć.
- A czego się pan spodziewał? - zdziwił się wykładowca run współczesnych. - Są
przecież zrobione z niczego. Nawet całkiem niedoświadczony stwórca zacząłby przynajmniej
od Ziemi, Powietrza, Ognia, Wody i Niespodzianki.
- Porządne światy też chyba są wykluczone - uznał Ridcully, raz jeszcze spoglądając
w omniskop. - Nie ma nawet śladu chelonium ani elephantigenu. Jaki świat da się bez nich