Łóżko wydawało się jej wąskie i obce, i należało teraz do jednej z córeczek ciotki Nathy. Nie było tutaj małej rudej kotki, która zwijała się w kłębek przy stopach Arony i wędrowała po jej piersi tam i z powrotem, poszturchując nosem, by nakłonić ją do wstania. Siostry i kuzynki prosiły ją hałaśliwie, żeby opowiedziała szczegółowo, o co chodzi w tej całej sprawie i o swym życiu z Egilem. Karmont córka Yelen, którego wygląd wskazywał, że wyrośnie na on–pannę, zapytał, dlaczego nie dowiedziała się, czego chciał Egil, i nie zażądała w zamian tego, czego sama pragnęła.
— Ponieważ chcemy tego samego — odparła lakonicznie. — Albo, w innych wypadkach, czegoś wręcz przeciwnego. — Odsunęła krzesło i wstała od stołu, przy którym rodzina jadła kolację. — Mamo, ciociu Natho, ciociu Yelen, naprawdę nie jestem głodna — przeprosiła. Uciekła na werandę i zaczęła płakać nad Maris, nad sobą, nad kronikami i nad wszystkim, co się wydarzyło, odkąd Egil córka Elyshabet przybył do ich wioski. Jeżeli Egil wygra, co wtedy zrobi?
Mogła mieszkać tutaj i codziennie chodzić do Domu Kronik, żeby mieć oko na zwoje. Egil nie pozwoliłby jej na to, ale czy mógłby w tym przeszkodzić?
Przypuśćmy, że tak się stanie. Wtedy mogłaby wykraść kroniki i ukryć je gdzieś w bezpiecznym miejscu. Tylko gdzie? A jeśli Starsze Matki zrobią go kronikarzem Nadrzecznej Wioski? Przecież mogą zmusić ją, żeby je oddała. Załóżmy, że schowałaby je w takim miejscu, którego by nigdy nie znalazły, i odmówiła ich zwrotu? Najgorsze, co mogły zrobić, to ją wygnać. Szalona Bethiah Morderczyni została wygnana. Babka Anghard sama udała się na wygnanie, i Peliel córka Lael, i kuzyn Jommy. Asta córka Lennis zbiegła z kupcami. Tak, w ten sposób można było uciec przed prześladowcą.
Gdyby tylko mogła porozmawiać z Jommym! Kroniki mówiły, że na wygnaniu czuł się bardzo samotny, lecz że nie było to aż tak straszne, jak można by sądzić. Jako tkacz bez trudu zarabiał na życie. Ale gdzie mogła zarobić na życie wygnana kronikarka?
Nagle usiadła na łóżku. On—kupiec powiedział jej, dokąd mogłaby uciec i gdzie starożytne zwoje byłyby zabezpieczone przed przeinaczeniem. Lormt! Nawet pokazał jej drogę. Czy wyczuł, że zamierzała udać się na wygnanie?
Nie, nie dojdzie do tego. Rada starszych nigdy nie odda kronik cudzoziemcowi, komuś, kto je zmienił, kłamcy i prześladowcy, który życzył starej kronikarce śmierci. Albo dadzą mu jego zwoje, a jej zwoje jej ludu. Miało to sens, dlaczego więc Starsze Matki nie zgodziły się na to od razu? Dlaczego tego nie zrozumiały?
Przewróciła się na łóżku. Koce wydały się jej skręcone, poduszka zaś twarda. Swędziała ją skóra na głowie. Wstała i powoli rozczesała włosy. Matki muszą zobaczyć to jej oczami. Jeśli nie, konsekwencje będą zbyt straszne, żeby o nich myśleć.
Mijały dni i Starsze Matki zaczęły utyskiwać. Czytanie kronik było ciężką pracą. Za te niedogodność zaczęły winić Aronę. Upłynął cały miesiąc i ktoś inny zawiózł prowiant do Jommy’ego zwanego Mądrym. Egil sprowadził do Domu Kronik psa z hodowli Einy córki Parry i Parry córki Lorin. Nazwał go Kieł i bawił się z nim godzinami. Arona miała stargane nerwy. Wreszcie pani Birka zawołała:
— Arono! Chodź tutaj i powiedz mi, czy to zostało zmienione?
Dziewczyna podbiegła do kapłanki. Ta długim węźlastym palcem wskazała na ostatnie słowo w ostatnim zwoju Opowieści o Myrrze Damie Lisicy spisanej przez jej siostrę–przyjaciółkę Waronę, Damę Sokolicę. Jeden niewielki znak akcentu został przeinaczony, co wystarczyło, żeby zmienić znaczenie z: „Uważam to za prawdziwe, ponieważ opowiedział mi to ktoś godzien zaufania” na „Uważam to za fałszywe, ponieważ opowiedział mi to ktoś niegodzien zaufania”.
— Och, tak — powiedziała i łzy napłynęły jej do oczu na myśl o tym świętokradztwie. — To zostało zmienione i to przez kogoś, kto chciał podważyć wiarygodność tej opowieści. Widzisz?
Kiedy doszło do konfrontacji, Egil uśmiechnął się nie tracąc pewności siebie.
— Czy jesteś pewna? Kiedy po raz ostatni czytałaś tej zwój? — zapytał Aronę.
— Ponad rok temu. I co z tego? Nauczyłam się ich wszystkich na pamięć — odrzekła oburzona. — Mogłeś przeinaczyć dla żartu moje zapiski, nawet napisać na nowo starą opowieść dla własnej rozrywki. Ale zmienić to, co zostało napisane dawno temu? Och, Egilu, jak mogłeś?! — wybuchnęła gniewnie. — I co jeszcze zrobiłeś?
— Odnalazłem prywatne zapiski naszej pani — oświadczył szerokim gestem pokazując skrawek pergaminu.
— Jestem bardzo zawiedziona kapryśnym zachowaniem Arony córki Bethiah i dlatego mianuję Egila córkę Elys—habet moją prawowitą następczynią w Domu Kronik — przeczytała głośno Arona. Notatka była podpisana oficjalnie: „Maris córka Guidas, Kronikarka” i zakończona inicjałami, które były jej znakiem rozpoznawczym. Litery były nierówne, nakreślone drżącą ręką chorej osoby. Arona z osłupieniem wpatrywała się w pismo.
— To fałszerstwo! — krzyknęła. — To nie jej charakter pisma, ale jego, choćby nie wiem jak wydawał się podobny.
— Dość już mamy twojej złośliwości, młoda damo. — Raula córka Mylene chwyciła Aronę za ramiona. — Cokolwiek masz do zarzucenia nowej kronikarce, daj upust swojej nienawiści gdzie indziej.
— Najstarsza Matko — odezwała się cicho czarownica — ten, kto przeinaczył jedną kronikę i chce za wszelką cenę osiągnąć swój cel, może przeinaczyć drugą. Zaprosiłyście mnie tutaj jako jasnowidzącą, która zna prawdę. Powiadam więc teraz, że Aronie można zaufać, Egilowi zaś nie.