Masz rację. To niełatwo stawać się osobą niezależną. To ciężka praca.
Przede wszystkim chciałabym Ci powiedzieć, żebyś odebrała mu władzę nad sobą. To Ty przekazałaś mu władzę wywoływania u siebie poczucia winy. Nie może tego robić, dopóki mu na to nie pozwolisz. Ale, ale, ale... Przemyśl to. Gdy następnym razem naciśnie na guzik twojego poczucia winy, powiedz sobie: „Czy chcę czuć się z tego powodu winna? Przykro mi, że on tak to odczuwa, lecz to moja sprawa czy wybiorę takie działanie”. Zobacz, co się stanie. Może ból będzie trochę mniejszy.
OBSESJE, STAŁE ZAMARTWIANIE SIĘ
Obsesje naprawdę trudno zwalczyć. Jakaż to ulga, gdy odkryjesz, że nie myślisz o swoim alkoholiku i swoich problemach, choćby tylko przez moment. To Cię zżera. To Cię przytłacza. Gdy zaczniesz trochę więcej myśleć o sobie, obsesja zacznie tracić swoją moc. W gruncie rzeczy można myśleć tylko o jednej sprawie naraz. Jeżeli myślisz o czymś innym, nie możesz wtedy myśleć o swoich problemach. Koncentracja w warunkach stresu jest wyjątkowo trudna, więc nie wymagaj od siebie zbyt wiele. Spróbuj skupić się na czymś innym, choćby tylko przez 5 minut za jednym razem. Jeżeli to zbyt trudne, spróbuj robić to przez dwie albo nawet przez jedną minutę. Czas będzie się wydłużał. Tylko go wykorzystaj.
Wiele kobiet mówiło mi, że używało modlitwy o pogodę ducha jako pomocy w wyciszaniu i rozluźnieniu. Powtarzały ją wciąż, od początku. Zawiera ona wspaniałe przesłanie: „Boże, daj mi pogodę ducha, abym godziła się z tym, czego zmienić nie mogę. Odwagę, abym zmieniała to, co zmienić mogę. I mądrość, abym potrafiła odróżnić jedno od drugiego”.
Spróbuj tego. Albo znajdź książkę o technice relaksacyjnej, zapisz się na jogę czy idź na wykład o medytacji. Kiedy ostatni raz odnalazłaś radość w cichej samotności w kościele? A może ciepła kąpiel? Przejedź się na rowerze dookoła osiedla. Znajdź coś, co pomoże Ci zwolnić bieg tej karuzeli w Twojej głowie i odwróci kierunek Twoich myśli. Początkowo będzie Ci się to udawało tylko na krótko, ale potem coraz dłużej. Stopniowo zapanujesz nad swoim umysłem. Ostatecznie, należy on do Ciebie.
Martwienie się także nie czyni zbyt wiele dobrego. Nigdy nie słyszałam, żeby ktoś powiedział: „Wiesz, cieszę się, że się tym martwiłam. Było to naprawdę pomocne”. Słyszałam natomiast coś przeciwnego: „Czemu straciłam tyle czasu zamartwiając się. To i tak nic nie zmieniło”.
To szczera prawda, ale nie spowoduje ona, że przestaniesz się martwić. Zamiast zamartwiać się przez cały dzień w jakim stanie mąż wróci do domu, powiedz sobie, że zaczniesz martwić się o piątej. Gdy jest się przyzwyczajonym do zmartwienia, decyzja o tym, aby się wcale nie martwić wymaga ogromnego wysiłku. Może będzie łatwiej, gdy powiesz: „Jeszcze nie będę się tym przejmowała”. A problemem, z którym musisz poradzić sobie w tej chwili jest decyzja, co ugotować na obiad.
Inną sprawą, którą trzeba mieć na uwadze, gdy zaczynasz się martwić, jest proste pytanie: „Czyj to problem?” Bardzo ważne, aby wiedzieć gdzie kończy się ktoś inny a zaczynasz się Ty. To, czy Twój mąż dotrze szczęśliwie do domu czy nie, nie jest Twoim problemem. Nie masz na to żadnego wpływu. Jeżeli zdecydowałaś, że powinien być w domu o szóstej na obiad, to jest to Twój problem. Jeżeli wierzysz jego obietnicom, to jest Twój problem. Jeżeli go kryjesz, to jest Twój problem. Nie jesteś barem szybkiej obsługi. Jeżeli on czuje się fatalnie po całonocnym piciu, to jest jego problem. Jego. Pozwól mu go mieć. Ty masz i tak dość własnych problemów. Nie musisz sobie dokładać. Gdy zaczynasz się martwić, nie zapominaj zapytać: „Czyj to problem?”.
STRACH
Strach jest Twoim stałym towarzyszem. Niektóre z Twoich niepokojów są racjonalne, inne irracjonalne. Niektóre rzeczy, których obawiasz się są realne, inne są wyimaginowane. Niektóre z Twoich lęków możesz zidentyfikować, inne są nienazwane. Niektóre z nich są zdrowe i konieczne, inne Cię niszczą.
Po pierwsze musisz spróbować odróżnić te niepokoje, które pracują dla Ciebie od tych, które pracują przeciwko Tobie.
Czy masz przyjaciółkę, której ufasz? Czy istnieje ktoś, kto Cię wysłucha, nie dając rad i pomoże Ci usłyszeć samą siebie? Właśnie mówienie o tym, co dzieje się w Twojej głowie pomoże Ci przytępić ostrze strachu.
Możesz mieć opory przeciwko przyjęciu tego pomysłu, ponieważ nie chcesz obciążać swoich przyjaciół. Czy jest to w porządku w stosunku do nich? Gdy przyjaciółka zwierza Ci się ze swoich problemów, jak się wtedy czujesz? Zaryzykuję twierdzenie, że dobrze. Dlaczego odmawiać przyjaciołom prawa do bycia przyjaciółmi? Kathy opowiadała mi kiedyś o swoich oporach przed obciążaniem przyjaciół. Pewnej nocy mąż tak jej dopiekł, że wpadła w histerię i wyrzuciła z siebie wszystko u swojego przyjaciela Kena. Gdy skończyła, poczuła ogromną ulgę ale zaniepokoiła się jak on na to zareaguje: „Jak się poczułeś, gdy opowiedziałam Ci o tym wszystkim? – spytała – Czy czułeś, że wieszam się na Tobie? Właściwie co czułeś?” Jego reakcja była prosta: „Sprawiłaś, że poczułem się ważny”.
Dlaczego nie dać komuś szansy na poczucie się kimś, jeśli pomoże to także i Tobie. Tylko wybierz swoją powiernicę mądrze. Może to będzie jedna z kobiet, poznanych na mitingu w Al-Anon, który Ci proponowałam. Taka osoba będzie zarówno szanować Twoją prywatność jak i zrozumie Twój problem.