Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Nie czekając długo pobiegłem za Ślizgonem i wyczarowaną przez niego jaśniejącą gwiazdą, która rozpraszała
robale. Jednak gdy korytarz nagle się skończył nasze źródło ratunku zgasło, pozostawiając nas sam
na sam z pająkami, które zjawiły się w drugim końcu korytarza, gotowe lada moment rzucić się na
nas.
- Lumineal! – krzyknąłem, wysyłając w ich kierunku snop światła. Pająki cofnęły się w popłochu.

74 - Czy to światło wygasa? – zapytał Snakes.
- Nie – powiedziałem i ruszyłem pewnie z miejsca. Pająki zostały unieruchomione w ślepym
korytarzu.
Stanęliśmy przed ogromną ścianą, która zdawała się blokować nam dalszą drogę. Wyryte w niej
były napisy w znanym nam juŜ języku runicznym.
- Zaraz je przetłumaczę - powiedział szybko Snakes, wyciągając ze zdenerwowaniem księgę.
- No, i co ci wyszło? – zapytałem, przyglądając się zapisanemu pergaminowi.

Aby przejść przez ścianę tę,
odpowiednie rzuć zaklęcie.
Będziesz wiedzieć jakie,
gdy zajrzysz do...

Tu Ślizgon urwał. CóŜ… Pozostało nam zgadywać.
- Kurde – powiedziałem pod nosem. - A moŜe chodzi o tą ksiąŜkę?
Snakes otworzył ją i zaczął wertować. Po chwili wskazał na napisany większą czcionką niŜ cała
reszta tekst.
- Co on oznacza? – zapytałem, patrząc mu przez ramię. Ślizgon zapisał na papirusie VIXO.
- Vixo! – krzyknął głośno, sądząc, Ŝe to moŜe zaklęcie otwierające bądź coś w tym stylu. Nic się
nie wydarzyło.
- MoŜe przed lub pod napisem jest jeszcze jakaś wskazówka? - zapytałem. Ślizgon spojrzał do
tekstu, ale nie odnalazł nic godnego uwagi.
- Poczekaj – rzuciłem, wpadając na pewien pomysł. Wyrwałem Snakesowi pergamin i napisałem
na nim pośpiesznym pismem.

VIXO
XOVI
OXIV
IOVX
OIXV
OVIX

- Bingo! – rzuciłem z zadowoleniem, przyglądając się wynikowi mojego główkowania.
- Co?! - zapytał z konsternacją Ślizgon.
- Nic nie kapujesz? – Spojrzałem na niego zaskoczony. - Nie kojarzy ci się to z czymś?
Wskazałem na ostatni wyraz mojego szeregu.
- Zaklęcie! – powiedziałem z uśmiechem. - Pojawiło się na owutemach. SłuŜy ono do rozjaśniania
ukrytych miejsc!
Wyciągnąłem róŜdŜkę i wycelowałem ją w ścianę ze stanowczym „Ovix!” na ustach. Powierzchnia
kamiennej ściany zaczęła delikatnie falować, jakby była spowita mgłą. Po chwili zaczęła znikać,
przemieniać się w coś w rodzaju przeźroczystej szyby?
Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Rozumiesz? – Spojrzałem zadowolony na Snakesa. - To taki Ŝart...ta ściana jest iluzją, nigdy tu
nie stała. Mogliśmy przez nią przejść i byśmy trafili do następnego korytarza!
- Autor tych zagadek musiał być pomysłowy – mruknął Ślizgon, przechodząc przez „szybę”.
Kilka minut wytęŜonej wędrówki i przed nami stanęła kolejna ściana.
- Ona teŜ jest wytworem iluzji? – zapytał Snakes, zatrzymując się.
- Jest jak najbardziej materialna – powiedziałem zniechęcony, dotykając zimnego kamienia.
- I nie ma Ŝadnych runów – rzucił Crafty, przyglądając się z grymasem złości ścianie. - Nie trzeba jej moŜe rozwalić?
- W takim razie cofnij się – powiedziałem i wyciągnąłem róŜdŜkę.
- Bombarda! – krzyknąłem, ale nic się nie wydarzyło. Syknąłem ze złości.
- Mam inny pomysł – powiedział Snakes. - Ovix detecto!
Kamienną ścianę oświetlił nikły strumień światła z róŜdŜki Ślizgona. Chłopak zaczął przeczesywać
całą powierzchnię ściany, doszukując się ukrytych tekstów runicznych. Ze zniechęceniem dał sobie
spokój z tą tarasującą nam przejście i zabrał się za pozostałe. Zaczynałem się niecierpliwić, gdy
Ślizgon powoli znikał w korytarzu. JuŜ miałem zamiar otworzyć usta i powiedzieć mu, Ŝe
najwyraźniej to nie ma sensu, gdy…
- Kolejna niewidzialna ściana – powiedział zadowolony Crafty. - Chodź.
Westchnąłem smętnie i ruszyłem za Ślizgonem.
Wędrowaliśmy kolejnych dobre kilkanaście minut, gdy nagle pochodnie zgasły.
- To kolejna trudność? – zapytałem, przystając.

Tematy