Każdy jest innym i nikt sobą samym.


– Susan, dzwonię do ciebie, ponieważ jesteś mi potrzebna – głos szefa nagle zabrzmiał ostro i poważnie. – I to szybko.
– Przecież jest sobota – odpowiedziała, starając się skupić myśli. – Zwykle nie pracujemy w weekendy.
– Wiem – odrzekł spokojnie. – To sytuacja alarmowa.
Susan wstała. Sytuacja alarmowa? Nigdy nie słyszała, by komandor Strathmore wymówił takie słowa. Sytuacja alarmowa? W Krypto? Nie mogła sobie tego wyobrazić.
– D... dobrze, proszę pana – powiedziała i urwała na chwilę. – Będę tak szybko, jak tylko mi się uda.
– Postaraj się być szybciej.
Strathmore odwiesił słuchawkę.
 
Susan stała w łazience owinięta ręcznikiem. Krople wody spadały na starannie ułożone rzeczy, które poprzedniego wieczoru przygotowała na wyjazd – szorty, sweter na zimne górskie wieczory, nową bieliznę na noc. Z kwaśną miną podeszła do szafy po czystą bluzkę i spódnicę. Sytuacja alarmowa? W Krypto?
Schodząc na dół, zastanawiała się, jakim cudem ten dzień mógłby być jeszcze gorszy.
Wkrótce miała się dowiedzieć.
Rozdział 2
Lecieli na wysokości dziesięciu tysięcy metrów nad oceanem. David Becker tępo gapił się w niewielkie owalne okno learjeta 60. Pilot powiedział mu, że telefon pokładowy jest zepsuty i nie będzie mógł zadzwonić do Susan.
– Co ja tu robię? – mruknął do siebie.
Odpowiedź była łatwa: po prostu pewnym ludziom się nie odmawia.
– Panie Becker – zatrzeszczał głośnik. – Będziemy na miejscu za pół godziny.
Becker ponuro kiwnął głową w odpowiedzi. Wspaniale. Zaciągnął zasłonę i spróbował się zdrzemnąć, ale cały czas myślał o Susan.
Rozdział 3
Susan nacisnęła na hamulec. Jej volvo sedan zatrzymało się przed bramą w ponad trzymetrowym ogrodzeniu z drutu kolczastego. Młody wartownik położył dłoń na dachu samochodu.
– Poproszę o identyfikator.
Podała mu dokument. Jak zwykle, musiała poczekać pół minuty. Wartownik przesunął identyfikator przez skaner komputera.
– Dziękuję, pani Fletcher – powiedział wreszcie, unosząc głowę. Niemal niezauważalnym ruchem dał znak i brama się rozsunęła.
Niecały kilometr dalej Susan znów się zatrzymała przed równie imponującym ogrodzeniem, utrzymywanym pod wysokim napięciem, i ponownie zaliczyła tę samą procedurę. Dajcie spokój, chłopcy... Przejeżdżałam tędy już chyba milion razy.
Gdy zbliżała się do ostatniego punktu kontrolnego, mocno zbudowany wartownik, z dwoma owczarkami alzackimi i automatem, tylko spojrzał na tablicę rejestracyjną samochodu i machnął ręką, by przejechała. Ruszyła Drogą Psów, pokonując jeszcze dwieście pięćdziesiąt metrów, i skręciła na parking „C” dla pracowników. Niewiarygodne, pomyślała. Dwadzieścia sześć tysięcy pracowników, budżet w wysokości dwunastu miliardów dolarów rocznie, mogliby chyba jakoś przetrwać weekend bez mojej pomocy. Wjechała na swoje zarezerwowane miejsce parkingowe i zgasiła silnik.
Przecięła ozdobiony zielenią taras, weszła do głównego budynku i sforsowała jeszcze dwa wewnętrzne punkty kontrolne. Wreszcie dotarła do pozbawionego okien tunelu, który prowadził do nowego skrzydła. Zatrzymała się przed zablokowanymi drzwiami sterowanymi głosem.
 
NATIONAL SECURITY AGENCY (NSA)
ODDZIAŁ KRYPTO
OSOBOM NIEUPOWAŻNIONYM WSTĘP WZBRONIONY
 
– Dobry wieczór, pani Fletcher – powitał ją uzbrojony wartownik.
– Cześć, John. – Susan uśmiechnęła się ze znużeniem.
– Nie spodziewałem się pani tutaj.
– Też tego nie planowałam.
Susan pochyliła się nad parabolicznym mikrofonem. „Susan Fletcher”, powiedziała wyraźnie. Komputer błyskawicznie zanalizował widmo częstotliwościowe jej głosu i drzwi się otworzyły. Weszła do tunelu.
Wartownik odprowadził ją wzrokiem. Wcześniej zauważył, że jej orzechowe oczy wydają się jakieś puste, ale miała lekko zarumienione policzki, a brązowe włosy sięgające ramion wyglądały tak, jakby je przed chwilą umyła. Pachniała talkiem Johnson’s Baby. Wartownik nie odrywał od niej spojrzenia. Szczupły tułów, biała bluzka i niemal niewidoczny zarys stanika, spódnica khaki do kolan, wreszcie nogi... Nogi Susan Fletcher.
– Trudno uwierzyć, że dźwigają umysł o ilorazie inteligencji wynoszącym sto siedemdziesiąt – mruknął do siebie.
Przez dłuższą chwilę gapił się za nią. Wreszcie potrząsnął głową. Susan zniknęła w głębi korytarza.