Lekarze w oparciu o własny sąd mogliby mówić pacjentom o przeżyciach towarzyszących śmierci lub fakt ten przemilczać.
W każdym bądź razie dzisiaj, kiedy wiedza na temat życia po śmierci staje się coraz bardziej powszechna, pytanie to należy traktować jako czysto akademickie. Korzystając z okazji, chciałbym też wspomnieć o pewnej propozycji wysuniętej przez znajomego pediatrę, który na co dzień ma do czynienia z przypadkami nieuleczalnie chorych osób.
Otóż sugeruje on, aby ludzie, którzy przeżyli własną śmierć, i dzielili się swoim doświadczeniem z tego rodzaju pacjentami.
W jaki sposób powinno się zareagować, jeśli znajomy lub pacjent spontanicznie opowie nam o takich przeżyciach?
Pytanie to dotyczy mnie osobiście. Ciekawe, że nigdy nie rozmawiałem na temat tego fenomenu z chorymi, którym niosłem pomoc w ramach mojej profesji. Jakkolwiek podczas studiów medycznych miałem do czynienia z dwoma pacjentami, którzy nagle opowiedzieli mi o swoich przeżyciach z pogranicza śmierci. W obu tych przypadkach przeżycia te miały miejsce kilka miesięcy wcześniej i chorzy opowiedzieli mi o nich sami. Po prostu, temat ten wypłynął w trakcie zwykłej rozmowy, jaka odbywa się pomiędzy lekarzem i jego podopiecznym.
Przyczyną, dla której lekarze nie zwracają zbytniej uwagi na tego typu relacje jest fakt, iż po prostu ich nie słuchają lub puszczają w niepamięć.
Jednym ze wspomnianych wyżej pacjentów był starszy mężczyzna z chorobą skóry, drugim – dwunastoletni chłopiec z zakłóceniami pracy gruczołów wydzielania wewnętrznego. Żaden z nich nie przypuszczał, że pracuję nad tym fenomenem. Spontaniczność ich wypowiedzi dosłownie mnie sparaliżowała i w rezultacie zakończyłem rozmowę lakonicznym stwierdzeniem: "to interesujące".
Chyba poczułem wtedy, iż moja rola ogranicza się jedynie do niesienia im konkretnej pomocy w chorobie. Klinika nie była najlepszym miejscem do poruszania tego tematu. Nie zdradziłem się też że swoją wiedzą w tej materii.
Kiedy spoglądam wstecz, żałuję, że nie wyszedłem im naprzeciw. Niewykluczone, że byłaby to pomoc najlepsza ze wszystkich możliwych.
Zgodnie z moim obecnym rozeznaniem, najwłaściwszą reakcją na spontaniczną wypowiedź dotyczącą przeżyć z pogranicza śmierci jest stwierdzenie: "Takie rzeczy się zdarzają i wiele osób o tym opowiada”. Z naukowego i medycznego punktu widzenia nie jesteśmy w stanie powiedzieć, czego są wyrazem, ale zdają sobie sprawę, że mają dla ciebie wielkie znaczenie. Szukaj pomocy w tej materii, czytając książki religijne lub kontaktując się z tymi, którzy stanęli na progu swej śmierci bądź też badają to zjawisko"
Czy wiedza o tych przeżyciach ma wpływ na leczenie umierającego pacjenta?
Jest to złożony problem. Wydaje mi się, że osoba reanimująca powinna być bardzo ostrożna w tym, co mówi - nawet kiedy wiadomo, iż próba ratowania chorego jest już daremna. Wielu lekarzy zostało zaskoczonych faktem, że odzyskawszy świadomość, pacjent cytował ich wypowiedzi. Znałem kiedyś pewnego lekarza, który w swojej praktyce zajmował się przede wszystkim nieuleczalnie chorymi i który zetknął się z wieloma przypadkami śmierci klinicznej. O zjawisku życia po śmierci słyszał na długo przed publikacją mojej książki.
Miał w zwyczaju mówić do pacjenta jeszcze przez chwilą po jego zgonie. Co interesujące - wierzył, że wspomniane przeżycia powstają wskutek procesów psychologicznych zachodzących w mózgu po ustaniu akcji serca.
Jakie zastosowanie mają studia nad problemem życia po i śmierci w związku z etycznym aspektem sztucznego podtrzymywania życia nawet wówczas, gdy praca mózgu nieodwracalnie ustała?
W przyszłości znaczenie tych badań może wywrzeć duży wpływ na podobne przypadki, jednak obecnie, kiedy znajdują się one w stadium elementarnym, trudno wyciągnąć jakiekolwiek wnioski. Nawet jeśli rzeczywistość tego fenomenu zostanie zatwierdzona jako fakt naukowy, dylematy etyczne pozostaną nadal nie rozwiązane.
Jestem członkiem ekipy ratunkowej i od czasu do czasu zdarza mi się ratować osoby będące w stanie śmierci klinicznej. Czuję się zakłopotany, gdy słyszę od nich słowa wyrzutu, że przerwano im wspaniałe doznania. W jaki sposób powinienem na to reagować?
Słyszałem od lekarzy o podobnych reakcjach pacjentów.
Z mojego doświadczenia wynika, że jest to tylko chwilowa postawa. W miarę upływu czasu pacjenci odnajdują się w nowej sytuacji i zmieniają zdanie. Większość z nich wyraża nawet wdzięczność, że dano im nową szansę.
Niektórzy z twoich rozmówców twierdzili, że zdolność kochania innych i zdobywania wiedzy stały się głównymi celami w ich życiu. Czy mógłbyś bliżej określić ten rodzaj miłości i wiedzy, o której oni mówią?