Każdy jest innym i nikt sobą samym.


Rzuciwszy okiem na kwiaty, Shingo powiedział nagle: - Kikuko, wyprowadźcie się z Shuichim.
Synowa, zaskoczona, obróciła się w jego stronę, po czym wstała i przysunęła się bliżej.
- Boję się mieszkać osobno. Boję się Shuichiego - powiedziała półgłosem, tak by jej słowa nie dotarły do Yasuko.
- Masz zamiar rozstać się z nim?
Twarz jej spoważniała.
- Jeśli do tego dojdzie, to i tak myślę, że ojciec pozwoli mi opiekować się sobą.
- Nie będziesz szczęśliwa z tego powodu.
- Nie. Będę to robić z przyjemnością, więc cóż to za nieszczęście.
Po raz pierwszy mówiła z takim żarem. Shingo był zaskoczony. Wietrzył w tym jakieś niebezpieczeństwo.
- Ty, Kikuko, zajmujesz się mną bardzo często. Czy nie mylisz mnie aby z Shuichim? Wygląda na to, jakby dzieliło was coraz więcej.
- Shuichi, wie ojciec... ja go bardzo często nie rozumiem. Czasem niespodziewanie tak się go przestraszę, że nie wiem, co robić. - Kikuko patrzyła nań błagalnie, bez kropli krwi na pobladłej twarzy.
- Mhm, on istotnie się zmienił, odkąd poszedł na wojnę. Mnie też często trudno poznać, co on naprawdę myśli. Chyba robi to celowo... Ale jest tak, jak mówiliśmy przed chwilą: Shuichi wrócił do ciebie łatwo, zupełnie jak to oderwane, zakrwawione ucho, i myślę, że dalej wszystko potoczy się dobrze.
Kikuko wpatrywała się weń badawczo.
- Shuichi nie mówił ci nigdy, że jesteś wolna?
- Nie. - Podniosła na niego wzrok pełen niepokoju. - Powiedział „wolna”...?
- Hm. Sam go spytałem, co ma na myśli, kiedy o własnej żonie mówi „wolna”. Jeśli się dobrze zastanowić, to może to chyba oznaczać: „Kikuko, bądź przy mnie bardziej swobodna, ja również dam ci więcej swobody...”
- Czy... ojciec też tak uważa?
- Tak. Shuichi powiedział, że chce, abyś ode mnie usłyszała, że jesteś wolna.
W tej chwili od strony nieba dobiegł jakiś dźwięk. Naprawdę Shingo przekonany był, że słyszy dźwięk z przestworzy. Spojrzał w górę i zobaczył, jak niziutko na ukos nad ich ogrodem przelatuje stadko gołębi.
Kikuko też widać usłyszała ów dźwięk, bo wyszła z kąta korytarza.
- Więc jestem wolna? - powiedziała przez łzy, odprowadzając gołębie wzrokiem.
Teru, która leżała na kamiennym progu, rzuciła się na przełaj ogrodem w pogoni za gołębimi głosami.
 
5.
Tego wieczora podczas kolacji zebrała się cała rodzina - siedem osób. Oczywiście do rodziny zalicza się też Fusako, która wróciła do panieńskiego nazwiska, i jej dwoje dzieci.
- W sklepie były tylko trzy ryby ayu. Tę trzecią damy Satoko - mówiąc to Kikuko położyła jedną rybę przed Shingo, drugą przed Shuichim, a trzecią na talerzu Satoko.
- Ayu nie są odpowiednie dla dzieci. - Fusako wyciągnęła rękę. - Oddaj ją babci.
- Nie! - Satoko zacisnęła rączki na talerzu.
- To duża ryba - powiedziała Yasuko miękko. - Chyba już ostatnia tego roku. Nie chcę jeść twojej ryby, wezmę trochę od dziadka. Kikuko, ty też weź sobie od Shuichiego.
W ten sposób wytworzyły się trzy odrębne grupy. Jakby wskazówka, że powinni mieszać w trzech osobnych domach. Pierwsza Satoko zabrała się do jedzenia pałeczkami smażonej ayu.
- Smakuje? No, ależ ty niechlujnie jesz! - Fusako z niezadowoloną miną wzięła pałeczkami ikrę i podała ją młodszej Kuniko. Satoko nie oponowała.
- Ikrę... - mruknęła Yasuko, odrywając kawałek mlecza z ryby męża.
- Dawno temu, jeszcze gdy mieszkałem na prowincji, próbowałem trochę pisać haiku[45] pod kierunkiem siostry waszej matki. Są tam takie sezonowe określenia jak: „jesienna ryba”, „ryba płynąca w dół rzeki” (w drodze na tarło), „ryba, którą pokrywa mech”, prawda? - zaczął Shingo, po czym spojrzawszy przelotnie na twarz żony kontynuował - Chodziło tu o ayu, która składa ikrę, a potem zmęczona, znużona, osłabła wraca z wysiłkiem ku morzu.
- To tak jak ja - powiedziała szybko Fusako. - Tylko ja już na początku nie miałam tyle żywotności co ayu.
Shingo udał, że nie słyszy.
- „Jesienna ryba, poddana woli wody...” albo też „Ryba na mieliźnie, która ją wiedzie ku śmierci...” Takie to dawniej były strofy. Jestem przekonany, że w jakimś sensie odnosi się to do mojego życia.
- Nie, do mojego - zaprotestowała Yasuko. - Czy ona naprawdę po złożeniu ikry wraca do morza i umiera?
- Sądzę, że to prawda. Czasem zdarzają się i ryby, które kryją się gdzieś w głębinach rzek i tak spędzają lata. Nazywają je „osiadłe ryby”.
- To ja jestem pewnie taką osiadłą ayu.
- A ja nie sądzę, bym mogła się tak zatrzymać - wtrąciła Fusako.

Tematy