Nic siÄ™ nie
oprze wpływowi tego klimatu, wszystkie gmachy, nawet te, co się wydają najstarsze, zostały
wczoraj przebudowane, kamień trwa tutaj tyle, co zaprawa i wapno gdzie indziej. Trzon kolumny
Aleksandra, ten niezwykły kawał granitu, jest już spękany od mrozu. W Petersburgu trzeba
używać spiżu, aby podeprzeć granit, lecz pomimo tylu ostrzeżeń w mieście nieznużenie naśladuje
się gmachy ciepłych krajów. Pustkę polarną zapełnia się posągami i płaskorzeźbami
przeznaczonymi do utrwalania historii, bez względu na to, że w tym kraju gmachy nie sięgają
nawet tak daleko, jak wspomnienia.
Rosjanie robią przeróżne rzeczy , ale powiedziałbym, że jeszcze zanim je skończą, już sobie
mówią: kiedy damy temu spokój? Petersburg jest jak rusztowanie gmachu: rusztowanie odpadnie
w chwili, gdy gmach będzie gotowy i doskonały. Tym arcydziełem, nie architektury, lecz
polityki, będzie zdobycie Bizancjum, które w najskrytszej głębi myśli Rosjan jest przyszłą stolicą
Rosji i świata.
Naprzeciw pałacu ogromna arkada przecina półkole budynków naśladujących antyk; służy ona
za wyjście z placu i prowadzi do ulicy Morskiej; nad tym olbrzymim sklepieniem wznosi się
pompatycznie wóz sześciokonny frontem do nas, końmi ze spiżu kieruje jakaś postać, nie wiem
kto, alegoryczna lub historyczna. Nie sądzę, aby można było gdziekolwiek na świecie zobaczyć
coś w tak złym guście jak ta kolosalna brama, otwarta pod domem i po mieszczańsku upstrzona
mieszkalnymi pomieszczeniami, co nie przeszkadza, że dzięki dążeniu rosyjskich architektów do
monumentalizmu, została potraktowana jak łuk triumfalny. Pójdę z wielką niechęcią popatrzeć z
bliska na te złocone konie i na posag, i na wóz, ale choćby nawet były pięknie zrobione, o czym
wątpię, są tak źle umieszczone, że ich na pewno nie będę podziwiał. W pomnikach zachęca nas
do przyglądania się szczegółom przede wszystkim harmonia całości; bez pięknej koncepcji
nieważna jest subtelność wykonania. Zresztą wytworom sztuki rosyjskiej brak i jednej i drugiej.
Aż do dnia dzisiejszego ta sztuka – to tylko cierpliwość, polega ona na lepszym lub gorszym
naśladowaniu tego, co zostało wynalezione gdzie indziej, na chęci przeniesienia tego do siebie
bez wyboru ni smaku. Wszystko to jest mierne, choć kolosalne, bo w architekturze o wielkości
decydują nie rozmiary murów, lecz surowość stylu.
Rzeźba na otwartej przestrzeni robi tu na mnie wrażenie egzotycznych roślin, które trzeba by
wnosić każdej jesieni do wnętrza. Jakże ten fałszywy zbytek nie odpowiada zwyczajom i
duchowi tego narodu, jego glebie i klimatowi! W kraju, gdzie jest niekiedy 60° stopni różnicy
między temperaturą zimy a lata, należałoby zrezygnować z architektury krajów ciepłych. Ale
Rosjanie powzięli zwyczaj traktowania nawet samej natury jak niewolnicy i do zupełnego
nieliczenia się z czasem. Uparci naśladowcy, biorą swoją próżność za geniusz i wierzą, że są
powołani do odtworzenia u siebie, i to na większa skalę, pomników całego świata. To miasto ze
swymi bulwarami z granitu jest cudem, ale pałac z lodu, gdzie cesarzowa Elżbieta urządziła
zabawÄ™, również byÅ‚ cudem – a trwaÅ‚ tyle co pÅ‚atki Å›niegu, te róże Syberii.
Aż do chwili obecnej dzieła zamawiane przez władców Rosji wydawały mi się natchnione nie
miłością do sztuki, lecz miłością własną człowieka.
Pośród innych przechwałek słyszę, jak wielu Rosjan mówi, że ich klimat staje się
łagodniejszy. Czyżby Bóg był wspólnikiem ambicji chciwego narodu? Czyżby chciał mu dać w