Ani jedno, ani drugie. Jednak księgi mądrości, skądkolwiek były, dały mi minimum, żeby mnie poprowadzić. Nie wątpię, że Izraelita jest większy ode mnie. Lecz jestem szczęśliwa w moim losie, który pochodzi od Boga. Czegóż więcej mogę pragnąć? Znalazłam wszystko, znajdując Nauczyciela. I pomyśl, że takie było moje przeznaczenie. Naprawdę widzę, iż Moc czuwa nade mną. Ona mnie naznaczyła wielkim przeznaczeniem, któremu ja tylko pomagam, gdyż uświadomiłam sobie, że było dobre.»
«Dobre? Byłaś niewolnicą i miałaś okrutnych panów... Gdyby ostatni na przykład cię odzyskał, jakbyś mogła pomóc twojemu losowi, ty, tak mądra?»
«Nazywasz się Judasz, prawda?»
«Tak. I co z tego?»
«Co z tego... nic. Chcę prócz twojej ironii zapamiętać twoje imię. Strzeż się, bo ironia to brak roztropności, nawet u cnotliwych... W jaki sposób dopomogłabym losowi? Być może bym się zabiła. Gdyż [wydawało mi się wtedy, że] w pewnych wypadkach naprawdę lepiej umrzeć niż żyć. Chociaż filozof mówi, że nie jest dobre i że jest bezbożne samemu [chcieć sobie] zapewnić to dobro, bo tylko bogowie mają prawo wezwać nas do siebie. I tylko to oczekiwanie na znak od bogów, żeby to uczynić, zawsze mi przeszkadzało zabić się w kajdanach mojego smutnego losu. Ale gdybym została ponownie ujęta przez tego nieczystego pana, wtedy ujrzałabym najwyższy znak i wolałabym śmierć niż życie. Ja też, mężu, mam swoją godność...»
«A gdyby cię teraz ujął? Czy wciąż stawiałabyś te same warunki?»
«Teraz już bym się nie zabiła. Teraz wiem, że gwałt zadany ciału nie rani ducha, który się na to nie zgadza. Teraz wytrwałabym, aż do złamania mnie siłą, aż do zabicia przemocą. Bo to także wzięłabym za znak od Boga, który by mnie przez tę przemoc wezwał do Siebie. I umarłabym spokojna, wiedząc, że to byłoby tylko utracenie tego, co zniszczalne.»
«Dobrze odpowiedziałaś, niewiasto» – mówi Łazarz. Nikodem także to potwierdza.
«Samobójstwo nigdy nie jest dozwolone» – mówi Iskariota.
«Wiele jest rzeczy zabronionych, a nie przestrzega się zakazu. Ale ty, Syntyko, powinnaś myśleć, że jak Bóg zawsze cię prowadził, tak teraz zachowałby cię od przemocy. Teraz idź. Będę ci wdzięczny, jeśli odszukasz i przyprowadzisz Mi dziecko» – mówi łagodnie Jezus.
Niewiasta kłania się aż do ziemi i odchodzi. Wszyscy wiodą za nią spojrzeniem. Łazarz szepcze:
«Zawsze tak jest! Nie pojmuję, dlaczego to, co w niej było “życiem”, dla nas, w Izraelu, stało się “śmiercią”. Gdybym miał jeszcze sposobność dalej ją badać, ujrzałbym, że ocalił ją hellenizm, który nas zepsuł: nas, już posiadających Mądrość. Dlaczego?»
«Dlatego że drogi Pana są niezwykłe i On otwiera je przed tymi, którzy na to zasługują. A teraz, przyjaciele, żegnam was, gdyż zbliża się wieczór. Cieszę się, że wszyscy usłyszeliście Greczynkę. Odkrywając, że Bóg objawia się najlepszym, wyciągnijcie z tego wniosek, że usuwanie z Bożej wspólnoty osoby, która nie należy do Izraela, jest ohydne i niebezpieczne. Przyjmijcie to jako zasadę na przyszłość... Nie narzekaj, Judaszu, synu Szymona. I ty, Józefie, nie miej nieodpowiednich skrupułów. W niczym nie jesteście zanieczyszczeni, nikt z was, dlatego że mieliście w pobliżu tę Greczynkę. Czyń ty, czyńcie wy, czyńcie tak [wszyscy], żeby nie zbliżać się do demona i nie udzielać mu gościny. Żegnaj, Józefie. Żegnaj, Nikodemie. Czy będę się mógł jeszcze z wami zobaczyć w czasie Mojego pobytu tutaj? Oto Margcjam... Chodź, Moje dziecko, pożegnaj przywódców Sanhedrynu. Co im powiesz?»
«Pokój niech będzie z wami i... jeszcze: w godzinie ofiary kadzielnej módlcie się za mnie.»
«Nie potrzebujesz tego, mały. Ale dlaczego akurat o tej godzinie?»
«Bo za pierwszym razem, kiedy wszedłem do Świątyni z Jezusem, On mówił mi o modlitwie wieczornej... O! To takie piękne!...»
«A ty będziesz się modlił za nas? Kiedy?»
«Będę się modlił... Będę się modlił rano i wieczorem, żeby Bóg zachował was od grzechu w dzień i w nocy.»
«A co powiesz, mały?»
«Powiem: Panie Najwyższy, spraw, by Józef i Nikodem byli prawdziwymi przyjaciółmi Jezusa”. I to wystarczy, bo kto jest prawdziwym przyjacielem, ten nie sprawia bólu przyjacielowi. A ten, kto nie zadaje bólu Jezusowi, może być pewien, że posiądzie Niebo.»
«Niech Bóg i ciebie zachowa, moje dziecko!» – mówią obydwaj członkowie Sanhedrynu.
Potem żegnają Nauczyciela, następnie Dziewicę i szczególnie – Łazarza. Pozostałych [żegnają] razem i odchodzą.
148. MISJA CZTERECH APOSTOŁÓW W JUDEI
Napisane 23 września 1945. A, 6525-6529
Jezus powraca z apostołami po obejściu okolic Betanii. Wędrówka musiała być krótka, bo nie mają nawet toreb z jedzeniem. Rozmawiają ze sobą. Mówią:
«Dobry pomysł ma przewoźnik Salomon, prawda Nauczycielu?»
«Tak, to dobry pomysł» [– odpowiada im Jezus.]
Oczywiście Iskariota nie podziela zdania innych:
«Ja nie widzę w tym nic wielkiego ani dobrego. Dał to, co jemu, uczniowi, już nie służyło. Nie ma powodu do chwalenia go...»
«Dom jest zawsze przydatny» – odzywa się poważnie Zelota.
«Gdyby był jak twój. Ale to? Co to jest? Niezdrowa nędzna chata.»
«To wszystko, co Salomon posiada...» – odpowiada Zelota.
«A ponieważ zestarzał się i nie jest chory będziemy mogli przebywać tam od czasu do czasu. Czegóż ty chcesz? Wszystkich domów takich jak u Łazarza?» – dodaje Piotr.