Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Ruszyła ścieŜką w
przemykała nad czubkami świec, kolejno zapalając knoty i nie naruszając miękkiego
stronę teatru, gdzie Jaalib czekał na nią z ciastem, obietnicą kąpieli i pocałunkiem.
wosku. Wkrótce Jaalib zakończył ćwiczenie, zdmuchnął świece i podał rękojeść
- Jak ci poszło?
dziewczynie. - Teraz twoja kolej.
- Dotarłam do drugiego układu! - szepnęła w podnieceniu. - I powiem ci jeszcze,
Fable niepewnie przełknęła ślinę, zastanawiając się, czy w ogóle zdoła osiągnąć
Ŝe... chyba się uśmiechnął!
taki poziom. Włączyła broń i spojrzała na płomyki świec, widząc w wyobraźni
- To rzeczywiście dobra wiadomość.
nakreśloną przez nie gmatwaniną linii. A potem puściła miecz w ruch, czując nawrót
Fable obejrzała się przez ramię i mrugnęła do Jaaliba.
dawnej pewności siebie. Dziesięć, piętnaście, osiemnaście... TuŜ przed końcem
- Chyba w nagrodę połoŜę się dziś trochę wcześniej. Nie pogniewasz się?
ćwiczenia straciła kontrolę nad bronią i równowagę. Pochyliła się gwałtownie do
- Jasne, Ŝe nie. Pracujemy z ojcem nad ostatnim aktem sztuki. - Uśmiechnął się
przodu, by zatrzymać chaotyczny piruet.
ciepło, nie kryjąc uczuć. - Do zobaczenia rano.
- Spokojnie - upomniał Jaalib, chwytając ją w ramiona. - Szło ci doskonale, póki

nie straciłaś koncentracji. Spróbuj jeszcze raz - dodał, zdmuchując ostatnią świecę. -
Fable ocknęła się pełna złych przeczuć. Ubrała się szybko, niepewnie przysiadła
Ale tym razem pamiętaj: Moc jest wodospadem. Nic nie moŜe jej powstrzymać czy
na skraju łóŜka i z kolanami przyciśniętymi do piersi przyjrzała się cieniom
wyłączyć. Nic nie odwróci jej biegu. - Pogroził jej palcem. - Wątpliwości i niepewność
zalegającym kąty pokoju. Coś było nie tak; tego była pewna. Ściskając w dłoni rękojeść
tworzą bariery, ale tylko wtedy, gdy im na to pozwolisz.
miecza, odetchnęła głęboko. Szykowała się na najgorsze, cokolwiek miało to być i
- Zaczynasz gadać jak twój ojciec.
kiedykolwiek miało nadejść...
W odpowiedzi Jaalib skłonił się uroczyście i wskazał na świece. Tym razem,
Po chwili rozległo się znajome pukanie do drzwi.
wstępując do kręgu, Fable pozwoliła, by deszcz poprowadził ją i pomógł otworzyć się
233
Peter Schweighoffer, Craig Carey
Opowieś ci z Nowej Republiki
234
- Proszę - odezwała się. Marzyła, by jak najszybciej podzielić się z Jaalibem
dziennym jego chuda, kanciasta twarz wydawała się jeszcze szpetniejsza: miał
swoimi obawami. Jednak gdy drzwi się otworzyły, zobaczyła w nich złowieszczy cień
niezdrowo zapadnięte policzki i nieporządne, krzaczaste brwi.
mentora. - Gdzie Jaalib?
- śadnych koszmarów, dziewczynko - szepnął, wyczuwając jej myśl. - Przybyłem
- Jaalib jest ostatnim skarbem, który mi pozostał w tym nędznym Ŝyciu - warknął
na Ŝniwa. Jakie będą? - spytał, wykrzywiając blade rysy w grymasie złowrogiej
w odpowiedzi Brandl. - Nie pozwolę, Ŝeby to się stało. Zabraniam!
determinacji.
- Gdzie on jest? Chcę z nim porozmawiać!
Fable przeniosła cięŜar ciała na jedną nogę, arogancko wypinając biodro. Gdy
Brandl wszedł do komnaty i stanął przed dziewczyną.
Vialco włączył miecz świetlny, spokojnie dobyła broni i stanęła w gotowości.
- Za kilka dni zaczyna się sezon teatralny na Iscerze. Wysłałem go, Ŝeby
Odparowała kilka próbnych, niezbyt mocnych ataków, nie ustępując przeciwnikowi
przygotował naszą premierę. A kiedy wróci, ciebie juŜ tu nie będzie.
pola. Na jego zaskoczenie odpowiedziała łagodnym uśmiechem.
Wzburzona Fable cięŜkim krokiem wyszła za mistrzem na korytarz. Bliska ataku
- Widzę, Ŝe robimy postępy - skomentował Vialco. - CzyŜbym dał ci zbyt duŜo
histerii, zdołała jakoś zapanować nad sobą. Wmawiała sobie, Ŝe musi zachować
czasu na przygotowanie się?
rozsądek. Przybyła przecieŜ na Trulalis, Ŝeby się rozwijać, Ŝeby zdobyć przewagę nad
- Lord Brandl powiedział, Ŝe jesteś tchórzem - rzuciła drwiąco Fable, ignorując

Tematy