Wróæmy teraz do Aladyna. Kiedy matka
z promieniej¹c¹ od szczêœcia twarz¹ wesz³a do izby, pozna³ on od razu z jej wygl¹du, ¿e wszystko posz³o jak najlepiej, i rzek³: - Niech Allach bêdzie uwielbiony na wieki! Teraz ¿yczenie moje siê spe³ni³o! -
Radosna nowina, mój synu! - zawo³a³a matka. - B¹dŸ dobrej myœli, gdy¿ cel twój zosta³ osi¹gniêty!
Su³tan przyj¹³ ³askawie twój dar jako okup za swoj¹ córkê, ksiê¿niczkê Badr-el-Budur. Jeszcze dziœ
wieczór ma odbyæ siê wasze wesele. Su³tan, aby wzmocniæ dane mi s³owo, oznajmi³ przed ca³ym
œwiatem, ¿e uznaje ciê za ziêcia. Potem zaœ doda³: "Niech syn twój do mnie przyjdzie, abym móg³ go poznaæ. Przyjmê go z najwy¿sz¹ czci¹ i obsypiê najwy¿szymi zaszczytami!" A wiêc moje zadanie zosta³o spe³nione, reszta nale¿y do ciebie. Aladyn uca³owa³ rêkê matki i dziêkowa³ jej, po czym uda³ siê do swej komory, wzi¹³ lampê i potar³. Natychmiast zjawi³ siê d¿inn, któremu rzek³: - ¯yczê sobie, abyœ
mnie zaprowadzi³ do ³aŸni, jakiej na tym œwiecie nie ma równej, a potem dostarczy³ mi tak kosztownej szaty, jakiej ¿aden król nie posiada. - S³ucham i jestem pos³uszny - zawo³a³ d¿inn, uniós³ Aladyna w powietrze i zaniós³ do tak wspania³ej ³aŸni, ¿e podobnej ani chiñski cesarz, ani perscy królowie nigdy nie widzieli. Ca³y gmach by³ z marmuru i chalcedonu*, œciany by³y pokryte cudnymi, pieszcz¹cymi file:///C|/Documents%20and%20Settings/Dario/Pulpit/Do%20Wrzucenia%20RAR/0/0/0/12.txt (23 of 40)2009-06-22 08:28:38
wzrok malowid³ami, a jedna z sal ca³a wysadzana szlachetnymi kamieniami. W ³aŸni nie by³o ¿ywej
duszy, lecz kiedy Aladyn do niej wszed³, zjawi³ siê od razu d¿inn w ludzkiej postaci, obmy³ go i wyœwiadczy³ mu wszystkie us³ugi ³aziebnika. Umywszy siê i nacieszywszy k¹piel¹, Aladyn uda³ siê do owej wspania³ej sali. Tam zauwa¿y³, ¿e jego w³asna odzie¿ zosta³a zabrana, a na jej miejscu le¿a³a najwspanialsza szata królewska. Po czym d¿inn przyniós³ rzeŸwi¹ce napoje i kawê o najcudowniejszym aromacie. Kiedy Aladyn wypi³, podesz³a do niego gromada niewolników, aby pomóc mu przy
wdziewaniu przygotowanego dlañ wspania³ego stroju. Przywdziawszy weñ Aladyna, opryskali go
wonnymi pachnid³ami. I chocia¿ Aladyn by³ synem biednego krawca, teraz nikt by ju¿ tego nie pozna³, a ka¿dy zawo³a³by z zachwytem: "Oto najwykwintniejszy ksi¹¿ê!" Potem d¿inn wzlecia³ znów z Aladynem w powietrze, odniós³ go z powrotem do jego domu i zapyta³: - Mój panie i w³adco, czy
jeszcze czegoœ sobie ¿yczysz? - Tak jest - odpar³ Aladyn. - ¯yczê sobie, abyœ sprowadzi³ mi
czterdziestu oœmiu mameluków*, z których dwudziestu czterech ma tworzyæ moj¹ œwitê, a do tego
potrzeba mi jeszcze odpowiednich rumaków, zbroi i broni oraz wszystkiego, co do ich wyposa¿enia nale¿y. A rzeczy te maj¹ byæ najdro¿sze i najlepszej jakoœci, tak ¿e nie znajdziesz dro¿szych i lepszych u ¿adnego króla. Prócz tego sprowadŸ mi jeszcze Ÿrebca, z tych, jakich dosiadaæ zwykli perscy
królowie, a rz¹d na nim ma byæ szczeroz³oty i wysadzany modrymi turkusami. Dostarcz mi równie¿
czterdziestu oœmiu tysiêcy denarów, na ka¿dego mameluka po tysi¹cu. Nie zwlekaj przy tym ani chwili, gdy¿ bez tego wszystkiego, co wymieni³em, nie mogê zjawiæ siê przed obliczem padyszacha. Wreszcie sprowadŸ mi jeszcze dwanaœcie niewolnic przedziwnej urody, aby towarzyszy³y mojej matce do
pa³acu su³tana. Ka¿da z nich ma nieœæ dla mej matki szatê, jakie maj¹ tylko ma³¿onki królów! -
S³ucham i zastosujê siê - ozwa³ siê d¿inn i znik³ na krótk¹ chwilê, a zaraz potem dostarczy³ wszystkiego, co mu kazano. Prowadzi³ sam za uzdê Ÿrebca, jakiego trudno znaleŸæ wœród rumaków najczystszej
krwi arabskiej, z czaprakiem z najkosztowniejszego z³otog³owiu. Aladyn zaœ poleci³ przywo³aæ matkê, ofiarowa³ jej dwanaœcie niewolnic, wrêczy³ przyniesione przez nie szaty, aby siê piêknie przystroi³a i uda³a ze swoimi niewolnicami do pa³acu. Po czym pos³a³ do su³tana jednego z mameluków, których mu d¿inn sprowadzi³, aby dowiedzieæ siê, czy su³tan opuœci³ ju¿ harem. Mameluk pomkn¹³ szybciej od b³yskawicy i wróci³ z wiadomoœci¹, ¿e najdostojniejszy padyszach czeka na Aladyna. Wówczas Aladyn dosiad³ rumaka, a mamelucy za nim i przed nim skoczyli na swoje wierzchowce. Ca³y orszak stanowi³
widowisko nadziemsko piêkne. Przy tym mamelucy rozsypywali z³ote monety miêdzy lud, jad¹c przed i za swoim panem, Aladynem, który przewy¿sza³ ich wszystkich urod¹ i wdziêkiem, nie ustêpuj¹c pod tym wzglêdem ¿adnemu królewiczowi. Pospólstwo dziwowa³o siê szczodrobliwoœci i niezwyk³ej