- Ha, nic - oprócz odrobiny wiedzy, wiedzy, której ty nawet teraz nie posiadasz.
- Mów szybko - zaśmiał się Muł. - I wymyśl coś. Bo choćbyś nie wiem jak się wywijał, z tego się nie wywiniesz.
- Biedny mutancie - rzekł Pierwszy Mówca - nie mam się z czego wywijać. Pomyśl sam - dlaczego wysłaliśmy na Kalgan w charakterze przynęty Baila Channisa?? Baila Channisa, który choć młody i odważny, jest w porównaniu z tobą prawie tak samo słaby jak ten twój śpiący tu oficer, Han Pritcher. Zastanów się, dlaczego nie poleciałem tam ja albo ktoś inny z przywódców Drugiej Fundacji, ktoś, kto mógłby się z tobą. mierzyć?
- Pewnie dlatego - odpowiedział nadzwyczaj pewny siebie Muł - że nie byliście tak głupi, żeby to zrobić, bo żaden z was nie może się ze mną równać.
- Prawdziwy powód jest bardziej logiczny. Wiedziałeś, że Channis jest z Drugiej Fundacji. , Nie potrafił tego ukryć przed tobą. Wiedziałeś też, że jesteś od niego silniejszy, więc nie bałeś się podjąć z nim gry i poleciałeś za nim, po to, żeby go później przechytrzyć. Gdybym to ja zjawił się na Kalganie, kazałbyś mnie od razu zabić, bo ja byłbym dla ciebie naprawdę niebezpieczny, a gdybym ukrył, kim jestem, żeby uniknąć śmierci, nigdy by nie udało mi się nakłonić ciebie do udania się ze mną w przestrzeń. Mógł cię wywabić z Kalgana tylko ktoś słabszy od ciebie. A gdybyś pozostał na Kalganie, chroniony swą armią, sprzętem bojowym i własną siłą psychiczną, to Druga Fundacja nie mogłaby ci wyrządzić najmniejszej szkody, nawet gdyby wytężyła wszystkie siły.
- Siła psychiczna jest nadal ze mną, nędzny krętaczu, a armia i sprzęt bojowy są niedaleko stąd - rzekł Muł.
- Istotnie, ale nie jesteśmy na Kalganie. Jesteśmy w Królestwie Tazendy, którą logicznie i przekonywająco... bardzo logicznie... przedstawiono ci jako Drugą Fundację. Trzeba było to tak przedstawić; Pierwszy Obywatelu, bo jesteś mądrym człowiekiem i tylko logiczne rozumowanie trafia ci do przekonania.
- Zgadza się, i było to wasze zwycięstwo, ale tylko chwilowe, bo miałem jeszcze dosyć czasu, żeby wydusić prawdę z waszego człowieka, Channisa, i dosyć mądrości, żeby przewidzieć taką możliwość.
- A my z kolei, choć nie jesteśmy wystarczająco przenikliwi, założyliśmy, że możesz posunąć się o krok dalej, i przygotowaliśmy Baila Channisa - na taką ewentualność.
- Na pewno nie, bo obnażyłem zupełnie jego mózg. Leżał przede mną nagi i trząsł się jak oskubany kurczak, kiedy Channis wykrztusił, że Druga Fundacja to Rossem. I była to prawda, bo wypatroszyłem go i wygładziłem tak dokładnie, że nie było najdrobniejszego zakamarka, gdzie mógłby się chować jakiś podstęp.
- Faktycznie. Tym lepiej świadczy to o naszej przezorności. Mówiłem ci już, że Bail Channis zgłosił się na ochotnika. Wiesz o co chodziło? Przed opuszczeniem Fundacji poddał się drastycznemu zabiegowi usunięcia pewnych emocji. Myślisz, że gdyby tego nie zrobił, to udałoby mu się wyprowadzić cię w pole? Wiesz dobrze, że nie. A więc Bail Channis, z konieczności i z własnej woli, poddał się zabiegowi, w czasie którego sam uwierzył w fałszywe informacje. Bail Channis jest dogłębnie i całkowicie przekonany, że Rossem to Druga Fundacja.
Przez te trzy lata, które minęły od tamtej chwili, zbudowaliśmy tu, w Królestwie Tazendy, makietę Drugiej Fundacji i czekaliśmy na ciebie. I udało się nam, może nie? Przemknąłeś do Tazendy, i głębiej, do Rossema, ale dalej już nie mogłeś się posunąć.
Muł poderwał się na równe nogi.
- Śmiesz mi mówić, że Rossem też nie jest Drugą Fundacją? Channis, który do tej pory pół leżał, pół siedział na podłodze, poczuł, że krępujące go więzy pękły pod naporem płynącej od Pierwszego Mówcy energii psychicznej i opadły na dobre, i podniósł się. Krzyknął z niedowierzaniem:
To znaczy, że Rossem nie jest Drugą Fundacją?
Dawne wspomnienia, zdobyta w ciągu tylu łat wiedza - wszystko to chaotycznie wirowało wokół niego.
Pierwszy Mówca uśmiechnął się.