- Bo na pewno rzuca na wszystko nowe światło - zgodził się Lechat... 

Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Znów siÄ™ rozparÅ‚, spojrzaÅ‚ na EwÄ™, na Pernaka i zrezyg­nowany rozÅ‚ożyÅ‚ rÄ™ce. - WiÄ™c wynika z tego, że w sprawia; o której mówiliÅ›my, nie bÄ™dÄ™ miaÅ‚ waszego poparcia?
- To nie jest prywatna sprawa, Paul. Uważamy, że jesteÅ› wspaniaÅ‚ym fac;etem... - Pernak zmarszczyÅ‚ brwi i westchnÄ…Å‚ przepraszajÄ…co. - Po prostu nie sÄ…dzÄ™, by na dÅ‚uższÄ… metÄ™ Separatyzm dawaÅ‚ odpowiedź na cokolwiek. Uczciwie mówiÄ…c ­nie sÄ…dzÄ™, by Kongres naprawdÄ™ przetrwaÅ‚ jeszcze dÅ‚ugo. DÅ‚a planety tam w dole to już jest wykopalisko.
- Może to i prawda, ale na dÅ‚uższÄ… metÄ™ - odparÅ‚ Lechat. - ­Bardziej mnie martwi to, co siÄ™ może stać wczeÅ›niej. Potrzebuj pomocy, by coÅ› z tym zrobić.
- Te metody byÅ‚y wÅ‚aÅ›ciwe przed zmianÄ… fazowÄ… - od­powiedziaÅ‚ Pernak. - Teraz nie ma na nie miejsca.
- Czy istnieje inny sposób? - spytał Lechat.
Parnak wzruszył ramionami. - Po prostu pozwolić temu systemowi umrzeć własną śmiercią.
- Może nie chcieć umrzeć tak Å‚atwo - zwróciÅ‚ uwagÄ™ Le­chat. - Szkoda, że nie sÅ‚yszaÅ‚eÅ› tego, co dziaÅ‚o siÄ™ o parÄ™ bloków stÄ…d, wÅ‚aÅ›nie w pokoju, z którego do was przyszedÅ‚em.
- Niczego nie zatrzymają, Paul - powiedział Pernak. - Stanęli przeciw siłom napędowym rozwoju. Król Kanut miał ten sam problem.
- Masa ludzi może ucierpieć, zanim tamci porzucÄ… swe zamia­ry - obstawaÅ‚ Lechat.
Pernak zmarszczyÅ‚ czoÅ‚o, wydÄ…Å‚ wargi, a potem wyszczerzyÅ‚ zÄ™by. - To niech ta masa zatroszczy siÄ™ o wÅ‚asnÄ… przyszÅ‚ość, zamiast czekać, aż ktoÅ› inny przygotuje jÄ… za niÄ… i dla niej. Tak byÅ‚o dawniej. Ludzie muszÄ… siÄ™ nauczyć myÅ›leć po chiroÅ„sku. - ­Po chwili wahania dodaÅ‚: - To wÅ‚aÅ›nie marny z EwÄ… zamiar zrobić.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - spytał Lechat, choć w tym samym momencie domyślił się już odpowiedzi.
Pernak rzucił Ewie przelotne spojrzenie. Wzięła go pod ramię, ścisnęła je uspokajająco i uśmiechnęła się. Oboje spojrzeli na Lechata. - To samo, co zrobią wszyscy inni, gdy zrozumieją jak sprawa wygląda - odpowiedział Pernak. Uśmiechnął się niemal przepraszająco. - Dlatego nie będziemy mogli wiele ci pomóc, Paul. Widzisz, my wyjeżdżamy.
- Rozumiem... - Lechat nie mógÅ‚ udawać, że jest tak zdziwio­ny, jak byÅ‚by jeszcze dziesięć minut wczeÅ›niej.
Pernak zamachaÅ‚ rÄ™kami. - ObejrzaÅ‚em sobie ten ich uniwersytet i to, co siÄ™ tam robi. Nie uwierzyÅ‚byÅ›. A jeÅ›li zechcÄ™, mam tam już gotowe stanowisko i to tylko z tego powodu, że ludzie, którzy tam pracujÄ…, powiedzieli, że tak bÄ™dzie w porzÄ…dku. Dostaje siÄ™ dom, za nic... dobry dom. Albo zbudujÄ… ci taki, jak zechcesz. Jakże odmówić? BÄ™dziemy ChiroÅ„czykami. I tak bÄ™dzie ze wszystkimi, gdy tylko otrzÄ…snÄ… siÄ™ z przeżyć podróży. A wtedy tacy jak Kalens mogÄ… sobie wrzeszczeć do ochrypniÄ™cia, ale co to pomoże, gdy nie zostanie nikt, kto zwróciÅ‚by na to uwagÄ™? Jest tak, jak mówiÅ‚em ­trzeba zacząć myÅ›leć po chiroÅ„sku.
- Ale oni nadal mają Armię... i całą stertę paskudnego żelastwa tutaj w górze - przypomniał mu Lechat.
Przez twarz Pernaka przeleciaÅ‚o kilka grymasów. Znowu wes­tchnÄ…Å‚. - Wiem. O tym także myÅ›laÅ‚em, ale czy może nastÄ…pić coÅ›, co by wywoÅ‚aÅ‚o rzeczywiste kÅ‚opoty? Nim siÄ™ wszystko skoÅ„czy, mogÄ… zdarzyć siÄ™ jakieÅ› maÅ‚e wybuchy, jeden czy dwa, ale dÅ‚użej tak być nie może. - PotrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…. - JesteÅ›my przekonani, że istnieje tylko ta jedna droga. Nie możemy decydować za innych, ale oni przyÅ‚Ä…czÄ… siÄ™ we wÅ‚aÅ›ciwym czasie. Jakikolwiek inny sposób może tylko wywoÅ‚ać jeszcze gorsze problemy.
Lechat niechętnie potwierdził ruchem głowy. - Zdaje się, że to wasze ostatnie słowo.
Pernak rozłożył ręce i też potwierdził gestem. - Tak. Przykro nam, i tak dalej, Paul, ale jest, jak jest.
Lechat patrzył na nich jeszcze przez parę chwil, po czym wyprostował się i zdobył na uśmiech. - No cóż, co można na to powiedzieć? Życzę szczęścia wam dwojgu. Mam nadzieję, że wszystko dobrze wypadnie.
- Dziękuję - odpowiedział Pernak.
- A ja mam nadzieję, że pozostaniemy nadal przyjacióhni i będziemy w kontakcie - powiedziała Ewa.
- Możesz na to liczyć - zapewnił Lechat.
W tym momencie kelner zaczÄ…Å‚ sprzÄ…tać półmiski, szykujÄ…c stół do nastÄ™pnego dania. - SÅ‚yszeli paÅ„stwo wiadomoÅ›ci z powierz­chni? - zapytaÅ‚, ustawiajÄ…c talerze i strzepujÄ…c rÄ™kÄ… parÄ™ okruszyn chleba do Å›ciereczki.

Tematy