Ale Yuan to wpływ zewnętrzny... 

Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Silny, dominujący, pewny siebie. Rozbita psyche Gabriela będzie szukała wspierającej siły, choćby siły swego największego wroga. Po pewnym czasie zaakceptuje wszystko, co Yuan mówi.
Gabriel uznał, że lepiej zabić go szybko.
Następnym razem, gdy spróbował, Pierwszy Aristos złamał mu łokcie i szczękę. Tym razem nie nogi, gdyż chciał, by Gabriel chodził.
Teraz, kiedy powoli zdrowiał i maszerował po okręgu, próbował zejść w siebie głębiej, skoncentrować swą uwagę na własnym wnętrzu, zdrowieć, zbierać siły. Yuan i tamtych dwoje nudno coś opowiadali, ciągnęli litanię przechwałek, usprawiedliwiali swe czyny. Gabriel nie zwracał na to uwagi. Czekał, aż wszystko się wygoi, potem w marszu rozgrzewał i rozciągał mięśnie.
- Teraz, Yuanie Aristos, zabiję cię - oświadczył.
- Nie potrafisz odeprzeć ani jednego ciosu - rzekł Yuan.
Gabriel nie odpowiedział, po prostu wytarł zaschłą krew z twarzy - i przyjął pozycję do walki. Czuł wrzącą w nim siłę, głęboko wewnątrz swadhishatana chakra w jamie brzusznej. Jestem niewzruszony, niepokonany, myślał. Yuan to głupawy chwalipięta. Zaraz swój ogień wewnętrzny wystrzelę przez pięści i stopy. Spalę Yuana na popiół.
- Ubiję z tobą interes - rzekł Yuan. - Słyszysz mnie, Gabrielu Wissarionowiczu?
- Odeślij innych z pokoju.
- Zaatakuję jako pierwszy, Gabrielu. Zadam jeden cios. Jeśli go odparujesz, stanę nieruchomo i poddam się wszystkiemu, co ze mną uczynisz. Czy mnie rozumiesz?
Słowa Yuana przedostały się do mózgu Gabriela. Rozważył je. Z pewnością zawierały jakiś podstęp, lecz nie mógł dojść, jaki.
We wcześniejszych walkach odparował wiele ciosów Yuana. Jeśli teraz skupi się całkowicie na obronie, Yuan nie ma szans, by jego cios okazał się skuteczny.
- Rozumiem twoje warunki i akceptuję je - rzekł.
Zhenling i Saigo wyszli z pokoju. Gabriel i Yuan przygotowali siÄ™ do walki.
Potem obie ręce Yuana zamigotały. Gabriel przeczuł, że coś nadchodzi, wiedział, że musi tego w jakiś sposób uniknąć, a przynajmniej zamknąć oczy, by nie patrzeć…
W mózgu miał pustkę. Zatoczył się, kolana mu się zgięły, w płucach zabrakło powietrza.
Kopniak Yuana - jego jedyny cios - dosięgnął splotu słonecznego Gabriela, który upadł bez tchu.
Myśli wirowały. Serce waliło w popłochu. Yuan coś zrobił, by go zniszczyć, coś przerażającego, i zrobił to jeszcze przed zadaniem właściwego ciosu.
Gabriel nie potrafił nawet zrozumieć, co się wydarzyło.
- Maszeruj - rozkazał Yuan.
Gabriel zorientował się, że idzie, zanim jeszcze jego umysł pojął ten rozkaz.
- Bardzo dobrze - stwierdził Yuan.
- Nigdy cię nie kochałam - oświadczyła Zhenling.
Gabriel od wielu już godzin chodził po okręgu. Wydeptał śliską ścieżkę w kosztownej tkaninie z Warsztatów. W jego myślach pulsował strach. Nie mógł sobie przypomnieć, w jaki sposób Yuan go zniszczył, jak ominął linie obrony i zaatakował umysł.
Yuan zastosował swą taktykę dwukrotnie. Gabriel zdołał powiązać swoje porwane nerwy, fragmenty rozbitej na drzazgi gotowości, po czym znowu wyzwał Yuana. I to samo się powtórzyło: został znokautowany jednym uderzeniem, którego nie zauważył, gdyż Yuan jakoś go rozstroił jeszcze przed samym atakiem.
Teraz tylko chodził po kręgu. Nie wiedział, jak osiągnąć skupienie, by zająć się czymś innym. Yuan odszedł odpocząć, zostawił Zhenling i Saiga, by kontynuowali dzieło. Gabriel wiedział, że będą się wymieniać, sami pozostaną rześcy, jego tymczasem ogarnie coraz większe zmęczenie, stanie się coraz bardziej podatny na ich słowa.
- Musieliśmy wykryć, jak wiele wiesz - oświadczyła Zhenling. - Wiedzieliśmy, że Cressida załadowała nie obrobione dane ze Sfery Gall, że ma je w przenośnej pamięci, gdzie nie możemy do nich dotrzeć ani ich zmienić. Mieliśmy nadzieję, że ich nie wykorzysta. I mieliśmy kilka planów, na wypadek gdyby jednak zechciała je wykorzystać. Nikt jednak nie przewidział, że skontaktuje się właśnie z tobą.
Gabriel chodził po kręgu. Wiedział, że te przechwałki to część ich programu. Usiłują ustanowić swą wyższość. Do znudzenia będą demonstrować swój spryt, aż przyzna, że są mistrzami.
- Wy dwoje nie byliście przyjaciółmi - ciągnęła Zhenling. - Ani nawet kolegami. Nie dzieliłeś jej zainteresowań naukowych. Ale twoja domena znajdowała się najbliżej sfery Gaal i wbrew wszelkim oczekiwaniom, Cressida zwróciła się właśnie do ciebie. Więc właśnie z tobą musieliśmy się skontaktować.
Gabriel maszerował po kręgu.