- I wielu zyskałoby w ten sposób rozgrzeszenie, czyż nie tak? Bunt człowieka przeciwko swym stwórcom był bez wątpienia tylko usprawiedliwionym tyranobójstwem, dokonanym na nieskończenie nikczemnych synach Adama.
- Nie powiedziałem...
- Pokaż mi, panie filozofie, to zdumiewające źródło!
Thon Taddeo pospiesznie zaczął kartkować swoje notatki. Światło migotało, kiedy nowicjusze przy kieracie nadstawiali uszu, by pochwycić chociaż strzępy rozmowy. Mała gromadka słuchaczy uczonego była jakby odrętwiała i dopiero burzliwe wkroczenie opata sprawiło, że otrząsnęli się z tego stanu ducha. Coś jęli szeptać między sobą, któryś ośmielił się roześmiać.
- Oto jest - obwieścił thon Taddeo, podając opatowi kilka stronic z notatkami.
Opat zerknął na niego przelotnie i pogrążył się w lekturze. Zapanowała niezręczna cisza.
- Znalazłeś to, jak sądzę, w dziale dokumentów nie skatalogowanych? - spytał po jakiejś chwili.
- Tak, ale...
Opat powrócił do lektury.
- Cóż, chyba powinienem dokończyć pakowania - mruknął uczony i zabrał się do sortowania swoich papierów. Mnisi przestępowali z nogi na nogę, jakby chcieli się cichutko wyśliznąć. Tylko Kornhoer był pogrążony w myślach.
Dom Paulo, usatysfakcjonowany po kilku minutach czytania, wetknął notatki przeorowi do ręki.
- Lege![69] -rozkazał.
- Ale co...?
- Zdaję się, że to fragment sztuki czy jakiegoś dialogu. Już kiedyś to widziałem. To coś o ludziach stwarzających sztucznych ludzi jako niewolników. I niewolnicy buntują się przeciwko tym, którzy ich stworzyli. Gdyby thon Taddeo przeczytał czcigodnego Boedullusa De Inanibus, znalazłby ten fragment skomentowany jako prawdopodobnie bajka albo alegoria. Ale być może thon nie powinien dbać zbytnio o opinię Boedullusa, skoro ma swoje własne.
- Jakiego rodzaju...
- Lege!
Gault odszedł na bok z notatkami. Paulo zwrócił się z powrotem do uczonego i przemówił uprzejmie, pouczająco, dobitnie:
- “I stworzył Bóg człowieka na obraz swój, mężczyznę i niewiastę stworzył".
- To były tylko domniemania - oznajmił thon Taddeo. - Wolność spekulowania jest konieczna...
- “Wziął tedy Pan Bóg człowieka i posadził go w raju rozkoszy, aby uprawiał i strzegł go".
- .. .dla rozwoju nauki. Gdybyś spętał nas ślepym posłuszeństwem, nierozumnymi dogmatami, wówczas wolałbyś...
- “I rozkazał mu, mówiąc: Z każdego drzewa rajskiego jedz; ale z drzewa wiadomości dobrego i złego..."
- ...zostawić świat w tej właśnie mrocznej niewiedzy i tym zabobonie, z którym, jak sam powiedziałeś, twój zakon walczył...
- “.. .nie jedz, bo którego dnia będziesz jadł z niego, śmiercią umrzesz".
- Nigdy też nie pokonalibyśmy głodu, chorób, zniekształceń ciała ani nie uczynilibyśmy świata odrobinę lepszym, niż był przez...
- “Rzekł wąż do niewiasty: wie Bóg, iż któregokolwiek dnia będziecie jeść z niego, otworzą się oczy wasze i będziecie jako bogowie, znając dobre i złe".
- .. .dwanaście wieków, jeśli każdy kierunek myślenia byłby zamknięty, a każda nowa myśl potępiona...
- Nigdy nie było ni trochę lepiej, nigdy nie będzie ni trochę lepiej. Będzie tylko więcej bogactwa lub więcej nędzy, więcej smutku, ale tyle samo mądrości, aż po dzień ostatni.
Thon wzruszył bezsilnie ramionami.
- Sam widzisz. Wiedziałem, że poczujesz się urażony, ale ty powiedziałeś mi... Och, to na nic. Masz przecież swoją opowieść o tym, jak się to stało.
- Opowieść, którą cytowałem, panie filozofie, nie jest opowieścią o tym, w jaki sposób świat został stworzony, ale o tym, w jaki sposób pokusa doprowadziła do upadku. Czy tego nie pojąłeś? “I rzekł wąż do niewiasty..."
- Tak, tak, ale wolność myślenia jest sprawą zasadniczą...
- Nikt nie zamierzał cię jej pozbawić. Nikt też nie czuje się urażony. Ale nadużywanie umysłu dla sprawy dumy, próżności albo unikania odpowiedzialności jest owocem tego samego drzewa.
- Podajesz w wątpliwość uczciwość motywów, które mną kierują? - spytał thon, ciemniejąc na twarzy.
- Czasem podaję w wątpliwość także moje. O nic cię nie oskarżam. Ale zadaję sam sobie następujące pytanie: Dlaczego czerpiesz rozkosz z przeskakiwania do tego rodzaju oszałamiających przypuszczeń, mając tak marny punkt odbicia? Dlaczego pragniesz rzucić cień na przeszłość, a nawet odczłowieczyć ostatnią cywilizację? Żebyś nie musiał uczyć się na jej błędach? Czy też nie potrafisz znieść tego, że jesteś tylko wtórnym odkrywcą, a potrzebna ci świadomość, że jesteś również twórcą?
Thon rzucił przekleństwo.
- Te dokumenty powinny być oddane w ręce ludzi kompetentnych - powiedział gniewnie. - Cóż to za ironia!
Światło zamigotało i zgasło. Nie było to uszkodzenie. Nowicjusze przy kieracie przestali pracować.
- Przynieść świece - zawołał opat. Przyniesiono świece.
- Zejdź - powiedział dom Paulo do nowicjusza siedzącego na drabinie. - I przynieś to ze sobą. Bracie Kornhoerze? Bracie Korn...
- Poszedł przed chwilą do magazynów, domne.
- Więc go zawołajcie. - Dom Paulo znowu zwrócił się do uczonego i podał mu dokument znaleziony wśród rzeczy brata Klareta. - Przeczytaj to, jeśli zdołasz przy świetle świec, panie filozofie!
- Edykt Naczelnika.
- Przeczytaj i raduj się swoją ukochaną wolnością.
Brat Kornhoer wśliznął się do sali. Niósł ciężki krucyfiks, który został zdjęty ze zwieńczenia łuków, by zrobić miejsce dla nowo wynalezionej lampy. Podał krzyż dom Paulowi.
- Skąd wiedziałeś, że chcę mieć go tutaj?