Spostrzegł on bowiem w porę coś, co jego poprzed-
nicy i współcześni przeoczyli.
Szołem Alejchem obalił stereotyp Żyda, tysiącletniego Ahaswera, tułacza i męczennika wiecz-
nie lamentującego nad rzekami Babilonu. Udziałem narodu wybranego jest nieustanne cierpienie.
Notoryczny pechowiec Menachem Mendel to w gruncie rzeczy postać tragiczna. Powieść o nim —
imię bohatera jest jej tytułem — Szołem Alejchem napisał na początku lat dziewięćdziesiątych ubie-
głego wieku. Kolejne odcinki zamieszczał w prasie, podobnie jak fragmenty innej powieści, publi-
kowane równolegle. Obie ukazały się później w postaci książek. Łączyła je forma — składały się
z listów — lecz bohater Dziejów Tewji Mleczarza w niczym nie przypomina Menachema Mendla.
Te dwie przeciwstawne postacie zjednoczyły się w świadomości krytyki i czytelników jako dwie
podstawowe wizje żydowskiego życia. Tewje żyje na wsi, lecz i tam wdziera się nowy porządek
świata, niosąc konflikty i cierpienia. Walą się mury, które tak szczelnie izolowały żydowski dom.
14
Niby zwykły człowiek, ten Tewje, ale niełatwo takiego spotkać. Chłop z własnym rozumieniem świata, prywatną filozofią, z interesującym podejściem do człowieka. Nie ma się za mędrca, zresztą czyta z trudem. Ale do każdej sentencji, którą zapamiętał, potrafi dodać coś od siebie, i zawsze ma to własną formę, przedstawia indywidualny punkt widzenia. Improwizuje, jeśli zapomniał akurat
cytatu ze świętej księgi. Szalone tempo epoki zadziwia go, czasem nie nadąża za przemianami, lecz
w krytycznej sytuacji potrafi zręcznie odnaleźć własne miejsce w nowych warunkach. Wszystko,
co mówi, zabarwia swoistą kolorystyką. Emanuje człowieczeństwem. Ujmuje wdziękiem prostoty,
mądrą dobrocią, przyjaznym stosunkiem do wszystkich stworzeń. Jest on przecież postacią żywą,
stuprocentowym Żydem i zarazem człowiekiem uniwersalnym. To chyba wyjaśnia, dlaczego został
z taką sympatią przyjęty na całym świecie.
Powieść ta zrobiła także światową karierę na deskach scen i ekranach kinowych. Jak bardzo
Tewje uosabia charakterystyczny typ Żyda, świadczy piękny musical J. Bocka i J. Steina Skrzypek na dachu, także sfilmowany.
Szołem Alejchem to cała encyklopedia żydowskiego życia, jego dnia powszedniego, obyczajów,
typów, zawodów, klas społecznych. Leksykon żydowskiego słowa, jego semantyki, zastosowań, spo-
sobów artykulacji. Pisarz pracował z pilnością badacza-etnografa. Notes miał stale otwarty, a jego 15
ucho chwytało każdy nowy niuans. Zdumiewało go zawsze bogactwo słowa poety Żyda. Zapisywał
dowcipy, powiedzonka, także intonację, rytm lub nawet grymasy towarzyszące wypowiedzi. Gdy
się czyta Szołema Alejchema, można zrozumieć wreszcie, co to takiego język. Język to cały czło-
wiek. Jest sfinksem, kiedy milczy, otwartą księgą, gdy mówi. I każdy ma własny język, jemu tylko
właściwy.
Był czas, gdy Icchak Lejb Perec podejrzewał, że Szołem Alejchem gotów oddać życie za dowcip,
każdy bez wyjątku. Perecowi, wielkiemu mistrzowi krótkiej formy, przydałaby się odrobina satyry,
ale humor pojawia się u niego bardzo rzadko. Nawet kiedy ma do czynienia ze zwykłym człowie-
kiem, wznosi się na niebosiężne wyżyny. Szołem Alejchem lubi dowcip. Był to ważny element jego
pisarstwa, on pojął głęboki sens humoru. Ale nie interesował go dowcip wypalający się całkowi-
cie w płaskiej facecji. Pesymista, jeśli nie jest cynikiem, obywa się bez dowcipu. Ale optymista?
Jakże pisarz, jak żaden inny ukazujący zbawczy sens nadziei ubogiego Żyda, mógłby się bez niego
obejść?!
Dowcip to przenikliwość śmiechu. Ktoś, z pewnością człowiek mądry, powiedział: dowcip to
komedia zredukowana do minimum, choć temat mógłby służyć również za tragedię. I to wydaje
się najcenniejsze w oryginalnym humorze Szołema Alejchema, balansującego na granicy komedii
i tragedii.
16
Istnieje rodzaj dziwnego humoru, który nazywa się śmiechem przez łzy. Dowcip z reguły mierzy wysoko, zalicza się do taktycznego arsenału opozycji. Bywa tajną bronią słabych. Bije w nowobo-gackiego, pyszałka, próżną chełpliwość, skąpstwo, krętactwo, fałsz; celuje i trafia we wszystko, co złe.
Kiedy się czyta Szołema Alejchema, przychodzi zdziwienie: jak zwyczajnie on pisze, swobodnie
jak płynący strumyk. Pisze jakby mówił. Byli „mędrcy”, którzy powiadali: „Przecież każdy potrafi
pisać jak Szołem Alejchem!” Wielu próbowało, ale już nikt nie pamięta ich imion. Drugi Szołem
Alejchem jeszcze się nie narodził. A podrobić jego się nie da.
Szołem Alejchem jest samą prawdą. Prawda zaś nie znosi kłamstwa. Natychmiast wystawia