pobicia trefnisia, po dar księżnej Ketriken dla Księstwa Niedźwiedziego, opowiedziałem także o mojej posłudze dla króla tego wieczoru... 

Każdy jest innym i nikt sobą samym.

O Pogodnej i o Prawym
w mojej komnacie. Kiedy szeptałem o szpiegach księcia Władczego, Cierń wydął
lekko wargi, ale nie był zaskoczony. Wreszcie skończyłem.
Przyjrzał mi się spokojnie.
— I jakie z tego wyciÄ…gasz wnioski? — zapytaÅ‚ znowu szeptem. ZupeÅ‚nie
jakby to była zagadka, dzięki której miałem doskonalić umiejętności.
— MogÄ™ otwarcie mówić o swoich podejrzeniach? — zapytaÅ‚em cicho.
Skinięcie głową.
Odetchnąłem z ulgą. Kiedy zacząłem opowiadać o obrazie, jaki zarysował mi
się przed oczyma w ciągu kilku ostatnich tygodni, z serca spadł mi ogromny cię-
żar. Cierń będzie wiedział, co robić. Mówiłem szybko, zwięźle. Książę Wład-
czy wiedział, że król umiera. Osiłek, narzędzie w jego dłoniach, dbał, żeby nasz władca żył i był Podatny na podszepty młodszego księcia, a ten podważał autorytet następcy tronu i na własne potrzeby trwonił bogactwa Koziej Twierdzy.
Oddał Księstwo Niedźwiedzie Zawyspiarzom, by zyskać czas na zrealizowanie
ambicji. Odmalował księżnę Ketriken jako osobę obcą, nielojalną. Skupiał władzę w swoich rękach. Jego ostatecznym celem był, jak zawsze, tron Królestwa Sze-
ściu Księstw, w każdym razie możliwie największa część królestwa, jaką uda mu
się zagarnąć. Stąd hojne przyjęcia dla książąt oraz szlachty ze śródlądzia. Cierń niechętnie przytakiwał moim słowom. Kiedy zamilkłem, rzekł cicho:
— Wiele jest dziur w tej pajÄ™czynie, którÄ… twoim zdaniem przÄ™dzie książę
WÅ‚adczy.
— Kilka mogÄ™ zaÅ‚atać od razu — szepnÄ…Å‚em. — Przypuśćmy, że krÄ…g Mo-
cy, przygotowany przez Konsyliarza, jest całkowicie oddany księciu Władczemu.
Przypuśćmy, że wszystkie wieści trafiają najpierw do najmłodszego królewskie-
go syna, a tylko te, które on uzna za bezpieczne dla swoich planów, docierają do króla.
Twarz Ciernia przyoblekła się maską smutku.
— Co wówczas — szeptaÅ‚em gorÄ…czkowo — jeżeli wieÅ›ci sÄ… opóźniane, choć-
by tylko o tyle, by nasza obrona przeradzała się w żałośnie nieskuteczne wysiłki?
Młodszy książę robi z następcy tronu błazna, podkopuje pokładane w nim zaufa-
nie.
— Twoim zdaniem Szczery miaÅ‚by o tym nie wiedzieć? W zamyÅ›leniu poki-
wałem głową.
360
— Doskonale posÅ‚uguje siÄ™ MocÄ…, ale nie może sÅ‚uchać wszÄ™dzie jednocze-
śnie. Żeby szpiegować własny krąg Mocy, musiałby porzucić obserwację wybrze-
ża.
— Czy on. . . Czy jest teraz Å›wiadom naszej dyskusji? Lekko zawstydzony
wzruszyłem ramionami.
— NaprawdÄ™ nie wiem. Na tym polega skaza mojego talentu. Nasza więź jest
bardzo nierówna. Czasami znam myśli księcia, jakby stał obok i sam mi je opo-
wiadał. Zeszłej nocy, gdy przemawiał przeze mnie, słyszałem każde słowo. Te-
raz. . . — ucichÅ‚em, żeby posÅ‚uchać. — CzujÄ™ tylko, że nadal jesteÅ›my poÅ‚Ä…czeni.
— UkryÅ‚em twarz w dÅ‚oniach. ByÅ‚em kompletnie wyczerpany.
— Napijesz siÄ™ czegoÅ› ciepÅ‚ego? — zapytaÅ‚ CierÅ„ troskliwie.
— ChÄ™tnie. ChciaÅ‚bym jeszcze posiedzieć tu spokojnie.
Cierń zawiesił nad ogniem kociołek. Patrzyłem z lekkim obrzydzeniem, jak
wybierał zioła na wywar. Trochę kozłka lekarskiego. Liście mięty i kocimiętki.
Odrobina cennego korzenia imbiru. Czyli w większości te same składniki, którymi poił księcia Szczerego wyczerpanego używaniem Mocy. Wreszcie znowu usiadł
blisko mnie.
— To niemożliwe — wróciÅ‚ do naszej rozmowy. — To, co sugerujesz, wyma-
gałoby ślepej lojalności kręgu Mocy wobec Władczego.
— MógÅ‚ jÄ… wykreować ktoÅ› obdarzony silnym talentem. Moja skaza jest wyni-
kiem działania Konsyliarza. Pamiętasz fanatyczne uwielbienie mistrza Mocy dla
księcia Rycerskiego? To właśnie była sztucznie stworzona lojalność. Konsyliarz mógł równie dobrze wyszykować taki krąg Mocy.
Cierń z niedowierzaniem pokręcił głową.
— Twoim zdaniem WÅ‚adczy jest aż tak gÅ‚upi, by wierzyć, że szkarÅ‚atne okrÄ™ty
poprzestaną na Księstwie Niedźwiedzim? Przecież ostatecznie będą chcieli prze-
jąć Księstwo Kozie, Cypla i Dębów. Co zostanie dla niego?
— KsiÄ™stwa Å›ródlÄ…dowe. Jedyne, które go obchodzÄ…, jedyne, które sÄ… mu od-
dane. Zyskuje w ten sposób ogromny teren izolujący go od szkarłatnych okrętów.
Przypuszczam, że podobnie jak ty sądzi, iż Zawyspiarzom nie zależy na zdoby-

Tematy