Koœcio³em 

Każdy jest innym i nikt sobą samym.

Mowa o Galileuszu. Jemu to
bowiem w równej mierze poœwiêcone by³o
to piêkne i znacz¹ce przemówienie Jana
Paw³a Ii.
Wp³yw chrzeœcijañstwa
poœredniowiecznej Europy - œciœlej -
wp³yw katolicyzmu na kulturê
nowo¿ytn¹, jawi³ siê oœwieconej
umys³owoœci europejskiej - a¿ po czasy
dzisiejsze - jako zjawisko o
malej¹cym znaczeniu. To, co stanowi³o
o œwietnoœci i wadze tego wp³ywu
nale¿a³o ju¿ do czasów odleg³ych, do
historii jakby ju¿ zamkniêtej; to, co
póŸniejsze i bli¿sze, odczuwane by³o
bardziej jako zapora na drodze
wolnoœciowych d¹¿eñ umys³u i ducha
ludzkiego, ni¿ jako inspiracja nadal
¿ywa i p³odna. Historycy i badacze
kultury, bo nie tylko historycy
Koœcio³a, odkryli co prawda, ¿e nie
jest to prosta linia schy³kowa i ¿e
Koœció³, i chrzeœcijañstwo
podtrzymywa³y wci¹¿ istotne wartoœci,
bez których zachwiana zosta³aby sama
identycznoϾ kultury europejskiej.
Rewaloryzacja dokonywa³a siê powoli.
Œredniowiecze chrzeœcijañskie dawno
przesta³o byæ traktowane jako wieki
ciemne. Ale ci¹gle nie da³o siê
otworzyæ wspólnej drogi, zbudowaæ
przês³a ³¹cz¹cego chrzeœcijañstwo z
kultur¹ nowo¿ytn¹, która rozwija³a siê
w du¿ej mierze, jeœli nie przeciw
niemu, to przeciw koœcielnym
skrêpowaniom. Nowo¿ytna kultura
europejska widzia³a wiêc w
chrzeœcijañstwie raczej swego
antenata, jak chrzeœcijañstwo
œredniowieczne w antyku, wi¹za³a siê z
nim raczej poczuciem pochodzenia
pewnych istotnych wartoœci, które do
niej nale¿¹, ni¿ œwiadomoœci¹ wp³ywu,
który j¹ nadal formuje.
Pocz¹tki tego rozdŸwiêku siêgaj¹
sprawy Galileusza. I nie tylko jej. W
innym zakresie symbolem mo¿e byæ,
wczeœniejsza o prawie pó³tora wieku,
postaæ Jana Husa, tak znacz¹ca w
historii duchowej naszych po³udniowych
pobratymców. Ale nie tylko owe ciemne
plamy odcisnê³y siê na tym obrazie,
jaki siê potem utrwala³, powiêkszaj¹c
o nowe konflikty. A¿ po czasy
wspó³czesne, mimo wielu wysi³ków
wspania³ych i godnych uwagi, prze³om
nie nastêpowa³. Istniej¹cy stan
rzeczy, nie pozbawiony nieufnoœci do
intencji, jakimi Koœció³ i
chrzeœcijañstwo siê kieruj¹,
podtrzymywa³y rozmaite interpretacyjne
kluczenia, którym brak³o odwagi
powiedzenia jak by³o naprawdê oraz
zdolnoœci przerzucenia na nowo mostu
miêdzy religi¹ a kultur¹, rozwijaj¹c¹
siê w poczuciu swej autonomii.
Jest wielkim szczêœciem patrzeæ jak
to siê zmienia, jak ta karta dziejów
siê obraca. Tak by³o, kiedy Jan Xxiii,
otwieraj¹c Sobór, uzna³ wartoœci
œwiata wspó³czesnego. Teraz - Jan
Pawe³ Ii staj¹c na podium UNESCO ze
swoim wielkim wyk³adem o cz³owieku,
kulturze i chrzeœcijañstwie, by³ nie
tylko kontynuatorem tej linii
ostatnich pontyfikatów, lecz tak¿e
papie¿em, który - wznawiaj¹c sprawê
Galileusza - sam da³ œwiadectwo
prawdzie.
Oczywiœcie, w tym ci¹gu rozwojowym
nowo¿ytnej kultury europejskiej
trwaj¹cym a¿ po czasy dzisiejsze,
istnia³a i istnieje tak¿e druga
strona. Wiele z owych wielkich wzlotów
umys³u i ducha ludzkiego, z zapowiedzi
znaczonych nieopatrznym optymizmem,
spali³o siê na popió³, przobrazi³o w
s³aboœci, pomy³ki i dewiacje,
otwieraj¹c a¿ przestrzeñ pustki i
zniechêcenia. Nie tylko to zosta³o,
Dziedzictwo jest wielkie, bez niego
europejska kultura tak¿e nie by³aby
sob¹. Ale pytanie o sens kultury, o
sens historii, o sens cz³owieka i o
jego drogi, na nowo zaczê³o byæ
pytaniem, na które odpowiada siê ju¿
bez zarozumia³ej pewnoœci, a tak¿e
pytaniem, którego nie mo¿na po prostu
omin¹æ. Poczucie istnienia nie tylko
jasnych, lecz tak¿e i ciemnych stron
egzystencji, umys³u i d¹¿eñ cz³owieka
- wraz z doœwiadczeniem zag³ady,
zniewolenia i manipulacji, w jakie
mo¿e byæ wci¹gniêta nauka i kultura -
sta³o siê gorzk¹ œwiadomoœci¹ naszej
epoki. Papie¿ mówi³ w UNESCO: "Myœlê,
¿e Sokrates, który w swej niezwyk³ej
prawoœci móg³ utrzymywaæ, ¿e wiedza
jest zarazem cnot¹ moraln¹ - wobec
doœwiadczeñ naszych czasów musia³by
siê za³amaæ w swej pewnoœci". Poprzez
si³ê i g³êbokoœæ tego doœwiadczenia, a
tak¿e poprzez niepewnoœæ dok¹d zmierza
nasza cywilizacja, dochodzi dziœ do
g³osu pytanie, któremu niedawno
jeszcze odmawiano naukowej zasadnoœci;
pytanie o sens ludzkiego istnienia,
odwieczne pytanie, które utrzymuje w
kulturze jej twórczy niepokój i które
zarazem tkwi u samych jej podstaw.
Wszystko to nale¿y do szerszego t³a,
na którym dokonuje siê to odwrócenie
karty dziejów - zmiana we wzajemnym
stosunku chrzeœcijañstwa i nowo¿ytnej
kultury. Chrzeœcijañstwo objawia siê
dziœ znowu lub - powiedzmy ostro¿niej
- zaczê³o objawiaæ siê znowu w
kulturze europejskiej jako wezwanie,
które jest nadziej¹.
Nie jest to powód do triumfalizmu,
lecz raczej do zastanowienia, co to
znaczy. Zw³aszcza - co oznacza tak
mocne podkreœlenie przez Jana Paw³a Ii
roli kultury, czym jest ta szczególna
bliskoœæ w jakiej s³owa
"chrzeœcijañstwo" i "kultura"
wystêpuj¹ w katechezie Papie¿a, który
odrzuci³ kaznodziejskie
infantylizowanie s³uchacza i
przemawia tak samo do
robotników i do
intelektualistów, do ludzi
starszych i do m³odzie¿y,
odwo³uj¹c siê do takiej samej
dla wszystkich g³êbi
chrzeœcijañstwa i do takiego
samego poczucia
odpowiedzialnoœci za los
cz³owieka.
Pytanie o sens ludzkiego istnienia
jest równoczeœnie pytaniem o miarê
godnoœci cz³owieka. Pytanie to le¿y u
samych podstaw kultury, poniewa¿
dotyczy tych fundamentalnych spraw, i
poniewa¿ stanowi Ÿród³o ludzkiej
refleksji, które nigdy nie wysycha.
¯adna kultura nie mo¿e rozwijaæ siê i
osi¹gaæ prawdziwej wielkoœci bez
istnienia w niej aspiracji siêgaj¹cej
powy¿ej tego, co widzialne, aspiracji