Tu jednak nie chodzi ani o muzykę, ani o kostiumy. Błąd polega na czymś innym - ten onirofilm zszarpałby nerwy nawet ze stali!
Gustaffson zmarszczył brwi.
- Daj mi scenariusz - poprosił Bradley - i zawołaj Technika od Estetyki.
Przejrzał kartki w przód i wstecz, mrucząc niezrozumiałe słowa, jakby chciał zebrać myśli.
- A zatem - powiedział w końcu, zamykając jednym ruchem teczkę z papierami - film zaczyna się od długiej podróży czółnem, bohater jest sam, w nieznanym i wrogim mu świecie, następnie jest walka z kajmanami w rzece i czółno tonie. Potem jest bardzo męczący marsz przez dżunglę, zażarta walka z tubylcami. Bohater zostaje zamknięty w jakiejś chacie, ale w nocy przychodzi Aloa, córka wodza, uwalnia go i daje wskazówki, jak dotrzeć do świątyni. Potem mamy miłość z Aloą w świetle księżyca. A propos, gdzie jest Moa Mohagry?
Technicy i reżyser odsunęli się na boki i wysoka Soma- lijka o rzeźbionym ciele, Moa Mohagry, wysunęła się do przodu.
- Ty, Moa, też byłaś świetna, ale trzeba będzie jeszcze raz nakręcić tę scenę.
- Od nowa? - krzyknęła Moa. - Mogę ją powtarzać i sto razy, ale wątpię, czy efekt będzie lepszy. Zrobiłam wszystko, na co mnie stać, Bradley, zaangażowałam się do granic możliwości...
- I na tym właśnie polega błąd Gustaffsona. W tym onirofilmie główną ·sceną jest ostatnia - ta, w której kapłanka uwodzi bohatera. Pozostałe sceny muszą być dozowane, muszą być zarysem, przygotowaniem. Nie można zrobić onirofilmu składającego się tylko z samych scen głównych.
Zwrócił się do Technika od Estetyki.
- Jaki jest wskaźnik emocji na średniej próbce?
- W scenie z Aloą?
- Tak, w scenie z nią.
- Osiemdziesiąt cztery i pięć.
- A sceny końcowej?
- Nieco mniej niż dziewięćdziesiąt siedem.
Bradley podrapał się w szyję.
- Teoretycznie można by to zostawić, ale praktycznie absolutnie nie. Dziś rano przejrzałem jedną po drugiej sceny z pierwszej części. Są doskonałe. Ale film nie kończy się na brzegu rzeki, kiedy Aloa ulega bohaterowi. Są jeszcze inne, dosyć męczące sceny; te, które obejrzałem niedawno - jeszcze jeden marsz przez dżunglę, walka z niewolnikami w świątyni. Kiedy Odbiorca dochodzi do tego punktu w filmie, jest wykończony, jego wrażliwość została zredukowana do minimum. Erotyczny taniec dziewic tylko częściowo rozwiązuje problem. Przeżyłem ten film dwukrotnie i dlatego właśnie mogłem odebrać uścisk z Sofią w całej jego perfekcji stylistycznej. Ale nie możemy mylić wskaźnika bezwzględnego ze względnym. Liczy się ten ostatni. Jestem pewien, że gdybyśmy dokonali montażu filmu ze scenami, tak jak po sobie teraz następują, wskaźnik końcowy postrzegania spadłby o co najmniej czterdzieści punktów, nawet mimo świetnej gry Sofii.
- Bradley - odezwał się błagalnie reżyser - teraz przesadzasz.
- Wcale nie przesadzam - sprzeciwił się Naczelny Przeglądacz. - Powtarzam, że scena końcowa jest dziełem sztuki, ale Odbiorca dochodzi do niej zmęczony i już usatysfakcjonowany, w takim stanie, że nawet najbardziej aromatyczny owoc musi wydać mu się mdły. Gustaffson, nie możesz się spodziewać, że Sofia dokona cudu; układ nerwowy człowieka jest jaki jest, ze swoimi ograniczeniami i prawami nim rządzącymi.
- Co mamy w takim razie zrobić?
- Posłuchaj. Przez dwadzieścia pięć lat byłem reżyserem, a od sześciu jestem Naczelnym Przeglądaczem. Myślę, że mam wystarczające doświadczenie, żeby ci udzielić pewnej rady. Jeśli zostawisz onirofilm tak jak jest, nie zgodzę się na wyświetlanie go. Nie mogę. Poza tym, że wywołałby niezadowolenie publiczności, to jeszcze ryzykowałbym schyłek kariery takiej aktorki jak Sofia Barlow. Zrób, jak ci radzę, wycisz wyszystkie sceny poza ostatnią, wyrzuć miłość z Aloą, zredukuj tę scenę do zwykłego erotycznego przekomarzania się.
Moa Mohagry zrobiła gniewny ruch. Bradley chwycił ją za przegub i zmusił do przycupnięcia na oparciu fotela.
- Posłuchaj, Moa. Nie myśl, że chcę ci zabrać dobrą okazję do odniesienia sukcesu. Wiem, że masz talent. Scena nad rzeką dowodzi temperamentu, namiętności, jest w niej niewinne i prymitywne pożądanie, które z pewnością zafascynowałoby Odbiorcę. Byłaś świetna, Moa. Ale zdajesz sobie sprawę, że nie mogę zepsuć filmu, który kosztuje miliony, prawda? Zaproponuję producentom kilka filmów, w których będziesz miała główne role. Są miliony Odbiorców, którzy szaleją za onirofilmami rozgrywającymi się w świecie prymitywnym; ty też odniesiesz sukces, obiecuję ci. Ale nie teraz, to nie jest odpowiednia chwila...
Bradley wstał. Czuł się słaby, zmęczony, nogi miał jak z waty.
- Pamiętaj, Gustaffson. Wycisz także tę scenę walki z niewolnikami. Za dużo ruchu, za wiele przemocy. Bardzo dużo energii psychicznej idzie na marne.
Chwiejnie przeszedł parę kroków w otoczeniu techników.
- Gdzie jest Sofia? - zapytał dotarłszy do końca sali. Sofia Barlow uśmiechnęła się do niego.
- Chodź do mojego biura - poprosił Bradley - muszę z tobą porozmawiać.
- Zgoda, nie mówię niczego nowego, to oklepane, zużyte słowa. Słyszałaś je setki razy w szkole i w czasie kursu szkoleniowego. Ale są to słowa, nad którymi powinnaś się zastanowić.
Bradley powoli spacerował po pokoju z rękami skrzyżowanymi na plecach. Sofia Barlow na wpół leżała na fotelu. Co pewien czas wyciągała nogę i przyglądała się czubkowi buta.
Bradley na chwilę zatrzymał się przed nią.
- Co ci jest, Sofio? Przeżywasz kryzys?
Zakłopotana, poruszyła się nerwowo. - Kryzys? Ja?