Każdy jest innym i nikt sobą samym.

- Jesteś piękną dziewczyną, siostrzyczko, i pewnego dnia ja­kiś mężczyzna skradnie ci serce, sprawiając, że papa i twoi bracia pozielenieją ze złości.
- Chciałabym być tego równie pewna co ty, Charlie - odparła Autumn i westchnęła ciężko. - Bess miała szesnaście lat, kiedy ją poślubiłeś, Rosamunda siedemnaście, gdy wyszła za naszego brata Henry'ego. Jestem już stara! Niedługo skończę dziewięt­naście lat, a nikt się o mnie nie stara i wcale się na to nie zanosi. Nienawidzę pana Cromwella!
Charles Fryderyk Stuart nie zdołał powstrzymać śmiechu. Rozpacz jego młodszej siostry wydała mu się niezwykle urocza. Mimo wszystko wiedział, że dziewczyna ma trochę racji. Obecnie trudno było znaleźć okazję do przebywania w towarzystwie, w którym córka księcia mogłaby znaleźć odpowied­niego męża. Wielu mężczyzn chętnie poślubiłoby Autumn dla jej urody i majątku, nie zważając na jej wiek, ale w ich rodzinie córki miały przywilej wycho­dzenia za mąż z miłości. Autumn z pewnością powin­na mieć takie same szanse na znalezienie małżonka jak jej starsze siostry.
- Matka będzie wiedziała, co robić - pocieszał.
- Jeśli kiedykolwiek wrócę do Glenkirk - odparła ponuro.
- Plotka głosi, że w Szkocji odbyła się bitwa i armia Parlamentu pokonała wojska Karola II. Ale plotki to tylko plotki. Może powinienem pojechać do Worcester jeszcze w tym tygodniu i dowiedzieć się więcej?
- Worcester? Wybierasz się do Worcester? - Mło­da księżna Lundy i dwójka dzieci weszli do komnaty. - Postaraj się kupić nici. Nie mamy już nawet odro­biny. Nie mam czym cerować i obszywać. Sabrinie trzeba uszyć nowe odzienie. Dzieci wyrastają ze wszystkiego. Dzięki twojej zapobiegliwej rodzinie mamy dość sukna, ale nici bardzo trudno tu zdobyć.
Bess Stuart była uroczą kobietą. Miała jasnobrązowe włosy przeplatane świetlistymi kosmykami i szaroniebieskie oczy o ciepłym spojrzeniu. Była najmłodszą córką hrabiego Welk. Zakochali się w sobie z Charlesem od pierwszego wejrzenia. Mia­ła wtedy ledwie szesnaście lat, a on już jako dwudziestosześciolatek miał wśród dworzan opinię niestałe­go w uczuciach rozpustnika. Gdy jednak spojrzenie jego piwnych oczu natknęło się na ujmujące wejrze­nie Bess Lightbody, pokochał ją całym sercem i roz­począł płomienne zaloty.
Hrabia Welk i jego żona przerazili się widząc, że Charles Fryderyk Stuart - nieślubny syn księcia Henryka i Jasmine Leslie, kobiety pochodzącej z rodu o złej sławie - otwarcie zaleca się do ich naj­młodszej córki. Młody człowiek był wprawdzie przyjmowany na dworze, król go uwielbiał, ale jego pochodzenie pozostawiało wiele do życzenia. Ode­słali Bess do swego domu w Dorset pewni, że na tym zakończy się cała sprawa, ale nie docenili przeciwnika.
Nie było jej na dworze królewskim zaledwie ty­dzień, gdy została wezwana, by służyć królowej jako jedna z jej dam dworu. Hrabia Welk starał się obro­nić córkę przed uporczywymi zalotami księcia Lundy, szukając jej odpowiedniego kandydata na męża wśród szanowanych rodów, zwłaszcza tych z konek­sjami politycznymi i wyznających tę samą religię. Szukał uczciwego, skromnego i rozważnego człowie­ka, przy którym jego córka mogłaby zostać przykład­ną i posłuszną żoną. Swego przeciwnika w tych stara­niach nie brał zbyt poważnie.
Dowiedziawszy się od Bess o planach jej ojca, Charlie poprosił o pomoc swego wuja, króla Karola I. Król okazał zrozumienie dla starań bratanka i we­zwał hrabiego i hrabinę Welk przed swoje oblicze.
- Mój bratanek, książę Lundy oznajmił mi, iż pra­gnie poślubić waszą córkę Elisabeth - zaczął. - Po­prosił mnie o pośrednictwo w tej sprawie. Pańskie pochodzenie, milordzie, nie czyni pańskiej córki od­powiednią partią dla naszego krewnego, postanowi­liśmy jednak zgodzić się na ten mariaż, gdyż bardzo kochamy tego młodzieńca. Poza tym, nigdy o nic nas nie prosił, w przeciwieństwie do wielu innych osób pozostających na naszym dworze. Przyprowadźcie waszą córkę jutro o tej samej porze. Jeśli zgodzi się na to małżeństwo, my na nie zezwolimy.
Król uśmiechnął się, co nie zdarzało mu się często, a potem oddalił hrabiego i hrabinę Welk gestem kończącym audiencję.
Oboje cofnęli się, ukłonili grzecznie, ale gdy tylko znaleźli się poza prywatną komnatą króla, hrabia Welk dał upust złości. Wysłał żonę do komnaty kró­lowej. Kazał przyprowadzić dziewczynę do jego ma­łego domu w Londynie, gdzie chciał się z nią rozmó­wić. Przysiągł sobie, że Bess nie poślubi bękarta. Uwaga króla, jakoby krew rodu Lightbody nie do­równywała szlachetnością krwi królewskiego bękarta tylko go rozwścieczyła.
Kiedy córka się w końcu zjawiła, opowiedział jej o audiencji i króla i ostrzegł:
- Nie poślubisz tego bękarta, Bess! Powiesz królo­wi, że nie chcesz wyjść za jego człowieka. Rozu­miesz?
- Nic podobnego nie powiem - odparła Bess. - Kocham Charliego, a on kocha mnie. Powiem królo­wi, że z radością wyjdę za mąż za jego bratanka!
- Nie ośmielisz się! - krzyknął hrabia Welk.
- Owszem! - odparła z uporem.
- Stłukę cię na kwaśne jabłko, jeśli będziesz mi się sprzeciwiać, córko - rzucił ze złością.
- Jeśli to uczynisz, panie, pokażę królowi sińce - ostrzegła.
- Och! - Hrabina Welk pobladła i opadła na krze­sło. Dłoń przytknęła do bijącego jak oszalałe serca.
- Popatrz, co uczyniłaś matce - odezwał się hra­bia.
- Matka zdziwiła się tylko, że ośmieliłam się prze­mawiać do ciebie w sposób, w jaki ona przez wiele lat małżeństwa się nie odważyła - odparła Bess. - Pro­szę, ojcze, bądź sprawiedliwy. Charlie nigdy nie sta­rał się o rękę innej kobiety. Pokochał mnie na tyle, by poprosić króla o pomoc w spełnieniu swego ma­rzenia. Oboje bardzo się kochamy.
- Jesteś brzemienna? - zapytał ze złością.
- Och! - Przerażona hrabina Welk zamknęła oczy.
- Słucham? - Bess wyglądała na zaskoczoną sło­wami ojca.
- Pozwoliłaś na zbyt wiele temu bękartowi Stuar­tów? - domagał się odpowiedzi. - Byłaś w jego łożu? To proste pytanie.
- Proste i oburzające. Obrażasz mnie, panie - od­parła Bess. - Nie pozwoliłam księciu na nic. Nie okryłam siebie ani jego bezwstydnym zachowaniem, nie oddałam mu się. Jak śmiesz sugerować coś po­dobnego, ojcze!

Tematy