Stan cierpiącego nie jest poważny, jednak wystarczająco kiepski, aby usprawiedliwić wzmożoną uwagę jego otoczenia. Symptomy choroby działają tu w podobny sposób jak sygnały zachęcające do iskania, wywołując czynności pielęgnacyjne ze strony lekarzy, pielęgniarek, aptekarzy, krewnych i przyjaciół. "Iskany" prowokuje przyjacielską sympatię i troskę, co zazwyczaj wystarcza, aby wyleczyć go z choroby. Podawanie pastylek i lekarstw zastępuje pradawne czynności iskania, stwarzając zawodowy rytuał dla podtrzymywania relacji iskający-iskany w tej szczególnej fazie interakcji społecznych. Właściwa natura przepisywanych w tych chorobach lekarstw nie ma większego znaczenia i różnica między zabiegami współczesnej medycyny a praktykami dawnych czarowników jest w takich przypadkach niewielka.
Zastrzeżenia względem tego rodzaju interpretacji lżejszych chorób skłonni jesteśmy zazwyczaj opierać na obserwacji, iż w przypadkach takich udowodnić można obecność prawdziwych wirusów i bakterii. Skoro stwierdzamy ich występowanie i jeśli można wykazać, że właśnie one stanowią medyczną przyczynę przeziębienia lub boleści brzucha, to po co mamy szukać wyjaśnień behawioralnych? Odpowiedź jest taka, że na przykład w każdym dużym mieście wszyscy narażeni jesteśmy stale na działanie tych wszędobylskich bakterii i wirusów, niemniej jednak tylko czasem padamy ich ofiarą. Pewni ludzie są na nie także bardziej wrażliwi niż inni. Ludzie, którym się w życiu powodzi lub też są dobrze przystosowani do środowiska, rzadko cierpią na "dolegliwości-zaproszenia do iskania". Wysoce wrażliwi są natomiast ci, którzy mają przejściowe lub długotrwałe kłopoty natury społecznej. Najbardziej intrygującym aspektem tych dolegliwości jest sposób, w jaki dostosowują się one do potrzeb osobnika. Przypuśćmy na przykład, że aktorka cierpi na napięcia psychiczne i przemęczenie. Co się wtedy dzieje? Traci głos, zapada na zapalenie krtani, tak że jest zmuszona przerwać pracę i odpocząć. Jest więc leczona i doglądana, napięcie zostaje usunięte (przynajmniej czasowo). Gdyby natomiast na jej ciele pojawiła się wysypka, mogłaby ją ukryć pod kostiumem i nie przerywać pracy, a napięcie trwałoby nadal. Porównajmy jej sytuację z sytuacją zapaśnika. Dla niego utrata głosu jako "dolegliwość -zaproszenie do iskania" byłaby bezużyteczna, idealna byłaby natomiast wysypka, i to jest właśnie dole8;liwość, którą lekarze stwierdzają najczęściej u tych siłaczy. A propos, jest rzeczą zabawną, że jedna ze sławnych aktorek, której reputacja opiera się na roznegliżowanych rolach w filmie, cierpi podczas stresu nie na zapalenie krtani, lecz na objawy skórne. Ponieważ w jej przypadku, podobnie jak u zapaśników, istotny moment stanowi odsłanianie skóry, zaliczyć ją należy pod tym względem raczej do kategorii zapaśników
niż aktorek.
Im silniejsza jest potrzeba pielęgnacji, tym dolegliwość jest intensywniejsza. Okres życia, w którym otoczeni jesteśmy najbardziej troskliwą opieką i ochroną, to czas, który spędziliśmy w dziecinnych łóżeczkach. Stąd dolegliwość dostatecznie poważna, aby chorego złożyć niemocą w łóżku, ma tę wielką zaletę, że przywraca nam całą tę miłą atmosferę troski i pielęgnacji, której doznawaliśmy w okresie bezpiecznego dzieciństwa. Wydawać nam się może, że bierzemy silną dawkę lekarstw, lecz w rzeczywistości jest to silna dawka poczucia bezpieczeństwa, które jest nam potrzebne i które nas leczy. (Nie ma to nic wspólnego z symulacją. Symulowanie nie jest tu potrzebne. Symptomy są dostatecznie prawdziwe. To nie efekty są behawioralne, lecz ich przyczyna).