Cierpliwości! Chciałbym w tym miejscu wyjaśnić moje zapatrywania na Hunę i związane z nią doświadczenia. Tego rodzaju twierdzeń nie wypowiadam bowiem lekkomyślnie i potrafię je udowodnić. Uzyskałem dyplom inżynierski Wyższej Szkoły Technicznej w Zurichu, cieszącej się dobrą opinią. Jestem naukowcem związanym z naukami przyrodniczymi. Przez lata zajmowałem się chemią i fizyką, jednocześnie próbując połączyć moją wiedzę w zakresie techniki oraz teoretycznej i praktycznej fizyki z nasuwającymi mi się wnioskami na temat boskich wpływów we wszechświecie i tworzeniu fizycznego świata. Bliższa prezentacja powyższych rozważań w ramach tak krótkiego kursu Huny zajęłaby jednak zbyt dużo miejsca.
W ciągu mojego życia ciągle zadawałem sobie podstawowe pytania. Na przykład: Dlaczego w ogóle żyjemy? Co było przed życiem, co jest po nim? Jaki jest sens naszego życia? Dlaczego doświadczamy bólu? Jak osiągamy tzw. szczęście? Przez dziesiątki lat badałem niektóre religie i nauki pochodzące zarówno z naszego kręgu kulturowego, jak i ze Wschodu. Dostępne mi religie pozostawiały jednak zbyt wiele pytań bez odpowiedzi, a dla mądrości Wschodu miałem co prawda duże uznanie, lecz - mówiąc otwarcie -kłopot sprawiało mi wiele nowych słów, których powinienem był się nauczyć. Chodziło nie tylko o przetłumaczenie ich na znany mi język, lecz przede wszystkim o staranne zgłębienie ich szczególnego sensu. Bez tego korzystanie z określonych przez nie pojęć nie jest bowiem możliwe.
Wiele z tych godnych uwagi i szacunku określeń jest nam, ludziom Zachodu, obcych. Choć kilku zachodnich filozofów próbowało je nam przybliżyć, to jednak takiego rodzaju praca umysłowa była dla mnie zbyt skomplikowana. Odnosiłem poza tym wrażenie, że nie zdołam zastosować w codziennym życiu zasad, których chciałem się nauczyć.
Toteż szukając w zapamiętaniu poznania, przeżywałem w konsekwencji tylko kłopoty i rozczarowania. Aż w końcu nadeszło owo decydujące niedzielne popołudnie, kiedy do moich rąk trafiły dwie najważniejsze książki o Hunie. Nie było to bynajmniej dziełem przypadku. Byłem prowadzony. Czy można tak twierdzić? Osądźcie sami!
Pewien mój przyjaciel miał dom w Ticino nad Lago Maggiore, usytuowany u podnóża stromo opadającego zbocza. Jego żona była aktorką, bardzo często wyjeżdżającą na występy sceniczne, toteż ja i moja żona nigdy nie mogliśmy jej zastać. Wreszcie nastąpił taki dzień: zaproszono nas na herbatę. Wejście do budynku znajdowało się z tyłu, od strony zbocza, jak zwykle tutaj, co jest zresztą uzasadnione. Weszliśmy do środka, po czym przyjaciel przedstawił nas swojej żonie. Obie kobiety, rozmawiając z ożywieniem, wyszły na taras, z którego roztaczał się wspaniały widok na jezioro i na którym latem toczyło się życie. Ja jednak pozostałem w salonie. Przyjaciel stał obok mnie. Położył mi rękę na ramieniu, a drugą wskazał drzwi wiodące na taras i zaproponował, byśmy dołączyli do pań. Dlaczego nie przyjąłem zaproszenia? Dalej stałem w pokoju, po czym skierowałem się ku półkom pełnym książek. Tymczasem przyjaciel zaczął się już trochę niecierpliwić.
- No, chodź - naglił.
Ja jednak stanąłem na palcach i wyciągnąłem dwie książki, które od razu zacząłem przeglądać z dużym zainteresowaniem. Przyjaciel niecierpliwym gestem wyjął mi je z rąk, lecz zaoponowałem:
- To bardzo ciekawe.
Spojrzał na grzbiety książek i stwierdził:
- Huna! Co za bzdury! Jeżeli to cię interesuje, sprezentuję ci te prace!
W ten sposób wszedłem w posiadanie dwóch najważniejszych książek o Hunie, których autorem jest Max Freedom Long.
Czy nie należałoby przyjąć, że w grze tej brały udział dziwne siły, które doprowadziły mnie do owych książek? Czy jakaś kierująca mną istota chciała, abym je otrzymał? W jednym z następnych rozdziałów wyjaśnię, kto mnie do nich przywiódł.
Moja książka jest inna niż książki Longa. Long, z historycznego punktu widzenia, przyczynił się do ponownego odkrycia Huny. Niniejsza pozycja, krótka i zwięzła, dotyczy w szczególności jej praktycznego zastosowania. Na własnym przykładzie, a także na podstawie licznych moich seminariów, miałem okazję stwierdzić, jakie niewyobrażalne błogosławieństwo może nam przynieść praktyczne zastosowanie nauki Huny w życiu. Dzięki Hunie wiele osób, podobnie jak ja, przezwyciężyło lęki i depresje, rozpoznało swoje negatywne cechy charakteru i usunęło je. Wielu ludzi osiągnęło wyższy poziom etyczny i nie wzbraniam się przed stwierdzeniem, że niektórym z nich, podobnie jak mnie, dany został bezpośredni kontakt ze Stwórcą (patrz również rozdział 10).
Gdy uświadamiam sobie wszystkie te korzyści, wszystkie zdobycze duchowego i etycznego rozwoju, jakie stały się udziałem tysięcy osób, odczuwam nieodpartą wewnętrzną potrzebę, by okazać głęboki szacunek człowiekowi, który pierwszy odkrył Hunę, odszyfrował ją i upowszechnił. Człowiekiem tym był Max Freedom Long. Geniusz tego amerykańskiego językoznawcy, wspierany przez jego Wyższe Ja, pozwolił nam zgłębić podstawowe zasady owego starożytnego systemu wiedzy. Prace Longa są niezastąpione.
U źródeł powstania tej książki leżały trzy pobudki. Po pierwsze, moja praca nad książkami Longa; po drugie, odczucia zrodzone w kontakcie i pracy z nimi; po trzecie, moje własne doświadczenia oraz przeżycia moich uczniów i pacjentów. O tym, co pojąłem w wyniku intuicji i doświadczenia, mogę tutaj tylko krótko wspomnieć, ponieważ szersza prezentacja tego tematu wykroczyłaby poza ramy tej książki.
Istnieją konkretne powody, dla których książka ta ukazuje się właśnie dzisiaj. Gdy dwa lata temu pewna poczytna pisarka usłyszała o mnie i o tym, że mam zamiar napisać pracę o Hunie, nawymyślała mi w sposób impulsywny, ale sympatyczny:
- Jeżeli nie usiądziesz zaraz, nie odłożysz wszystkich innych spraw na bok i nie zaczniesz pisać tej książki, to nigdy jej nie napiszesz.