Każdy jest innym i nikt sobą samym.

12. 99 r. wstrzymując jego publikacje kilka dni, aby Edward Staniewski mógł przygotować swoją na niego odpowiedź. Tak więc 13.12.99 r. ukazała się w “Naszym Dzienniku” druga rozmowa z Edwardem Staniewskim, w ramach której wyjaśnił, że nie przypuszczał nawet, “aby jeden z przywódców opozycji mógł wyjechać w stanie wojennym leczyć serce”, ponieważ władza komunistyczna nie patyczkowała się z nikim z opozycji i on sam choć również był chory nie został nawet zwolniony do polskiego szpitala. Ponadto Edward Staniewski stwierdza, że był pewny, iż Lipski długo przebywał w Londynie, ponieważ dowiedział się, że właśnie tam Lipski napisał swoją liczącą ponad 400 stron książkę pt. “KOR”. “Logicznie rozumując – stwierdza Staniewski – wydawało mi się, że Lipski nie mógł jej napisać w czasie krótszym niż pół roku, zwłaszcza, że był chory i poddał się w tym czasie poważnej operacji.”
Jeszcze przed 23.12.99 zaatakowała Edwarda Staniewskiego i “Nasz Dziennik” Józefa Hennelowa w “Tygodniku Powszechnym” apelując jednocześnie do Senatu, aby jego marszałek stanął w “obronie nieżyjącego już senatora” i dał odpór tym “niesłychanym pomówieniom”.
30.12.99 na posiedzeniu senatu wystąpił senator Krzysztof Kozłowski z Unii Wolności, który zaprzeczając między innymi temu, że Lipski był w dniu rozpoczęcia stanu wojennego w Londynie, stwierdził, między innymi: “Otóż stała się rzecz niesłychana. Dobre imię nieżyjącego senatora pierwszej kadencji Jana Józefa Lipskiego zostało obrzucone błotem na łamach “Naszego Dziennika” (...) Gazeta, która tak często powołuje się na chrześcijańskie wartości, nie przeprosiła za te obelgi, co więcej nastąpił drugi akt plugawej nagonki na Jana Józefa Lipskiego, gdzie zarzucono mu, że przecież nie wyjeżdża się za granicę w stanie wojennym bez specjalnych kontaktów ze służbą bezpieczeństwa, a w ogóle to jako odpowiedzialny za finanse w KOR sprzeniewierzył pieniądze przeznaczone na opozycję w Polsce. Myślę, że w tej sali ktoś powinien jednak zaprotestować przeciwko haniebnym praktykom niektórych mediów w Polsce, przeciwko plugastwu.”
4.01.2000 r. “Nasz Dziennik” opublikował to wystąpienie i wyjaśnienia Edwarda Staniewskiego i, w imieniu redakcji, Moniki Rotulskiej. Staniewski zarzuca Kozłowskiemu dwa kłamstwa. Zauważa bowiem, że w żadnej z rozmów nie powiedział nic na temat “specjalnych kontaktów” Lipskiego ze służbą bezpieczeństwa, a jedynie stwierdził pewien oczywisty, wydawałoby się, fakt, iż “aby wyjechać z kraju w stanie wojennym, trzeba było mieć specjalne zezwolenia MSW czy też WRON”. Nigdzie też nie powiedział, że Lipski sprzeniewierzył jakieś fundusze opozycji. Przy okazji Staniewski zwrócił uwagę na tajemnicze okoliczności powstania w Londynie książki Lipskiego pt. “KOR”: “Aby napisać książkę o opozycji w Polsce w Londynie, trzeba było mieć olbrzymi zasób informacji o samej opozycji; chyba trudno jest sądzić, aby można było wykonać tę pracę nie korzystając z zasobu pisemnych informacji, notatek itp. Jest zatem otwartą kwestią, skąd miał je Lipski. W jaki sposób dotarły do Londynu? Przecież służba bezpieczeństwa PRL nie była stadem baranów i wątpię, aby chciała wypuścić do Londynu materiały szkalujące PRL.”