X


Każdy jest innym i nikt sobą samym.



Usnął, ukołysany jej obecnością przy jego boku, ciepłem
emanującym z jej nagiego ciała, gdy przytuliła się do niego na łyżeczkę i okryła jak balsam.

Obudził się ponownie, gdy świt był ledwie błyskiem na horyzoncie
Manhattanu. Teraz Summer też już nie spała, patrzyła na niego, a
spojrzenie miała zaciekawione i czułe.

– Dzień dobry – powiedziała.

– Dzień dobry, Summer.

A potem znów zapadła cisza, jak gdyby zbyt szybko pozbyli się
słów, które chcieli wypowiedzieć.

– Dowiesz się, że jestem także człowiekiem ciszy – powiedział
Dominik, przepraszając za to, że zabrakło mu słów.

– Mogę z tym żyć – odparła. – Słowa nie są takie ważne. Prawdę
mówiąc, są stanowczo przereklamowane.

Uśmiechnął się.

Może mimo wszystko uda im się wydostać poza łóżko, poza seks i
ciemność, którą, jak dobrze wiedział, oboje mieli zagrzebaną głęboko w duszach. Może.

Wyciągnęła ku niemu rękę, lekko się uniosła, a jedna pierś
bezczelnie wyjrzała spod pościeli. Dotknęła palcami jego policzka.

– Masz ostrą brodę. Musisz się ogolić – zauważyła, głaszcząc go.

– Tak. Ma już co najmniej dwa dni – dodał.

– Nie jestem fanką wszystkich śladów – zażartowała.

– Ślady nie są konieczne – zaznaczył Dominik.

– Nie, w porządku. Na pewno znajdziemy kompromis.

Uśmiechnął się i dotknął jej nagiej piersi z największą
delikatnością, na jaką potrafił się zdobyć.

– Czy to znaczy, że możemy wciąż być…

– Przyjaciółmi – przerwała mu Summer. – Raczej nie.

– Więcej niż przyjaciółmi – dodał.

– Tak myślę.

– Nie będzie łatwo.

– Wiem.

Delikatnie odrzucił kołdrę z jej nagiego ciała, odsłaniając ją aż do białych ud.

– Widzę, że wciąż jesteś wygolona.

– Tak. Z odrastaniem było za dużo zamieszania, poza tym
polubiłam to. – Nie powiedziała mu, że Victor zażądał, aby zachowała tę gładkość, ale to prawda, że nauczyła się lubić delikatność i gładkość, które pojawiały się w jej sercu i umyśle oraz czyste zmysłowe uczucie, że jest całkiem naga, gdy się tam dotykała.

– A gdybym ci kazał, zgodziłabyś się albo zostawić je tak albo
pozwolić im odrosnąć? – zapytał Dominik. – Spełniłabyś mój kaprys
albo rozkaz?

– Musiałabym się zastanowić – odpowiedziała.

– A gdybym kazał ci zagrać dla mnie na skrzypcach, zrobiłabyś to
jeszcze raz?

Jej oczy lśniły w bladym świetle brzasku.

– Tak. Zawsze i wszędzie, w ubraniu albo bez, każdy dźwięk,
każdą melodię… – Uśmiechnęła się.

– Dar dla mnie od ciebie?

– Uległość. Na mój własny sposób – odparła.

Dominik przesunął rękę do jej cipki, trzymał ją tam przez chwilę,
potem rozchylił ją i powoli, z namysłem wsunął w nią palec.

Summer jęknęła cicho.

Zawsze lubiła kochać się rano, zaraz zanim się wyzwoliła z
ciężkich objęć snu.

Wyjął palec, zmienił pozycję, zsunął się z materaca i dotknął ją
ustami. Summer delikatnie chwyciła palcami jego poczochrane włosy,
żeby wskazać mu miejsce i panować nad swoją przyjemnością.

Otworzyłam drzwi do swojego mieszkania, ostrożnie postawiłam
futerał ze skrzypcami na podłodze i poszłam do garderoby. Wpadłam do domu, żeby wziąć ubrania na zmianę. Dominik mógł zostać w Nowym
Jorku jeszcze jedną noc – zaprosił mnie na kolację i na przedstawienie na Broadwayu; mieliśmy świętować.

To będzie dziwne święto. Słodko-gorzkie. Nasza ostatnia noc
razem, ostatnia aż do nieznanego punktu w przyszłości, a do tego
momentu życie na dwóch oddzielnych kontynentach.

Czy to się uda? Zastanawiałam się nad tym, wyjmując z szafy
krótką czarną sukienkę, tę, którą włożyłam dla niego co najmniej raz, na
jeden z naszych pierwszych recitali.

Sądziłam, że tak. Byliśmy połówkami tej samej całości, Dominik i
ja. Nawet cały ocean nie zdołałby rozdzielić nas na zawsze.

Zapakowałam małą torbę z rzeczami na nocleg, ostatni raz
spojrzałam na skrzypce i wyszłam.

Dominik nadal nie był u mnie w mieszkaniu.

Może zaproszę go następnym razem.

Podziękowania


Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że pisanie
serii Osiemdziesiąt Dni było nie tylko możliwe, ale także przyjemne: Sarah Such z Sarah Such Literary Agency, Jemimie Forrester i Jonowi Woodowi z Oriona za wiarę, a Mattowi Christiemu za fotografię –
www.mattchristie.com.

Szczególnie dziękujemy wszystkim niewymienionym imiennie
osobom, które po drodze pomagały nam zbierać materiały, wspierały i dawały lekcje gry na skrzypcach; w Groucho Club i restauracjom
Chinatown za gościnę dla naszych perwersyjnych poszukiwań i naszym
wyrozumiałym partnerom, którzy trwali przy nas w dzień i w nocy,
kiedy pisaliśmy w szale i ich zaniedbywaliśmy.

Połowa Viny Jackson chciałaby podziękować swojemu

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.